Byłam
czarownicą. Urodziłam się w rodzinie,
w której tradycja zajmowania się wróżbiarstwem przechodziła
w linii kobiet z pokolenia na pokolenie.
w której tradycja zajmowania się wróżbiarstwem przechodziła
w linii kobiet z pokolenia na pokolenie.
Nazywam
się Dorota Knop. Moja prababcia zajmowała się czarną magią,
a moja
babcia
— białą. Była
dobrą
wróżką, która leczyła tak zwaną szeptuchą. W miarę jak
dorastałam, uczyła mnie zaklęć, wierszyków odczyniających uroki
i stopniowo wprowadzała w świat czarów.
Fascynacja
światem duchów
światem duchów
Gdy
miałam siedem lat, koleżanki zaprosiły mnie na seans
spirytystyczny. Pierwszy raz widziałam, jak ołówek w ręku
jednej z nich zaczął „sam” pisać. Wzbudziło to we mnie
zazdrość — skoro ona może, to dlaczego nie ja?! Koleżanka
otrzymała nakaz od duchów, aby zorganizować kolejne
spotkanie. Obiecały, że się nam ukażą. Oczywiście przyszłam.
Basia donośnie wzywała poznaną wcześniej istotę, stojąc przed
lustrem otoczonym płonącymi świecami. I w końcu coś
tam musiała zobaczyć, bo z wielkim krzykiem wybiegła z domu.
Po seansie lustro zmatowiało, pozostały na nim siwe
smugi.
Takie
spotkania coraz bardziej mnie ekscytowały. Duchy podawały się
za naszych bliskich zmarłych — babcie i dziadków,
dlatego czułam się bezpiecznie. Zaczęłam doszkalać się
w temacie magii, czytać wszystkie dostępne książki. Mając
15 lat, kupiłam karty do tarota i eksperymentowałam
na moich krewnych. Wróżby szybko się spełniały. Babcia
nauczyła mnie też wróżyć ze zwykłych kart. Potem nadszedł
etap astrologii i szkolenia ze znanym mistrzem z Poznania.
W pewnym momencie w kwestii praktyk okultystycznych
dotknęłam wszystkiego: leczenia kolorami, minerałami,
bioenergoterapią, reiki, channelingu, samokontroli umysłu metodą
Silvy. W trakcie inicjacji reiki usłyszałam, że takimi samymi
praktykami zajmował się Jezus! Wierzyłam w to. Przecież tak
samo jak nad apostołami w dniu Pięćdziesiątnicy
widziałam nad mymi rękami przesuwające się płomienie,
podczas gdy kobieta prowadząca kurs odprawiała przy mnie swe
rytuały. Potem tylko pojawiła się mała wątpliwość — według
mojej niewielkiej wiedzy biblijnej Jezus wypowiadał tylko słowo
i już się dokonywało czyjeś uzdrowienie...
Zmęczenie
magią
i bezsilność
i bezsilność
Wychowałam
się w rodzinie katolickiej i kwestia duszy nieśmiertelnej
była dla mnie oczywista. To, że zmarli kontaktują się
z żyjącymi, również. Jednak po jakimś czasie zaczęłam
czuć pewne zmęczenie światem nadnaturalnym, a zwłaszcza tym,
że nie mogę sama decydować o swym życiu. Często
przychodziły do mnie różne istoty oraz zmarła babcia.
Nakazywała mi robić jakieś absurdalne rzeczy. Irytowało mnie
to, ale posłusznie je wykonywałam. Jednocześnie pozornie normalnie
funkcjonowałam: uczyłam się, wyszłam za mąż, wychowywałam
dzieci. Założyłam też firmę: wróżenie, stawianie horoskopów
i tym podobne usługi. Nawet nie musiałam się specjalnie
reklamować — klienci sami przychodzili. Byłam też zapraszana
do lokalnej telewizji. Gdy byłam posłuszna niewidzialnym
istotom, wiodło mi się finansowo. Ale w duszy aż coś
krzyczało: co z tego, skoro nie mam wolności!
W
końcu zmęczona tym uzależnieniem postanowiłam zrobić sobie
przerwę, odstawić karty, runy, horoskopy. I wtedy się zaczęło
— moje życie zmieniło się w koszmar. Zawaliły się relacje
z domownikami, zaczęło brakować pieniędzy. Jednak gdy
wracałam do czarów, wracała też wszelka pomyślność. I tak
w kółko. W domu fizycznie czułam obecność duchowych
istot. Bałam się ich. I Bóg wykorzystał ten strach, by mnie
z tego wszystkiego wyprowadzić. Sama nie miałabym żadnej
siły. On znał potrzeby mego serca i widział kotłujące się
tam myśli o uwolnieniu. A ja nie wiedziałam wtedy o Nim
prawie nic. Byłam katolicką tradycjonalistką. Biblię
wykorzystywałam tylko do wróżenia.
Ponieważ
zajmowałam się również profilaktyką uzależnień, zaproszono
mnie do poprowadzenia spotkania z młodzieżą. Poznałam
kilka dziewcząt, którym udało mi się pomóc. Zaprosiłam je
do domu, aby porozmawiać. Chciałam poczęstować je kolacją.
Był to jednak czas posłuszeństwa wobec innego głosu, który
zakazywał mi wróżenia, dlatego nie miałam pieniędzy. W kuchni
były tylko dwa woreczki kaszy i cztery kotlety mielone. A przy
stole sześć osób. Pamiętam, że wtedy pierwszy raz w życiu
pomodliłam się tak z serca: Panie Boże, spraw, by się
wszyscy nasycili! Po kolacji zostały nawet resztki.
Na drugi dzień zaglądam do lodówki, a tam ...obiad
dla czterech osób! Uświadomiłam sobie, że coś jest
na rzeczy — to chyba Bóg pomnożył ten pokarm! Poszłam
do kościoła i modliłam się: Jeżeli istniejesz, daj
mi, proszę, jakiś znak, czy idę właściwą drogą. Powiedz mi,
gdzie mam szukać ratunku! Sama nie dam sobie rady.... Gdy
wszyscy uklękli przed podniesioną hostią, moje kolana nagle
zesztywniały. Stałam tam sama jedna, bez poczucia wstydu1.
Jako
dziecko cierpiałam na chroniczny brak poczucia miłości.
Dlatego gdy obejrzałam film Pasja, nastąpił w mym
życiu pewien przełom. Scena biczowania głęboko mnie poruszyła.
Dotarło do mnie, że jest Ktoś, kto mnie kocha. Bo ja nie
mogłam wybaczyć pasów ojca, a tu jest Ktoś, kto dobrowolnie
przyjął takie lanie! Za mnie! Rozpłakałam się. Z kina
wracałam, jakby mnie jakiś obłok unosił. Musiałam to sobie
wszystko poukładać. W domu nasilały się głosy, stukanie,
widywałam straszne zjawy. Córka przywiozła obraz z Lichenia.
Słyszałam śmiech, szyderczy śmiech wyraźnie wydobywający się
z tego obrazu2.
Demony rzucały się na mnie, biły i drapały, ściągały
ubranie, nawet w miejscach publicznych. W kuchni na mych
oczach rozwalały się meble, latały noże. Takie rzeczy się
działy, gdy zrezygnowałam na dobre, gdy postanowiłam, że
z tym zrywam. Bo usłyszałam głos: „Nie wróż”!
Posłuchałam go, choć nie wiedziałam, skąd wezmę tyle sił.
Wciąż
miałam wiele książek o magii. Znajomy zielonoświątkowiec
poradził mi, abym to wszystko wyrzuciła, ale do mnie nie
docierało — jak można książki wyrzucać?! Któregoś dnia
pomyślałam, że wariuję. Fizycznie czułam przy sobie obecność
złych istot. Budziły mnie w nocy, dotykały, zaglądały
w oczy. Poszłam do psychiatry, a on stwierdził, że
mam tylko stany depresyjno-lękowe. Leki nie pomagały. Wołałam
do Boga: Jeżeli istniejesz, ratuj mnie! Nie do końca
w Niego wierzyłam, gdyż przez całe życie w większości
doświadczałam tylko zła. Uznałam, że ono jest naturalne.
Na dodatek widziałam, że magia działa, więc Bóg był trochę
irracjonalny. Jednak ten lęk, ten lęk... Tak bardzo chciałam się
go pozbyć!
Uwolnienie
Znalazłam
kasetę z nagraniami psalmów. Słuchałam, modliłam się
psalmami. Paranormalne zjawiska zaczęły się pomału wycofywać.
Odstawiłam leki. Radziłam sobie coraz lepiej. Czułam jednak, że
jeszcze potrzebuję pomocy, zwłaszcza że mocno podupadłam
na zdrowiu. Słyszałam o egzorcyzmach. Szukałam pomocy
w różnych Kościołach. Któregoś dnia z wielkim
wysiłkiem (bardzo bolały mnie nogi) dotarłam do Kościoła
Adwentystów Dnia Siódmego. Tam wypłakałam się pewnej kobiecie,
Danieli, a ona dała mi Biblię. Zaczęłam ją czytać i wręcz
nie mogłam przestać. Odczuwałam ogromną pociechę i wsparcie
płynące z jej kart. Żałowałam, że nie wiedziałam
wcześniej, jak bardzo Słowo Boże może pomóc.
Uczęszczałam
na spotkania modlitewne, choć bardzo źle się tam czułam. Nie
opuszczałam ich jednak. Pewnego razu poczułam mdłości. Podczas
gdy ja wymiotowałam w toalecie jakąś białą pianą, Daniela
stała w drzwiach i głośno dziękowała Bogu, że jestem
uwalniana. Dziwiłam się: uwalniana? Z czego? Wytłumaczono mi,
że muszę porozmawiać z pewnym pastorem, który zajmuje się
osobami zdemonizowanymi. W domu złe moce ponowiły walkę.
Złowrogie postacie dręczyły mnie lub ukazywały się jako osoby
żywe (np. matka z bratankiem na ręku), by po chwili
zniknąć. Powiedziałam pastorowi: „Róbcie, co chcecie”.
Rozpoczęła się duchowa walka o me życie. Z opowieści
wiem, że po kilku godzinach modlitwy wyszło ze mnie
z osiem demonów. Poczułam się wolna, lekka, miałam jakąś
jasność umysłu, chciałam być tylko z Bogiem. O, tak,
widziałam różnicę! Postanowiłam zamknąć drzwi do starego
życia. Zniszczyłam książki, akcesoria wróżebne, programy
komputerowe, talie kart, minerały. Córka była zdziwiona:
— Mamo,
pasję swego życia niszczysz?
Odpowiedziałam:
— Teraz
mam inną pasję — Jezusa!
Zrozumiałam,
że do tamtej pory to faktycznie byłam martwa. Bo cóż takiego
miałam? Martwych, których się radziłam, jak doradzać innym.
I za to brałam pieniądze! Po egzorcyzmach oczyściłam
swój dom i swój umysł. Do dziś nie mam nawet ciągotek
do ezoterycznych pism. Jakby ktoś wyjął mi z głowy
stary dysk i włożył nowy. Zapomniałam nawet znaczenia kart.
Jedna długa modlitwa i tak Bóg zadziałał! Byłam taka
szczęśliwa! Chciałam całej rodzinie opowiedzieć o Tym,
który mnie uwolnił. Tłumaczyłam im: „Widzicie windę
i wierzycie, że ona was gdzieś zawiezie. Ale jeśli do niej
nie wsiądziecie, to tego nie doświadczycie. Tak jest z Jezusem.
Musimy zaufać Mu!”. To On przeprowadził mnie przez kolejne
doświadczenia. Wydawało mi się, że kiedy zostanę chrześcijanką,
to w mym życiu nastanie spokój. Jednak nie było aż tak
dobrze. Mój organizm stał się siedliskiem licznych chorób. Lekarz
powiedział mi, że zostało mi pięć lub siedem lat życia. Bardzo
przytyłam, traciłam wzrok, rozwinęła się u mnie astma, a
w końcu choroba nowotworowa. Leżąc w szpitalu, widziałam
pewnej nocy skradającego się ku mnie ciemnego stwora.
Mocowałam się z nim wzrokiem i ostatnim tchem, choć
sparaliżowana, strachem wyszeptałam: kto dotyka dziecko Boże,
dotyka źrenicy oka samego Boga!3.
I stwór się wycofał. Tamtej nocy w szpitalu zmarło
kilka osób. Wiedziałam, że to „przeciwnik wasz, diabeł, chodzi
wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć”4.
W
ciągu czterech lat przeszłam wiele ciężkich operacji. Minęło
już ponad dziesięć lat od tamtych wydarzeń, a ja
wciąż żyję. Może jednym z planów Bożych jest to, że mogę
świadczyć, iż nie warto bawić się w żadne kontakty
z duchami, wróżbami itp.? Tak się wydaje — co to jest
przeczytać horoskop, iść do wróżki? Ale wtedy tak naprawdę
zapraszamy demony: wejdźcie, proszę, rozgośćcie się w mym
domu
i w mym życiu! Są tylko dwie moce na tym świecie: moc Boga i moc diabła. Trzydzieści lat byłam po ciemnej stronie mocy. Wiem, że to nic dobrego. Niech moje życie będzie ostrzeżeniem dla tych, którzy zajmują się jakimkolwiek spirytyzmem. Wycofajcie się, zostawcie to, bo może być za późno! A osoby przekonane, że cierpią na chroniczny brak miłości, zapewniam, że czegoś takiego nie ma! To kolejne wielkie kłamstwo szatana! Bo jest miłość, ta sama, która dwa tysiące lat temu pozwoliła się ukrzyżować! Oby ta miłość mogła was prowadzić.
i w mym życiu! Są tylko dwie moce na tym świecie: moc Boga i moc diabła. Trzydzieści lat byłam po ciemnej stronie mocy. Wiem, że to nic dobrego. Niech moje życie będzie ostrzeżeniem dla tych, którzy zajmują się jakimkolwiek spirytyzmem. Wycofajcie się, zostawcie to, bo może być za późno! A osoby przekonane, że cierpią na chroniczny brak miłości, zapewniam, że czegoś takiego nie ma! To kolejne wielkie kłamstwo szatana! Bo jest miłość, ta sama, która dwa tysiące lat temu pozwoliła się ukrzyżować! Oby ta miłość mogła was prowadzić.
Oprac.
Beata Frańczak
1
Od redakcji: według nauki katolickiej
w hostii mieszka cieleśnie Chrystus (dlatego klęka się przed nią), a eucharystia oznacza Jego bezkrwawą powtarzalną ofiarę podczas każdej mszy. Jest to sprzeczne z nauką biblijną, która mówi, że Chrystus cierpiał tylko raz i nie ma potrzeby powtarzania Jego ofiary. Drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz w chwale powróci po swój lud, a obecnie jest naszym pośrednikiem w niebie (zob. Hbr 9,24-28). 2 Od redakcji: drugie przykazanie biblijnego dekalogu za bra nia kultu wizerunków (zob. Wj 20,4-6). 3 Zob. Za 2,12. 4 1 P 5,8.
w hostii mieszka cieleśnie Chrystus (dlatego klęka się przed nią), a eucharystia oznacza Jego bezkrwawą powtarzalną ofiarę podczas każdej mszy. Jest to sprzeczne z nauką biblijną, która mówi, że Chrystus cierpiał tylko raz i nie ma potrzeby powtarzania Jego ofiary. Drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz w chwale powróci po swój lud, a obecnie jest naszym pośrednikiem w niebie (zob. Hbr 9,24-28). 2 Od redakcji: drugie przykazanie biblijnego dekalogu za bra nia kultu wizerunków (zob. Wj 20,4-6). 3 Zob. Za 2,12. 4 1 P 5,8.
[W
lutym 2014 roku Dorota Knop wydała pod literackim pseudonimem
Tori Ritner książkę pt. Puzzle — pierwszą część
powstającej trylogii. Książka jest świadectwem życia w rodzinie
z problemem alkoholowym, uwieńczonym wybaczeniem. Kolejne
części, które ukażą się do końca roku: Iść za Jego
głosem i Wspomnienia czarownicy propagują subkonta
14 chorych dzieci, do których trafi część dochodu
z publikacji].
Wróżki
w Biblii
Praktyki
magiczne są stare jak świat. Choć Biblia je potępia, to nie omija
sprawozdań okultystycznych. Taką historię znajdziemy w Księdze
Dziejów Apostolskich.
W 16.
rozdziale mowa jest o dziewczynie, „która miała ducha
wieszczego,
a która
przez swoje wróżby przynosiła wielki zysk panom swoim”.
Szczególną aktywność wykazywała, gdy apostoł Paweł próbował
nauczać. Co ciekawe, wcale nie kłamała: „Ta, idąc za Pawłem
i za nami, wołała mówiąc: Ci ludzie są sługami Boga
Najwyższego i zwiastują wam drogę zbawienia”. Posiadła
więc umiejętność jasnowidzenia. A jednak Paweł nie był
z tego zadowolony: „A to czyniła przez wiele dni. Wreszcie
Paweł znękany, zwrócił się do ducha i rzekł:
Rozkazuję ci w imieniu Jezusa Chrystusa, żebyś z niej
wyszedł. I w tej chwili wyszedł”. Kto zatem dał tej
dziewczynie takie zdolności? Z historii tej jasno wynika, że
jako medium używał jej demon. Gdy został przepędzony przez Pawła,
zdolności paranormalne niewolnicy nagle znikły, a z nimi zysk.
Dlatego wściekli właściciele dziewczyny zawlekli Pawła i Sylasa
na rynek zarzucając im, że... „zakłócają spokój
w mieście”.
Wraz
z wyrzuceniem demona znika moc. Zresztą media, wróżbici
i uzdrowiciele przyznają, że bez duchowych przewodników nie
mieliby zdolności widzenia „głębiej i dalej”. Zwiedzenie,
aby było skuteczne, posługuje się prawdą. Dlatego słowa
wieszczki z Filippi były prawdziwe. Chodziło jednak o coś
zupełnie innego — o odwrócenie uwagi ludzi od ewangelii
głoszonej przez Pawła, a zwrócenie jej na zdolności
medium. Ale jak widać, nawet jeśli słowa objawienia spełnią się,
nie znaczy to wcale, że pochodzą od Boga. Demoniczne
przepowiednie nie spełniają się jednak w całości. Jest to
swego rodzaju testem, skąd pochodzi dar jasnowidzenia, mimo
deklaracji medium o boskim źródle objawienia. Biblia jasno
precyzuje kryteria: „Po czym poznamy słowo, którego Pan nie
wypowiedział? Jeśli słowo, które wypowiedział prorok w imieniu
Pana, nie spełni się i nie nastąpi, jest ono słowem, którego
Pan nie wypowiedział, lecz w zuchwalstwie wypowiedział je
prorok”1.
Przepowiednie
największych mediów nigdy nie były skuteczne w stu
procentach. Wieloletnie badania prowadzone przez Pentagon
we współpracy z najlepszymi współczesnymi jasnowidzami
dowodzą, jak doniósł przed laty „Time”, że ich przepowiednie
spełniają się zaledwie w 25 proc., czyli w granicach
ślepego rachunku prawdopodobieństwa. To zresztą skłoniło
Pentagon do zaprzestania tych eksperymentów. Słynna wizjonerka
Jeane Dixon przepowiedziała śmierć Marilyn Monroe, zabójstwo
Mahatmy Gandhiego oraz Johna i Roberta Kennedych, ale
zapowiedziała też wybuch trzeciej wojny światowej w 1954
roku, odsunięcie Fidela Castro od władzy w 1970 roku i że
jako pierwsi na Księżycu wylądują Rosjanie.
Skąd
jednak umiejętne przepowiadanie pewnych wydarzeń? I o takich
bowiem mówi Biblia, gdy rzekomy duch Samuela przepowiedział królowi
Saulowi śmierć2.
Jak wskazuje więc Pismo, demony są w stanie przewidzieć
niektóre przypadki, szczególnie gdy same je planują. Dlatego spora
część trafnych przepowiedni jasnowidzów wiąże się
z zabójstwami czy katastrofami. Ale Biblia mówi też o jeszcze
jednym kryterium rozpoznawania duchów: jeśli objawienie przepowiada
przyszłość trafnie, ale podważa nauki Boże, nie pochodzi
od Boga3.
Sztuki
okultystyczne były znane we wszystkich czasach i kulturach.
Zahamowanie praktyk magicznych przyniosła era racjonalizmu.
Ze skrajności polegającej na kwestionowaniu zjawisk
nadprzyrodzonych, którą przyniosło Oświecenie, ludzie popadli
obecnie w ich bezkrytyczną akceptację jako źródeł prawdy.
Okultyzm wkradł się nawet do polityki i biznesu. Bez rad
astrologów i duchowych mistrzów nie ruszali się księżna
Diana, Reagan, Clinton czy Jelcyn. Jak ujawnił „Time”, w ciągu
10 lat Pentagon wydał 20 mln dolarów na współpracę
z kilkunastoma parapsychologami. Z kolei „New York Times”
napisał, że największe korporacje, jak IBM, AT&T i General
Motors zastanawiały się nad wykorzystaniem okultyzmu
w sukcesie rynkowym. Według „Wall Street Journal” firmy
wydają miliony dolarów na szkolenie swych pracowników
w technikach New Age4.
K.S.
1
Pwt 18,21-22. 2
Zob. 1 Sm 28,7-19. 3
Pwt 13,2-6. 4
Dane pochodzą z książki: Jonatan Dunkel, Apokalipsa,
Wydawnictwo „Znaki Czasu”, Warszawa 2013.
Znaki Czasu czerwiec 2014 r. www.sklep.znakiczasu.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz