wtorek, 30 sierpnia 2011

POTOP ŚLADY GLOBALNEGO KATAKLIZMU



          Zasięg potopu jest od dawna przedmiotem sporów. Czy była to
globalna katastrofa, którą przeżyło tylko osiem osób? Czy tylko lokalna
powódź?
          Na świecie zachowało się, co najmniej 270 przekazów o globalnym
potopie[1], często wśród ludów nie mających z sobą kontaktu. Zawierają one
szczegóły, które trudno wyjaśnić inaczej, jak prawdziwym wydarzeniem.[2]
          Na przykład w hawajskich legendach Nu-u z żoną, trzema synami i
ich żonami wziął po parze zwierząt na pokład statku. Chińczycy wierzyli, że
Nu-wah z żoną, trzema synami i trzema córkami przetrwał potop. W piśmie
chińskim, które powstało w III tysiącleciu p.n.e., słowo "statek" składa się
z trzech znaków: ośmiu osób w łodzi!
          Sumeryjski, akadyjski i biblijny przekaz podają za przyczynę
potopu wielki deszcz[3], co jest znamienne, ponieważ w Mezopotamii deszcz
rzadko pada i nigdy nie powoduje powodzi, a jednak nawet tam, gdzie deszcze
nie padają, podania o potopie podają za jego przyczynę ulewne deszcze!
          W powodziach nigdy nie ginęli wszyscy ludzie, a według Biblii w
czasie potopu "wyginęło wszelkie ciało poruszające się na ziemi: ptactwo,
bydło i dzikie zwierzęta, i wszelkie płazy, pełzające po ziemi, i wszyscy
ludzie. Wszystko, co miało w nozdrzach tchnienie życia, wszystko, co było na
suchym lądzie, pomarło." (Rdz 7:21-22); "Wody zaś wzbierały coraz bardziej
nad ziemią, tak że zostały zakryte wszystkie wysokie góry, które były pod
niebem. Na piętnaście łokci wezbrały wody ponad góry, tak że zupełnie
zostały zakryte." (Rdz 7:19-20).
          Mój były wykładowca, wybitny biblista i znawca hebrajskiego, prof.
Gerhard Hasel, tak podsumował analizę biblijnego opisu potopu: "Opis potopu
obfituje w dowody na to, że należy go pojmować literalnie - jako relację
historyczną. Wiele występujących w nim terminów i formuł wraz ze składnią
gramatyczną wyraźnie świadczy o globalności potopu, którego wody zniszczyły
wszelkie życie ludzkie, zwierzęce i ptasie na naszej planecie. Składnia
języka hebrajskiego nie pozwala na inny wniosek w sprawie biblijnego opisu
potopu"[4].
          Jeśli się nad tym zastanowić, po cóż Noe miałby budować Arkę,
gdyby potop był tylko lokalną powodzią? Ptaki odleciałyby sobie na
bezpieczne miejsce, zwierzęta przeżyłyby powódź w innych częściach świata, a
Noe mógł na ten czas zabrać swoją rodzinę na wakacje do Europy lub Afryki...
Jaki sens miałaby tęcza, którą Bóg po powodzi dał ludziom na znak
przymierza, obiecując, że potop już nigdy nie zniszczy świata (Rdz 9:12-15),
skoro powodzie zdarzają się do dziś? Każda powódź czyniłaby z Boga kłamcę.
          Biblia mówi, że potop rozpoczął się 17 dnia drugiego miesiąca
roku - według naszej rachuby na przełomie października i listopada (Rdz
7:11). Czy przypadkiem wszystkie dawne kultury obchodziły Dzień Śmierci i
Żałoby za zmarłymi na przełomie października i listopada? Biblia mówi: "W
roku sześćsetnym życia Noego, w miesiącu drugim, siedemnastego dnia tego
miesiąca, w tym właśnie dniu wytrysnęły źródła wielkiej otchłani i otworzyły
się upusty nieba" (Rdz 7:11).

          Spękanie skorupy ziemskiej

          Wody, które zalały ziemię, miały dwa źródła: strumienie z nieba i
fontanny bijące z wnętrza ziemi.[5] Według starożytnej tradycji żydowskiej
Bóg ściągnął potop na ziemię za sprawą dwóch komet z gwiazdozbioru Plejad
(Kima), które uważano za lodowe[6]. Niewykluczone, że lodowe komety
zachwiały polem grawitacyjnym Ziemi i spowodowały spękanie skorupy
ziemskiej.
          Kiedo doszło do pęknięcia skorupy ziemskiej, wówczas zimniejsze, a
zatem gęstsze dno oceaniczne zaczęło się pogrążać wzdłuż pęknięcia w
rzadszym, gorącym płaszczu ziemskim, co uwolniło masy energii w postaci
trzęsień i erupcji wulkanów.[7] Strumienie pary wodnej wystrzeliły w
atmosferę wzdłuż całego pęknięcia wystrzelone wiele kilometrów w górę z
naddźwiękową szybkością mogły być owymi "źródłami wielkiej otchłani", które
spadły na Ziemię jako strumienie deszczu, kiedy "otworzyły się upusty nieba"
(Rdz 7:11).
          Jednym ze skutków spękania skorupy ziemskiej był podział
wszechlądu i dryf kontynentów. Wcześniej ląd stanowił jedną całość, na co
wskazuje Biblia (Rdz.1:9-10), a także obserwacje poczynione przez naukowców,
między innymi podobieństwo linii brzegowej zachodniej Afryki i wschodniej
Ameryki Południowej.

          Epoka lodowcowa

          Globalny potop pozwala rozwiązać jedną z zagadek nauki, a
mianowicie przyczynę epoki lodowcowej. Epoka lodowcowa wymagała dwóch
czynników: obfitych opadów śniegu i chłodnego lata, bo jedynie w takich
warunkach może dojść do koniecznej akumulacji lodów. Sam spadek temperatury
nie tworzy lodowców.
          Lodowce wymagają ogromnych opadów śniegu, a do nich potrzebne są
ciepłe oceany. Obecnie oceany są zimne, dlatego nasz klimat ulega
stopniowemu ociepleniu, a lodowce topnieją. Kiedyś było odwrotnie, bo oceany
miały wyższą temperaturę. Dlaczego? Po pierwsze przed potopem zapewne nie
było zimy, a zatem woda w oceanach była ciepła. Po drugie "źródła wielkiej
otchłani" (Rdz.7:11), które przyczyniły się do potopu, wypchnęły lawę i
gorącą wodę z wnętrza ziemi[8].
          Jak doszło do schłodzenia klimatu po potopie? Potopowi
towarzyszyły łańcuchowe erupcje wulkanów, które uwalniły ogromne ilości gazu
i pyłu do atmosfery. Świadczą o tym grube pokłady pyłu wulkanicznego w
skałach osadowych, które są bez paraleli we współczesnym świecie.
Wulkaniczny pył potrafi zablokować promienie słoneczne, czego dowiódł wybuch
wulkanu Krakatoa w 1883 roku, który na dwa lata przyćmił niebo na całym
świecie, obniżając temperaturę na ogromnych terenach[9], powodując latem
przymrozki i zniszczenie plonów, a co za tym idzie największą klęskę głodu w
XIX wieku.
          Zablokowanie promieni słonecznych przez pył wulkaniczny w
połączeniu z obfitym parowaniem ciepłych oceanów mogło wywołać epokę
lodowcową. Komputerowy model pozwala obliczyć, że przy ciepłych oceanach i
średniej temperaturze lata około 10°C, w regionach północnych powstawało
około 10 m lodu rocznie, czyli spadało tam około 100 m śniegu, gdyż na 1 m
lodu potrzeba około 10 m śniegu[10]. Wystarczyłoby więc zaledwie 300 lat,
aby powstały najgrubsze warstwy lodu na Antarktydzie czy w Grenlandii.
          Tutaj mamy też odpowiedź na pytanie: Co stało się z tymi ogromnymi
ilościami wody po potopie? Gruba pokrywa lodowa pokrywa wielkie przestrzenie
na Alasce, w Kanadzie, Grenlandii, Syberii, Antarktyce. Gdyby stopić cały
lód i wygładzić głębokie rowy oceaniczne oraz pasma górskie, wówczas woda
zakryłaby powierzchnię Ziemi na wysokość około 2700 m.
          Szczyty Alp czy Himalajów są pokryte skamielinami muszli i ryb,
gdyż kiedyś były one częścią dna morskiego. Dzisiejsze pasma górskie
powstały w rezultacie procesów górotwórczych towarzyszących  potopowi. Przed
potopem góry były znacznie niższe i zapewne łagodniejsze.

          Skamieliny

          O globalności potopu świadczą skamieniałe lasy, ogromne kaniony,
pył wulkaniczny rozsiany po całej ziemi, złoża węgla, ropy i gazu, a także
skały osadowe i rozległe cmentarzyska skamieniałych ryb i zwierząt,
          Czym są skamieliny? Kiedy organizm zostaje pogrzebany w osadzie, a
osad sprasowany w skałę, wówczas staje się częścią skały - skamieliną.
Skamieliny spotykamy na całym świecie. Wielkie masy osadu potrzebne do
pochowania dinozaurów i innych mają początek w globalnej katastrofie,
ponieważ osad musi być najpierw wypłukany z pierwotnego miejsca, aby mógł
być przeniesiony przez fale gdzie indziej. Tak dzieje się podczas powodzi. W
tym przypadku kataklizm musiał mieć skalę globalną, gdyż skamieliny
znajdujemy na całym świecie. Osad zajmuje 75% powierzchni ziemi, a resztę
powierzchni zajmują skały wulkaniczne.
          Martwe ryby czy zwierzęta lądowe nie kamienieją dziś w mule
zakryte osadem, ale rozkładają się lub padają ofiarą drapieżników, zanim to
się stanie. Tymczasem w skałach osadowych znajdujemy miliony skamieniałości
różnych stworzeń. Często są to ryby z doskonale zachowanymi płetwami i
łuskami, które zginęły nagle i zostały szybko pokryte osadem. Niektóre
zginęły w trakcie połykania mniejszej ryby, co wyklucza długi proces
grzebania w osadzie.
          Jak napisał Imanuel Velikowsky: "Kiedy ryba ginie, jej ciało
wypływa na powierzchnię lub opada na dno i zostaje bardzo szybko, zazwyczaj
w ciągu kilku godzin, pożarte przez inne ryby. Jednakże skamieniałe ryby
odnalezione w skałach osadowych często są zachowane z nienaruszonymi
ościami. Znajdujemy całe ławice ryb na wielkich obszarach, obejmujące
miliardy sztuk, w stanie agonii bez żadnych śladów działania padlinożerców"
[11].
          Zangerl i Richardson próbowali odtworzyć proces skamieniałości,
wkładając martwe ryby w muliste dno, a dla ochrony przed padlinożercami
otoczyli je siatką z drutu. Ze zdziwieniem zaobserwowali, że z ryb ważących
około pół kilograma prawie nic nie zostało już po tygodniu![12] Wskazuje to,
że do zagłady ryb i innych zwierząt, a następnie do zagrzebania ich w
osadzie doszło w krótkim czasie w rezultacie wielkiej katastrofy.
          Porządek skamielin w warstwach geologicznych jest taki, jakiego
byśmy oczekiwali w przypadku potopu. Najniżej są szczątki stworzeń żyjących
blisko dna morskiego, zwłaszcza bezkręgowców, następnie szczątki zwierząt
poruszających się wolno, takich jak płazy. Gady miały więcej możliwości
przetrwania, dlatego padły w następnej kolejności. Przed podnoszącymi się
wodami najdłużej uciekały ssaki, dlatego znajdujemy je w najwyższych
warstwach. Czasem jednak bardziej złożone organizmy leżą pod prostszymi, co
poddaje w wątpliwość ewolucyjną tablicę geologiczną.
          Warstwy geologiczne świadczą o potopie, którego fale nanosiły
szybko kolejne warstwy osadowe, a wody po potopie szybko wyżłobiły w miękkim
materiale głębokie kaniony. Dlatego niekiedy warstwy są ułożone tak, że
rzekomo starsze skały leżą na młodszych, jak w przypadku Matterhornu w
Alpach[13].
          Istnieją miejsca, gdzie występują skamieliny, które według teorii
ewolucji pochodzą z różnych okresów, na przykład na rzece Paluxy w Glen
Rose, gdzie znaleziono trylobita, tropy dinozaura, czaszkę kota, ślady
tygrysa szablistozębnego, a także skamieniały ludzki palec[14]. Badania
porównawcze sugerują, że palec należał do kobiety, która była o 20% wyższa
niż kobieta o średnim wzroście w naszych czasach.
          Uczeni wierzący w ewolucję uważają warstwy geologiczne za
potwierdzenie ich teorii, ale nie potrafią rozwiązać problemu, jaki
stwarzają skamieniałości zwierząt lub drzew leżące w poprzek kilku warstw
geologicznych, a przecież nie jest możliwe, aby martwe zwierzę czy drzewo
przetrwało miliony lat bez rozkładu, czekając aż zakryją je warstwy osadu!
Dr John D. Morris napisał:

          Wielowarstwowe skamieniałości należą do wyjątków, ale znane są
wszystkim geologom. Często znajduje się drzewa wystające ze złóż węgla do
wyżej położonej warstwy, a nawet sięgające do drugiego złoża węgla, kila
stóp ponad pierwszym. Byłem w wielu kopalniach węgla i w prawie wszystkich
widziałem takie skamieniałości lub ślady po nich. Odkryłem także gruby i
prosty jak strzała pień, przechodzący przez liczne warstwy. Ponadto
widziałem setki pojedynczych skamieniałości, których szerokość była większa
niż szerokość warstw, w których tkwiły. Oczywiste jest, że warstwy te nie
mogą być rezultatem powolnej akumulacji, ponieważ na przykład martwa ryba
nie utrzyma swego kształtu, aż wokół niej zgromadzi się osad. Musi być
szybko przykryta, aby mogła być zachowana. Niektóre z wielkich
wielowarstwowych drzew przechodzą przez warstwy, o których inaczej
sądzonoby, że powstawały dziesiątki tysięcy lat. Cały ten fragment musiał
jednak powstać w krótszym okresie czasu niż ten, w którym drzewo
spróchnieje. Dziś dobrze wiadomo, że szybko poruszające się i pełne osadu
wody mogą utworzyć wielość warstw, jak to pokazują laboratoryjne
eksperymenty, huragany, a nawet fale mułu spowodowane wybuchem wulkanu St
Helens.[15]

          Skamieniałe drzewa

          W USA kilka razy byłem w parkach ze skamieniałymi drzewami:
Petrified Forest w Arizonie i Yellowstone w Wyoming. Na pierwszy rzut oka
skamieniałe drzewa stojące w pozycji pionowej kwestionują biblijną wersję
potopu. W Yellowstone jedna warstwa popiołu za drugą zawiera skamieniałe
pnie drzew. Ewolucjoniści zakładają, że rosły tu lasy, które zostały
zagrzebane, a na nich wyrósł kolejny las, który również uległ zniszczeniu i
zagrzebaniu. W Yellowstone takich warstw stojących pionowo skamieniałych
drzew jest około 50.
          Uczeni zakładali, że drzewa te rosły w miejscu, gdzie je
znaleziono, dlatego nie brali pod uwagę alternatywy, że mogły tam zostać
przeniesione podczas wielkiego kataklizmu, a to właśnie sugerują nowsze
badania:
          18 maja 1980 roku wybuchł wulkan St. Helens. Nazwa tego wulkanu
nie pochodzi od św. Heleny, ale od nazwiska brytyjskiego konsula St. Helens.
Wulkan ten wybuchł z siłą 500 bomb, które zniszczyły Hiroszimę. Dostarczył
on modelu tego, co działo się podczas potopu. Wybuch zabił 61 osób, tysiące
zwierząt oraz zmiótł 400 km2 lasu. Widziałem tam tysiące drzew połamanych
niczym zapałki.
Wiele z drzew, które znalazły się w pobliskim jeziorze Spirit, usadowiły się
pionowo, tak jakby tam wyrosły! Badania wykazały, że na dnie jeziora stoi w
pozycji pionowej około 20 000 drzew[16]. Wiele z nich jest częściowo
zagrzebanych, tak jak w Yellowstone. Okazuje się, że ilekroć pnie drzew
pływają w wodzie przez kilka tygodni czy miesięcy, tylekroć wiele z nich
przyjmuje pozycję wertykalną na dnie.
          Potop stworzył podobne warunki do tych, jakie widzimy przy górze
St. Helens, ale na większą skalę. Wybuchy wulkanów i fale zmiotły masy
drzew, grzebiąc je w osadzie popiołu i gleby w pozycji pionowej, a kolejne
fale nanosiły kolejne warstwy drzew, które skamieniały. W tych warunkach
dziesiątki warstw drzew mogły powstać w krótkim czasie, jak w Yellowstone.
Wiele miejsc na świecie nosi ślady uformowania przez ogrom wody w krótkim
czasie. Najbardziej znanym jest Wielki Kanion w Arizonie. Obecnie wielu
uczonych odrzuca tezę, że wyżłobiła go drogą erozji rzeka Kolorado w ciągu
kilkunastu milionów lat. Przyjmuje się, że powstał podczas wielkiej powodzi
za sprawą wód polodowcowego jeziora, które szybko wycięły Wielki Kanion.
Podobne zjawisko można było zaobserwować niedawno po wybuchu wulkanu St
Helens w USA w 1980 roku, kiedy woda wymieszana z popiołem i skałami w ciągu
kilku dni wyżłobiła kanion, który geolodzy szacowaliby na miliony lat, gdyby
nie powstał na naszych oczach.
Badania skały, która powstała z lawy wulkanu St Helens przy pomocy metody
potasowo-argonowej pokazały wiek między 290 tysiącami a 3 milionami lat! U
podstaw współczesnych metod datowania leży błędne założenie, iż warunki
zawsze były takie, jak dzisiaj, mimo iż nie da się tego udowodnić drogą
naukową (empiryczną). Zapis kopalny i Biblia świadczą, że w przeszłości
doszło do potężnego kataklizmu. Jeśli tak było, to mamy do czynienia z
datowaniem, które jest równie błędne, jak w przypadku 20-letniej skały z
góry St Helens, którą datowano na miliony lat.

          Ropa naftowa

          Skąd bierze się ropa? Naukowcy na ogół zgadzają się, że ropa i gaz
ziemny mają organiczne pochodzenie. Pochodzą z roślin i zwierząt, które
zostały pogrzebane w osadzie, dlatego jednym z jej składników jest
porfiryna - organiczny związek występujący w roślinach i we krwi[17].
Molekuły porfiryny rozpadają się gwałtownie w obecności tlenu[18]. Fakt, że
porfiryny są obecne w wydobywanej dziś ropie dowodzi, że do roślin i
zwierząt zagrzebanych w skałach osadowych nie miał dostępu tlen, a to
znaczy, że zostały zagrzebane tak szybko, że tlen nie zdążył zniszczyć
porfiryny w niej zawartych[19].

          Węgiel

          Jak powstał węgiel? W początkowej fazie potopu flora przedpotopowa
została wymieszana, przeniesiona i rzucona przez fale w różne miejsca
świata, a następnie przykryta masami mułu, które utworzyły nad nią pokrywę
osadową. Ten ciężar sprasował masy roślinności, przekształcając je w warstwy
węgla.
          Na ogół przyjmuje się, że węgiel powstał z kolejnych warstw
obumarłych lasów, które nakładały się jedna na drugą przez miliony lat.
Wystarczy jednak pójść do lasu, aby stwierdzić, że obumarłe drzewa i rośliny
tworzą próchnicę, a nie węgiel. Dziś nie ma takich procesów geologicznych,
które mogłyby utworzyć pokłady węgla, jakie mamy na ziemi.
          Uczeni obliczają, że na warstwę węgla o grubości 1 m potrzeba
około 10 m torfu. Pokład węgla grubości 30 m wymaga 300 m torfu. Torfowiska
mają zaś najwyżej kilkanaście metrów głębokości, podczas gdy niektóre
pokłady węgla sięgają przecież dziesiątków metrów grubości na ogromnych
obszarach. W Australii są pokłady węgla brunatnego grubości 150 m! Takie
pokłady węgla mogły powstać z przedpotopowej flory, zdartej i
przemieszczonej przez potężne fale, a następnie przyciśniętej warstwami
osadowymi.
          Czy węgiel mógł powstać tak szybko za sprawą potopu? Dr George
Hill z Uniwersytetu w Utah wykazał, że węgiel może powstać bardzo
szybko.[20] W warunkach laboratoryjnych węgiel może powstać w 20 minut, a
ropa w 2 godziny[21]. Potrzebne jest jedynie odpowiednie ciśnienie i ciepło.

          Ludzkie dzieła w bryłach węgla i skałach

          Według teorii ewolucji węgiel powstawał 200-300 milionów lat temu,
kiedy człowieka nie było na ziemi. Jak wyjaśnić ludzkie wyroby w bryłach
węgla, zwłaszcza w czasach, kiedy węgiel sprzedawano w dużych bryłach.
Dzisiaj węgiel kruszą kombajny, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu tak nie
było. Węgiel sprzedawano w bryłach.
          W 1912 roku Frank Kennard, pracownik Elektrowni Miejskiej w Thomas
w stanie Oklahoma rozbił młotem bryłę węgla, która nie mieściła się w piecu.
Z jej środka wypadło naczynie z żelaza. Świadkiem tego wydarzenia był inny
pracownik Jim Stull. Dwie połówki węgla nosiły odbicie żelaznego
naczynia.[22] Węgiel pochodził ze złoża w Oklahomie datowanego na 312
milionów lat. Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem jest to, że naczynie wykonano,
zanim powstał węgiel.
          W 1885 roku w odlewni Izydora Brauna w Vocklabrucku w Austrii w
bryle węgla, która miała powędrować do pieca hutniczego, znaleziono metalową
kostkę o wymiarach 5 x 5 x 4 cm i wadze blisko kilograma. Syn właściciela
zawiózł ją do Muzeum w Salzburgu, gdzie zbadał ją austriacki fizyk Karl
Gurls. Stwierdził, że wykonano ją z żelaza[23]. Brak śladu niklu, chromu czy
kobaltu wyklucza, aby wykonano ją z metalu znalezionego w meteorycie.[24]
Kostka znajduje się w Muzeum Hermathaus w Vocklabrucku.
          W 1889 roku Mark A. Kurtz z Nampa w Idaho wiercił studnię
artezyjską, kiedy na głębokości 100 m pod warstwami gliny, piasku i bazaltu,
natrafił na glinianą figurkę o wysokości około 4 cm. Jej proporcje i poza
świadczą o kunszcie wykonawcy. Figurka prawdopodobnie została zmyta przez
wody potopu i przykryta 100 m warstwą osadu.
          W Dorchester w stanie Massachusetts w 1851 roku wybuch dynamitu
rozbił litą skałę, datowaną na 600 milionów lat, wyrzucając z jej wnętrza
rozerwaną na pół piękną wazę o wysokości 12 cm i dzwonkowatym kształcie.
Powierzchnia tej wazy z cynku i srebra jest pięknie inkrustowana kwiatami,
świadcząc o wysokim kunszcie artystycznym wykonawcy.[25]
          Chemik i wykładowca Newton Anderson znalazł dziwny przedmiot w
bryle węgla, kiedy był jeszcze chłopcem. Bryła węgla pochodząca z kopalni
Peeltree w Wirginii Zachodniej, datowana na ponad 250 mln lat, wypadła mu z
ręki i rozpadła się na pół. W jej wnętrzu zobaczył uchwyt dzwonka
ozdobionego rzeźbą klęczącego anioła ze skrzydłami, który ma dłonie złożone
w geście modlitwy. Anderson wysłał zdjęcie tego dzwonka do wielu znawców
starożytności, ale żaden nie potrafił zidentyfikować kultury, która mogła go
wyprodukować, choć najwięcej podobieństw do niej mają wyobrażenia
babilońskich aniołów. Anderson poddał dzwonek skaningowej analizie
elektronowej na uniwersytecie Oklahoma, która wykazała, że został wykonany z
nieznanego nam stopu.[26] Dzwonek musiał powstać, zanim powstał węgiel, w
którym go znaleziono.
          W muzeum kreacjonistycznym w Glenn Rose oglądałem parę lat temu
metalowy młotek znaleziony przez Maxa i Emmę Hahnów w 1934 roku w pobliżu
miasteczka London w Teksasie. Młotek znaleziono w kawałku skały z okresu
kredy datowanej na około 100 mln lat!  Nie ma na nim ani śladu rdzy, a rysa
zrobiona wiele lat temu stalowym narzędziem błyszczy tak, jakby była
zrobiona dziś. Młotek wykonano ze stopu, który zdaniem metalurgów w
dzisiejszych warunkach byłby niemożliwy do wykonania.[27]
          W XIX wieku częściej pisano o takich znaleziskach w naukowych
czasopismach niż później, kiedy teoria ewolucji zdominowała naukowy
światopogląd i wszelkie anomalie, które nie pasują do niej, zbywa się je
milczeniem i trzyma w piwnicach muzeów.
          Wiele wskazuje na istnienie zaawansowanej cywilizacji ziemskiej:
dawne mapy, które pokazują wszystkie kontynenty, włącznie z Antarktydą, na
początku okresu zlodowacenia, soczewki powiększające, znajomość takich
zjawisk astronomicznych jak precesja osi ziemskiej, wiedza o tym, że Ziemia
jest okrągła i kręci się wokół Słońca, a także znajomość jej obwodu
biegunowego.
          Powstanie węgla, ropy, skamieliny, pasm górskich pokrytych
morskimi skamieniałościami, dryf kontynentów, Wielki Kanion, przedmioty
wyrabiane przez ludzi znajdowane w bryłach węgla czy skały, a także legendy
o potopie, które zachowały się w pamięci wszystkich kultur świata,
potwierdzają biblijną relację o globalnej katastrofie, która wyniszczyła
zaawansowaną cywilizację, jaka istniała na Ziemi przed potopem.
Autor Alfred Pala  www. Betezda
        

       









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz