| LESZEK WILCZYŃSKI | 
| 
Święto Bożego Narodzenia jest pozostałością zwyczajów 
przedchrześcijańskich. Już bowiem w wielu religiach 
ludów pasterskich i rolniczych były znane święta ku czci narodzin bogów. 
Obchodzono je w końcu grudnia lub na początku stycznia. Pierwotnie miały 
charakter sakralny, z czasem stały się hucznymi 
uroczystościami, połączonymi z ucztami, zabawami ludowymi, 
procesjami, przedstawieniami komedii i tragedii. 
Kościół 
nie mógł tolerować tych pogańskich zwyczajów, zwłaszcza że wielu wiernych, po 
odprawieniu obrzędów chrześcijańskich, nadal podążało na uroczystości ku czci 
starych bogów. Próbował więc wykorzenić je, a kiedy to się nie udało, 
przekształcił i włączył do swoich obrzędów: na początku IV wieku ustanowił 
święto ku czci narodzin Jezusa Chrystusa, jego datę zaś wyznaczył na 6 stycznia. 
Ale już w połowie tegoż wieku w Kościele zachodnim 
(rzymskim), a w połowie następnego w Kościołach wschodnich Boże Narodzenie 
zostało przeniesione na 25 grudnia. Obie daty — 6 stycznia, 
a potem 25 grudnia — nie zostały przypadkowo ustalone. Zbiegały się z 
uroczystościami ku czci narodzin dawnych bogów i nowe, chrześcijańskie święto 
miało zastąpić stare oraz zatrzeć w pamięci wiernych wszelkie wspomnienia o 
pogańskich bogach. Zwyczaje bożonarodzeniowe kształtowały się przez cale 
stulecia i są konglomeratem antycznych pozostałości, średniowiecznych 
naleciałości i pogańskich pozostałości miejscowego 
pochodzenia, usankcjonowanych przez Kościół. 
Takim 
doskonałym przykładem są właśnie polskie zwyczaje bożonarodzeniowe, przede 
wszystkim Wigilia. Prawie dokładnie zbiega się ona z dawnym słowiańskim świętem 
ku czci narodzin boga Słońca i ognia, zawierającym w sobie 
elementy zaduszkowe i agrarne. Te dwa elementy zostały złączone z obrzędami 
związanymi z narodzinami Chrystusa i — mimo upływu wieków — w szczątkowych 
formach przetrwały do dnia dzisiejszego. 
O 
zaduszkowym charakterze Wigilii świadczy uroczysta wieczerza, składająca się ze 
specjalnie przygotowanych potraw. Spożywana jest w ciszy i skupieniu, a nawet w 
podniosłym nastroju, aby nie urazić dusz zmarłych członków rodziny, które — jak 
niegdyś wierzono — odwiedzają w tym dniu swoich najbliższych. Dla nich to 
pozostawiano resztki jedzenia na stole przez noc lub rezerwowano miejsce podczas 
wieczerzy. Ten ostatni zwyczaj w latach minionej wojny nabrał innego charakteru: 
w niektórych domach zostawiano wolne miejsce dla najbliższych, przebywających z 
dala od rodzinnych stron. Elementy agrarne, związane z nadzieją na dobry 
urodzaj, to ustawianie podczas Wigilii snopka niemłóconego zboża w kącie izby 
oraz rozścielenie słomy lub siana na podłodze lub stole pod obrusem. Na ten 
pogański zwyczaj pomstowali kaznodzieje jeszcze w połowie XVII wieku, ale już 
pod koniec tegoż wieku upowszechniło się przekonanie, ze czyniono to na pamiątkę 
żłóbka, w którym się narodził Chrystus. 
Do 
stołu wigilijnego zasiada się po pojawieniu się pierwszej gwiazdy, 
symbolizującej gwiazdę betlejemską, która — jak czytamy w Ewangelii wg. Mateusza 
— wskazywała trzem mędrcom drogę do Betlejem, „a doszedłszy do miejsca, gdzie 
było dziecię, zatrzymała się”. Temu chrześcijańskiemu zwyczajowi przez długi 
czas towarzyszyły liczne pogańskie przesady, z których przetrwał jeden. Otóż 
przy stole wigilijnym powinna zasiadać parzysta liczba osób, a jeśli takowej nie 
było, pozostawia się wolne miejsce dla nieprzewidzianego gościa. Nieparzysta 
bowiem liczba oznacza, ze ktoś z wieczerzających umrze w najbliższym roku. Ilość 
potraw powinna być parzysta. 
Przed 
rozpoczęciem wieczerzy wigilijnej dzielimy się opłatkiem. Jest to pozostałość 
pogańskiego zwyczaju dzielenia się pieczywem obrzędowym w celu odnowienia lub 
zawarcia pobratymstwa. Dawniej przypisywano opłatkowi właściwości magiczne i 
dawano go również bydłu oraz rozrzucano w ogrodzie, aby uchronić zwierzęta i 
rośliny przed chorobami i wzmóc ich siły rozrodcze. Podobne właściwości 
przypisywano także potrawom wigilijnym i ich resztki podawano bydłu i koniom. 
 
Po 
wieczerzy wigilijnej śpiewa się kolędy. Pierwotnie były to pieśni świeckie, 
sięgające swoimi początkami czasów rzymskich. W Polsce związane zostały z 
obrzędami noworocznymi i ze zwyczajem składania życzeń, za które winszującemu 
należały się podarki. Na przełomie XV i XVI wieku zaczęły ustępować miejsca 
pieśniom religijnym, związanym tematycznie z Bożym Narodzeniem, czyli 
dzisiejszym kolędom. 
Choinka, 
która ubieramy w Wigilię, a która powinna stać aż do święta Trzech Króli, do 
Polski przywędrowała z Niemiec w drugiej połowie XVII wieku 
i zadomowiła się najpierw u ewangelickich mieszczan pochodzenia niemieckiego, 
ale już w początkach następnego wieku towarzyszyła wieczerzy wigilijnej w 
katolickich domach magnackich i szlacheckich, a wkrótce potem i w izbach 
chłopskich. Kościół dość szybko adoptował ją do własnych potrzeb kultowych i 
uznał za symbol biblijnego „drzewa poznania dobra i zła”. Opasujące ją łańcuchy 
symbolizują węża — kusiciela, rozwieszone jabłka — owoce grzechu z rajskiego 
drzewa, gwiazda na jej czubie — gwiazdę betlejemską. 
W 
cyklu świąt bożonarodzeniowych znajduje się również Nowy Rok, z którym łączą się 
liczne zabiegi magiczno-wróżbiarskie, mające odsłonić przyszłość. Spośród nich 
najpopularniejsze jest przewidywanie pogody na najbliższy rok. Wróżenie 
rozpoczyna się 25 grudnia, a każdy dzień odpowiada kolejnym miesiącom 
nadchodzącego roku. Jeżeli na przykład 25 grudnia jest sucho i mroźno, to taki 
będzie styczeń, jeżeli 30 grudnia pada deszcz, to czerwiec będzie 
deszczowy. 
Okres 
Bożego Narodzenia zamyka święto Trzech Króli. W Ewangelii wg. Mateusza są to 
mędrcy, czyli magowie ze Wschodu, którzy przybyli do Betlejem, gdzie znajdował 
się „nowo narodzony król żydowski”, któremu złożyli pokłon i dary. Późniejsza tradycja nazwala ich królami i określiła ich 
liczbę stosownie do wymienionych przez Mateusza trzech darów. Ich imiona: Kacper 
(Kasper), Melchior i Baltazar — wymienione zostały po raz pierwszy dopiero w IX 
wieku. Pierwszy ofiarował kadzidło, symbol boskości, drugi — złoto, symbol 
władzy królewskiej, trzeci — mirrę, zapowiedz męczeńskiej śmierci. Tradycja 
średniowieczna nazwala ich Trzema Królami z Kolonii (Niemcy), gdzie w miejscowej katedrze znajdują się ich relikwie. Kacper od XV 
wieku występuje jako Murzyn lub Maur. 
W dniu Trzech Króli 
pisze się „święconą” kredą inicjały KMB na drzwiach domów i mieszkań, ksiądz 
chodzi po kolędzie i kropi wodą „święconą” mieszkanie, na wsi niekiedy również 
obejście gospodarskie. Jest to relikt dawnych wierzeń pogańskich przeniesiony na 
grunt chrześcijański. Otóż wierzono, że 5 stycznia kończy się dwunastodniowy 
pobyt dusz na ziemi, na którą przybyli w dzień wigilijny. Różnymi więc 
zaklęciami magicznymi przynaglano je do odejścia ze świata żyjących. Kościół 
katolicki ten zwyczaj usankcjonował, ale nadał mu charakter obrzędu 
chrześcijańskiego i związał ze świętem Trzech Króli. Artykuł pochodzi z kwartalnika Wiadomości Polonii Adwentystycznej. Publikacja za zgodą 
Ps : 
Coś dla Ciebie i innych  TV i Radio 
"|Głos Nadziei" Nazwa „Głos Nadziei” nie jest przypadkowa, gdyż w pełni oddaje charakter i cel działalności tej instytucji, którą jest budowanie silnych więzi rodzinnych, kształtowanie poprawnych stosunków międzyludzkich, promocja zdrowego stylu życia i profilaktyki zdrowotnej, pomoc w walce z uzależnieniami, poradnictwo wychowawcze i rodzicielskie, wreszcie osobisty rozwój duchowy - słowem wszystko to, co wychodzi naprzeciw różnorodnym potrzebom człowieka - www.glosnadziei.pl | 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz