sobota, 21 czerwca 2014

TRZY RADY DLA SZUKAJĄCYCH RADOŚCI

Apostoł Paweł apelował do chrześcijan w Filippi: „W końcu, bracia moi, radujcie się w Panu! Pisanie do was o tym samym nie jest dla mnie uciążliwe, a dla was jest środkiem niezawodnym”. Jak zachować radość? I co nas z niej okrada?
W kolejnym wersecie swego Listu do Filipian Paweł użył mocnych słów, przestrzegając
przed złodziejami radości: „Strzeżcie się psów, strzeżcie się złych pracowników, strzeżcie się okaleczeńców!”1.
W starożytności psy były na wpół dzikie, roznosiły choroby i napadały na ludzi. Do takich psów przyrównał Paweł tych, którzy okradają z chrześcijańskiej radości i pewności zbawienia. Oto trzy rady, które przed tym chronią: unikaj legalizmu, wybieraj mądrze, zbliż się do Jezusa.

Unikaj legalizmu

Legalizm polega na przeniesieniu punktu ciężkości z tego, co dla naszego zbawienia uczynił Chrystus, na to, co my możemy uczynić. Legalizm ma wiele postaci, ale można go sprowadzić do zastępowania tego, co boskie, tym, co ludzkie.
Zbawienie z łaski przez wiarę w dzieło Chrystusa jest przeciwieństwem tego, czego uczą różne religie, mówiąc: zrób to i tamto, a wtedy może będziesz zbawiony. Islam na przykład wymaga od swoich wyznawców pięciu rzeczy: uznania Allacha za jedynego Boga i Mahometa za jego proroka, pięciu modlitw dziennie, jałmużny, pielgrzymki do Mekki oraz przestrzegania postu w miesiącu ramadan. Kto uczyni to wszystko, może będzie zbawiony.
Słowo Boże uczy czegoś innego: nasza sprawiedliwość jest w oczach świętego Boga niedoskonała2. Nie możemy zasłużyć na zbawienie swoimi uczynkami, choćby były najlepsze. Cała nasza nadzieja na zbawienie opiera się na sprawiedliwości Jezusa Chrystusa i Jego ofierze za nasze grzechy.
Każdy z nas popełnia grzechy, zaś „zapłatą za grzech jest śmierć”3. Dlatego poleganie na swoich uczynkach w kwestii zbawienia pozbawia radości. Dzięki Bogu nie musimy polegać na swoich uczynkach, gdyż „darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”4. Świadomość tego niesie radość.
Legalizm okrada z radości zbawienia, gdyż przenosi akcent ze sprawiedliwości Chrystusa na naszą cielesność. Nieraz widziałem nawróconego człowieka, uradowanego z poznania ewangelii, z którym zaprzyjaźniał się „bardziej dojrzały” brat, mający własną listę reguł i zasad, umożliwiających przypodobanie się Bogu. Wkrótce potem obaj mieli ponure miny.
Legaliści kierują uwagę na ludzkie działania: zasady, rytuały, tradycje, przynależność i własną świętość. W czasach Jezusa faryzeusze obwarowali prawo Boże niezliczonymi zakazami. Mieli dobre intencje, bo chcieli sobie i innym ludziom utrudnić przekraczanie Bożych przykazań, ale skończyło się to legalistyczną religią, w której było wiele oskarżania i potępiania, a niewiele wdzięczności i radości z powodu zbawienia.
Współcześni legaliści próbują sprowadzić sprawiedliwość Jezusa Chrystusa do swego cielesnego poziomu. Jednak apostoł Paweł zaleca chlubić się sprawiedliwością Zbawiciela, a nie własną5.
Legaliści spoglądają z góry na tych, którzy nie stosują ich standardów, a ze złością na tych, którzy nie podzielają ich poglądów. Apostoł Paweł przed swoim nawróceniem też był taki. Należał do ugrupowania faryzeuszy, którzy mogli pochwalić się wieloma dobrymi uczynkami, ale pokładali w nich zbytnią ufność. Napisał: „Jeśli ktoś inny mniema, że może ufność złożyć w ciele, to ja tym bardziej: obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa — faryzeusz, co do gorliwości — prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej — stałem się bez zarzutu”6.
Powyższa lista robiła wrażenie na Żydach. Paweł należał do narodu wybranego, był z pokolenia Beniamina, z którego wywodził się Saul, pierwszy król izraelski. Zwrot „Hebrajczyk z Hebrajczyków” oznaczał zapewne, że jego rodzina znała język hebrajski, czym większość Żydów nie mogła się pochwalić. Jako faryzeusz skrupulatnie przestrzegał prawa i pilnował, aby inni też tak czynili. Co do legalnej sprawiedliwości był bez zarzutu, ale po tej imponującej liście powodów do dumy, pojawia się słówko „ale”: „Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim”7.
Na ogół nie ma nic złego w samych zasadach, ceremoniach czy tradycjach pielęgnowanych przez różne środowiska wyznające judaizm czy chrześcijaństwo. Problemem jest poleganie na nich. Legalizm jest antropocentryczny zamiast chrystocentryczny. Stawia w centrum człowieka zamiast Chrystusa, przenosząc akcent z Jego sprawiedliwości na ludzką, z doskonałego dzieła Zbawiciela na ludzkie uczynki. Tymczasem każda próba przypodobania się Bogu przez własną sprawiedliwość jest skazana na niepowodzenie, ponieważ w obliczu Jego świętości nawet „wszystkie nasze cnoty są jak szata splugawiona”8.

Wybieraj mądrze

Drugim złodziejem radości po legalizmie są niemądre decyzje. Wiele z nich wynika z braku odpowiedniego systemu wartości. Apostoł Paweł wybierał mądrze, gdyż posiadał system wartości, który był dla niego drogowskazem. Streścił go w słowach: „Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę”9.
Przyjrzyj się swojemu życiu. Jakie wartości nim kierują? Mają one wpływ na twoje decyzje. W życiu nie można mieć wszystkiego. Trzeba wybierać. Wybieraj to, co wartościowe z perspektywy wieczności. Obierz misję większą niż swoje życie! Taką misją jest dzielenie się ewangelią. Sztuka, literatura i nauka są godne polecenia, ale nawet one przeminą. Natomiast wartość ofiary Chrystusa nigdy nie przeminie, ponieważ życie każdego zbawionego będzie trwać wiecznie. Jaka jest moc życia opartego na Chrystusie? Taka jak skupionego światła. Światło słoneczne zogniskowane przy pomocy soczewki potrafi zapalić trawę, a skupione światło lasera potrafi przeciąć nawet stal! Podobną moc ma życie z Chrystusem.
Szczęście ma więcej wspólnego z systemem wartości niż z przypadkiem, a jednak miliony ludzi zdają się na przypadek i zabobon. Przyglądają się fusom, leją wosk, czytają horoskopy, radzą się wróżek, unikają trzynastki, zakopują figurki w ziemi, szukają czterolistnej koniczyny. Tymczasem szczęście jest rezultatem decyzji zgodnych ze Słowem Bożym, w którym Bóg objawił swoją wolę oraz najlepszy kurs dla życia każdego z nas.
Boże wartości nadają życiu głęboki sens. Bez nich, pojawia się depresja, agresja, nałogi. Victor Frankl powołał się w jednej ze swoich książek na badania, z których wynika, że aż 90 proc. alkoholików i 100 proc. narkomanów nie zna sensu swojego życia. Z kolei ludzie, którzy wybierają Jezusa Chrystusa za swego Pana, nie popełniają samobójstw, nie strzelają do rówieśników, nie zaczadzają umysłów nikotyną ani nie przepijają szarych komórek.

Zbliż się do Chrystusa

Z Chrystusem można mieć niewiele i być szczęśliwym, a bez Niego wiele i być nieszczęśliwym. Dlatego apostoł Paweł napisał w Liście do Filipian: „wszystko uznaję za śmieci, żeby zyskać Chrystusa”10.
Życie bez Chrystusa jest życiem w stresie. Kiedy nie ma Go w naszym życiu, serce ogarnia niepokój. Co się stało, kiedy Maria z Józefem, wracając ze święta w Jerozolimie, zapomnieli o Jezusie? Ogarnął ich niepokój, gdy zorientowali się, że Go nie ma z nimi. Nie zaznali spokoju, dopóki Go nie odnaleźli w świątyni11. Z nami jest podobnie bez społeczności z Chrystusem. Jak Go znaleźć?
Mały chłopak zgubił w trawie złoty zegarek swego dziadka. Szukał go i szukał, rozglądając się tu i tam, rzucając się w jedną i drugą stronę, ale na nic, bo trawa była wysoka. Po godzinie gorączkowych poszukiwań, padł na ziemię płacząc, bo bał się kary. Wtedy usłyszał w trawie tykanie. W ten sposób odnalazł zegarek i odtąd bardziej go strzegł.
Jak znaleźć Chrystusa? Podobnie jak chłopiec znalazł zegarek. Trzeba się wyciszyć. Znaleźć czas na modlitwę, lekturę Biblii i pożytecznych książek, które pozwalają lepiej poznać Boga. Nie upłynie wiele czasu, a konsekwencje powierzenia swego życia staną się widoczne nie tylko w naszym, ale często także w życiu kolejnych pokoleń.
Max Jukes żył w Nowym Jorku. Nie wierzył w Chrystusa i nie liczył się z Biblią. Dzieciom nie pozwalał chodzić do kościoła na lekcje religii. W następnych pokoleniach Jukes miał 1026 potomków, z których aż 300 trafiło do więzienia, gdzie spędzili przeciętnie po 13 lat, 680 było alkoholikami, a 190 z jego potomstwa uprawiało prostytucję. Oszacowano, że jego rodz r.na kosztowała państwo około 420 tysięcy dolarów.
Jonatan Edwards żył nieopodal w podobnym czasie. Z tym że on wierzył w Boga, starał się żyć w zgodzie z Biblią, a jego dzieci chodziły do kościoła. Edwards miał w następnych pokoleniach 929 potomków, wśród których 430 było duchownymi, 86 rektorami uniwersytetów, 75 autorami książek, 5 kongresmanami, 2 senatorami, a jeden wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych.
Rodzina Edwardsa pod wieloma względami ubogaciła swoją ojczyznę, a zaczęło się od jego decyzji, aby powierzyć swoje życie Jezusowi Chrystusowi. Jaki będzie twój wpływ na dzieci, wnuki i prawnuki, to w dużej mierze zależy od twojej decyzji, aby powierzyć Bogu swoje życie i dbać o społeczność z Nim.
Alfred J. Palla

1 Flp 3,1-2. 2 Zob. Iz 64,6. 3 Rz 6,23. 4 Rz 6,23. 5 Zob. Flp 3,3. 6 Flp 3,4-6. 7 Flp 3,7. 8 Iz 64,6. 9 Flp 3,7. 10 Flp 3,8. 11 Zob. Łk 2,44-49.

Znaki czasu  czerwiec 2014 r.www.sklep.znakiczasu.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz