Rozmowa
o budowaniu zaufania
Zazdroszczę
panu takiej mocnej wiary w Boga — powiedziała kobieta. —
Też bym tak
chciała
wierzyć, ale jak to
zrobić?
— Musi
pani wytworzyć z Nim więź — odpowiedział mężczyzna. —
Apostoł Paweł uczy, że wiara jest ze słuchania Słowa
Bożego. Trzeba je czytać. Najlepiej zacząć od Ewangelii.
Chcąc
porównać rozwijanie zaufania do Boga do obdarzania
zaufaniem ludzi, mężczyzna zapytał kobietę, czy ma przyjaciół
i jak nawiązała z nimi przyjaźń.
— Mam
przyjaciółkę, z którą znam się 26 lat. Mieszkała
w sąsiedztwie i pomagała mi, kiedy mój mąż był bardzo
chory. Dużo rozmawiałyśmy. Przekonałam się do niej.
I z czasem stała się moją przyjaciółką.
— Podobnie
jest z naszym zaufaniem do Boga — powiedział mężczyzna.
— Do pewnego momentu tylko o Nim słyszymy, a potem,
często gdy nadchodzi jakiś kryzys, poznajemy Go osobiście.
Zaczynamy się Nim interesować. Poświęcamy Mu coraz więcej czasu.
Przekonujemy się do Jego przyjaźni. Zaczynamy ufać, nawet
jeśli wszystkiego nie rozumiemy. I to jest cała tajemnica
zbawiennej wiary.
Żeby
to zilustrować, mężczyzna narysował na kartce parowóz
połączony z wagonem znakiem plus. Na lokomotywie napisał
Chrystus, a na wagonie wyraz ja, po czym
wyjaśnił:
— Tą
lokomotywą jest Chrystus, a wagonem jestem ja. Plus jest
sprzężeniem, moją wiarą. Nie ona mnie zbawia, ale Chrystus. Wiara
jedynie mnie z Nim łączy.
— A czy
do tego parowozu zostaną wrzucone moje grzechy? — zapytała
kobieta.
— Tak.
Jezus zamienia czarny brud naszych grzechów na biały dym
swojej czystości.
Potem
mężczyzna postanowił wyjaśnić swojej rozmówczyni jeszcze
kwestię podrzędnej roli emocji w relacjach z Bogiem.
— Często
w naszym życiu religijnym pojawiają się emocje. Nasz wiara
nie powinna się na nich opierać. Przede wszystkim powinniśmy
mieć świadomość zbawienia w Jezusie. To fakt niepodważalny.
Nie powinny tego zmieniać ani nasze intelektualne wątpliwości, ani
nastawienie emocjonalne. Musimy bardziej ufać faktom dotyczącym
Bożego zbawienia, które opisuje Jego Słowo, niż naszym chwiejnym
emocjom.
— Dlaczego
to takie ważne? — drążyła kobieta.
— Bo
wielu wątpi w swoją wiarę albo w autentyczność
nawrócenia. Uważają, że coś w rodzaju uczuć religijnych
jest warunkiem ich wiary albo ich zbawienia. Gdy odczuwają brak
takich uczuć, myślą, że Bóg ich nie przyjął i ich nie
miłuje.
— Myślę,
że zaczynam to rozumieć.
— Niech
pani sobie wyobrazi, że z grupą ludzi wędruje po górach
wąską ścieżką nad krawędzią urwiska. Upadek oznacza pewną
śmierć. Nagle ktoś podstawia pani nogę. Potyka się pani i zsuwa
nad przepaść, ale jeszcze trzyma się rękami krawędzi. Siły
szybko panią opuszczają. Nagle słyszy pani głos: Proszę mi
podać rękę. Wciągnę panią. Co pani odpowie? Nie,
dziękuję. Sama dam sobie radę? Albo: Nie, bo nie mam
do pana zaufania? Czy też: Nie wierzę, że pan to
potrafi?
— Oczywiście,
że szybko uchwyciłabym tę rękę i dała się wciągnąć
na górę.
— Naturalnie.
Kontynuując wędrówkę, dla pewności trzyma pani mocno rękę
swojego wybawcy. Ale to nie powstrzymuje złoczyńcy, który ponownie
podstawia pani nogę. Tym razem zachwiała się pani, ale nie upadła.
A gdyby z czasem puściła pani rękę swojego nowego
przyjaciela i znowu upadła, on znów pomoże, a pani
od razu z tej pomocy skorzysta, bo już pani doświadczyła,
że jest godny zaufania.
— Co
pan chce tym zobrazować?
— Wszyscy
jesteśmy w podobnej sytuacji. Szatan nam wszystkim podstawia
nogę. Wszyscy wisimy nad przepaścią. Jeżeli nie uchwycimy
się ręki Jezusa, prędzej czy później zginiemy. Uchwycić się
Jego ręki i mocno trzymać — to nasz ratunek.
— Ale
jak to dzieje się w praktyce?
— To
decyzja. Szczere uznanie, że nasze dalsze życie i zbawienie
należą do Niego, i wyznanie Mu tego. Kiedyś pewien
człowiek zapytał Jezusa, czy może uzdrowić jego dziecko. Miał
wątpliwości. Jezus zwrócił mu na to uwagę. Wtedy ojciec
dziecka powiedział: „Wierzę, pomóż niedowiarstwu memu”.
Uchwycił się Zbawiciela tą małą ilością zaufania, jaką miał,
mając nadzieję, że Jezus wzmocni jego wiarę. I tak się
stało. Chrystus może wzmocnić także naszą wiarę przez różne
doświadczenia.
— Dotychczas
myślałam, że do wiary potrzebne są pewne uzdolnienia albo
odpowiednie wychowanie — stwierdziła kobieta. — Teraz widzę to
inaczej.
— Niektórym
ludziom rzeczywiście trudno jest zaufać Bogu — przyznał
mężczyzna. — Nie potrafią zaufać Bogu na skutek zaniedbań
rodziców w dzieciństwie albo negatywnych doświadczeń,
na przykład znęcania się emocjonalnego czy molestowania,
rozwodu rodziców. To może zniszczyć ich zdolność do zaufania
innym, w tym Bogu.
— Na szczęście
nie przeżyłam niczego takiego — powiedziała kobieta.
— Tym
bardziej nie powinno pani sprawiać trudności budowanie dobrych
relacji z Bogiem. Gdy poznajemy Go bliżej, zaczynamy rozumieć
Jego istotę i działanie. Nasze zaufanie do niego rośnie.
Większość nie chce Go poznać bliżej, bo ma o Nim błędne
wyobrażenie.
Oprac.
O.D.
[Opracowano
na podstawie książki Gerharda Padderatza pt. Wszechmogący?
Bezsilny? Sprawiedliwy?, Warszawa 2011].
Znaki Czasu maj 2014 r. www.sklep.zanakiczasu.pl
Znaki Czasu maj 2014 r. www.sklep.zanakiczasu.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz