Alfred Palla
SŁABOSTKI POWALAJĄCE NAWET MOCARZY (część 1 z 2)
Niektórzy ludzie są fizycznie gigantami, a duchowo karłami. Tak było w przypadku Samsona: fizycznie najsilniejszy na ziemi, a duchowo wśród najsłabszych. Jego historia należy do najtragiczniejszych w Biblii. Czego możemy nauczyć się z jego upadków? Jakie pułapki i słabości potrafią usidlić i powalić nawet mocarza, a cóż dopiero nas?
O jego narodzinach czytamy: „I porodziła owa kobieta syna, nazwała jego imię Samson; chłopiec rósł i Pan mu błogosławił” (Sdz 13:24). Samson miał bogobojnych rodziców, dobre wychowanie, nadnaturalną siłę i najwyższą pozycję w Izraelu. Wszystko to roztrwonił i zginął przedwcześnie.
W starożytności słusznie mówiono: Historia magistra vitae (Historia nauczycielką życia). Dobrze jest mieć historię za nauczycielkę, gdyż taniej jest uczyć się na czyichś błędach niż na swoich. Wyciągnijmy więc wnioski z tego, co przytrafiło się Samsonowi.
Lekceważenie praw Bożych
Samson już w łonie matki został przeznaczony do specjalnej misji. Po to w młodości przyjął ślub nazireatu, czyli całkowitego poświęcenia Bogu. Obligowało go to do całkowitej abstynencji, nieścinania włosów i niedotykania nieczystego. Później oddalił się od Boga, złamał te zakazy i zgubił swoją misję.
Jego śladem idą ludzie, którzy lekceważą Boże nakazy. Wierność wobec Prawa Bożego jest oznaką lojalności i miłości do Boga (J 14:15). Odrzucenie ich tylko na pozór przynosi wolność. Prawo Boże jest niczym lustro, które pokazuje, gdzie jesteśmy brudni i potrzebujemy obmycia, dlatego prowadzi do Jezusa (Ga 3:24). Czy ktoś wyrzuca lustro, aby stać się czystym?
Biblia mówi: „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie. Jeżeli bowiem ktoś przysłuchuje się tylko słowu, a nie wypełnia go, podobny jest do człowieka oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo przyjrzał się sobie, odszedł i zaraz zapomniał, jakim był. Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w nim, ten nie jest już słuchaczem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła, wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo (...). Choćby ktoś przestrzegał całego Prawa, a przestąpiłby jedno tylko przykazanie, ponosi winę za wszystkie. Ten bowiem, który powiedział: Nie cudzołóż!, powiedział także: Nie zabijaj! Jeżeli więc nie popełniasz cudzołóstwa, jednak dopuszczasz się zabójstwa, jesteś przestępcą wobec Prawa. Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie, którzy będą sądzeni na podstawie Prawa wolności” (Jk 1:22-25; 2:10-12).
Złe nawyki
Samsona zrujnowało lekceważenie nakazów Bożych i złe nawyki. To samo powali nas, jeśli pójdziemy za jego przykładem. Nie czekaj na lepsze okoliczności, aby skonfrontować złe nawyki. Nie odkładaj tego na potem, gdyż grzeszne skłonności pozostawione same sobie rosną w siłę, niczym chwasty w niepielonym ogrodzie.
Jak się ich pozbyć? Spisz nawyki, które chcesz zmienić. Przyznanie się do nich jest pierwszym krokiem do zwycięstwa. Na drugiej stronie spisz nawyki, które chcesz pozyskać. Najlepszym sposobem na pozbycie się złego nawyku jest zastąpienie go dobrym. Na przykład, jeśli notorycznie spóźniasz się do pracy, możesz temu zaradzić kładąc się i wstając wcześniej.
Proś Boga o pomoc, a przyjaciół o wsparcie. Obiecaj sobie nagrodę, ale nie bądź bierny wobec swoich słabości. Jeśli nad nimi nie zapanujemy, nasza wizja, plany i pragnienia pozostaną pobożnymi życzeniami.
Brak wstrzemięźliwości
Wszystko to, co nie podlega kontroli, usidla. Może to być brak wstrzemięźliwości w wydawaniu pieniędzy, jedzeniu, popędzie seksualnym czy gospodarowaniu czasem. Prezydent Harry Truman słusznie zaobserwował: „Studiując życie wielkich ludzi odkryłem, że ich pierwszym zwycięstwem było zwycięstwo nad sobą (...) samodyscyplina w każdym przypadku była pierwsza”.
Samson miał kilka słabości, którym pobłażał, aż nad nim zapanowały. Pierwszą były filistyńskie kobiety. Jako nazirejczyk miał być przykładem wstrzemięźliwości, a jako izraelski sędzia nie miał szukać żony wśród pogańskich kobiet. Nie przejmował się tym. Poszedł do Timny, gdzie zobaczył ładną Filistynkę. Po powrocie do domu zakomunikował i nakazał swoim rodzicom:
– W Timnie ujrzałem wśród córek filistyńskich pewną kobietę. Weźcie mi ją zaraz za żonę!
– Czyż nie ma kobiety pomiędzy córkami twoich braci i w całym twoim narodzie, żeś poszedł szukać żony wśród nieobrzezanych Filistynów? – odpowiedzieli mu rodzice.
– Weźcie mi tę, gdyż podoba się moim oczom – nalegał Samson. (Opracowane na podstawie Sdz 14).
Brak wstrzemięźliwości wiedzie do ulegania zmysłom. Misją Samsona było wyzwolenie Izraelitów od Filistynów. On zaś wziął sobie spośród nich żonę, gdyż podobała się jego oczom (Sdz 14:2). To małżeństwo zakończyło się tragicznie (Sdz 15:6), ale to go niczego nie nauczyło.
Niedługo potem „ujrzał” nierządnicę w filistyńskiej metropolii Gazie, która przypadła mu do gustu, tak że poszedł z nią do łóżka (Sdz 16:1). Nie przejął się tym, że było to sprzeczne z jego misją. Przedkładał przyjemność ponad swoje śluby. Miał to przypłacić utratą potencjału, który otrzymał, aby wyzwolić swój naród z ucisku.
Samson był tak silny, że rozerwał lwa na pół. Wracając tą samą drogą stwierdził, że pszczoły zrobiły w padlinie rój, w którym był miód. „Wziął go więc do ręki i jadł, a gdy przyszedł do swego ojca i matki, dał im także, aby jedli, nie mówiąc im jednak, że miód zebrał z padliny lwa” (Sdz 14:9).
Nie powiedział rodzicom skąd wziął miód, bo by go nie tknęli jako że padlina czyniła pokarm nieczystym, zgodnie z izraelskim prawem. Jako nazirejczyk, Samson nie mógł dotykać padliny, ale pewnie pomyślał: „Tylko jeden raz. Taka okazja trafia się rzadko”.
Podobne słowa bywają wymówką dla każdego, aby przymknąć oczy na wady charakteru. Mamy nadzieję, że z czasem znikną same. Tymczasem, pozostawione sobie wady urosną i powalą nawet mocarza, tak jak mały przeciek potrafi zatopić wielki statek.
Jakub napisał: „To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. Nie dajcie się zwodzić bracia moi umiłowani!” (Jk 1:14-16).
Żądza pozostawiona sobie przeistacza się w krwawą bestię, która pożera nas samych. Na tym bazują Eskimosi, gdy polują na wilka. Czy wiesz jak to robią?
Eskimos pokrywa ostrze noża krwią zwierzęcą i pozwala jej zamarznąć. Wtedy nakłada kolejną warstwę i następną, aż ostrze znajdzie się pod grubą warstwą zamarzniętej krwi. Wtedy mocuje nóż w lodzie, ostrzem w górę. Zapach krwi zwabia wilka, który zaczyna lizać pokryty nią metal. Pobudzony smakiem posoki liże ostrze coraz szybciej. Ogarnięty żądzą krwi nie czuje, że ostrze rani mu wargi i język. Wilk zaczyna chłeptać własną krew, aż się wykrwawi na śmierć.
(materiał pochodzi z książki: „Niezwykłe historie zwykłych ludzi”)