sobota, 27 sierpnia 2011

ŻYCIE W INNYCH ŚWIATACH


Czy rozsądne jest ograniczanie zjawiska życia wyłącznie do naszej planety? Czy pozostałe niezliczone światy miałyby pozostawać niezamieszkane? To tak, jakby w całym wielkim mieście mieszkała tylko jedna rodzina. Czy ten piękny, uporządkowany, inteligentnie zaprojektowany wszechświat miałby być pustynią z jedną jedyną małą samotnią ludzkości? Czy inne światy są zamieszkane? Czy wszechświat poza nami jest pozbawiony mieszkańców? Czy tylko mistycy i fani latających spodków wierzą, że istnieje życie w innych światach?
Możliwość taka fascynowała ludzi od wieków. W obecnej erze
badań naukowych znajdujemy się o krok od odkrycia, a naukowcy wpatrują się w niebo i są w stanie potwierdzić pewne intrygujące wskazówki zawarte w Piśmie Świętym. Sięgnijmy więc do Słowa Bożego i zbadajmy ten fascynujący temat.

360 miliardów planet

„Bo tak mówi Pan, Stwórca niebios — On jest Bogiem — który stworzył ziemię i uczynił ją, utwierdził ją, a nie stworzył, aby była pustkowiem, lecz na mieszkanie ją stworzył”1. Gdyby nasz świat nie miał być zamieszkany, wówczas byłby bezużyteczny. Czy zatem nie nasuwa się logiczny wniosek, że skoro ta reguła odnosi się do takiej niewielkiej drobinki, jaką jest nasza planeta, to tym bardziej bezużyteczny byłby ogromny wszechświat, gdyby nie stanowił mieszkania dla inteligentnych bytów?

O nie! Istnieją przekonujące dowody, zarówno w kosmosie, jak i Piśmie Świętym, że inne światy są zamieszkane. Sir James Jeans, jeden z najwybitniejszych brytyjskich uczonych, doszedł do wniosku, że muszą istnieć dziesiątki tysięcy światów, w których może istnieć życie podobne jak na naszej planecie. Jedno z najśmielszych twierdzeń w tej kwestii pochodzi od Bernarda DeFontenelle’a: „Wiara, że istnieje więcej światów niż jeden, nie jest sprzeczna ani z rozumem, ani Pismem Świętym. Skoro chwałę Bogu przyniosło stworzenie jednego świata, to im więcej światów stworzył, tym bardziej jest uwielbiony”. Gdy to przemyślimy, nie wypada się nie zgodzić z sir Haroldem Spencerem Jonesem, wieloletnim królewskim astronomem Anglii, który powiedział, że „skoro wszechświat został skonstruowany na tak wielką skalę, wydawałoby się samo przez się nieprawdopodobne, by życie istniało jedynie na maleńkiej Ziemi”.
Potężny teleskop refleksyjny Polomar o średnicy lustra mierzącej ponad pięć metrów jest w stanie sfotografować czterdzieści miliardów gwiazd w Drodze Mlecznej — naszej galaktyce, do której należy także nasz Układ Słoneczny. Wokół naszego (niewielkiego) Słońca krąży posłusznie dziewięć planet. Jeśli przyjmiemy dziewięć jako średnią liczbę planet i pomnożymy ją przez czterdzieści miliardów, otrzymamy liczbę 360 miliardów planet tylko w naszej galaktyce. Ale pamiętaj, że Droga Mleczna jest jedynie jedną z co najmniej dwustu milionów innych takich galaktyk widzialnych obecnie z Ziemi.
Dochodzimy zatem do porażających wniosków, i to mając do dyspozycji jedynie nasze ograniczone dane. Gdyby tylko jedna na 360 miliardów planet była zamieszkana — jedna planeta w każdej z widzialnych galaktyk — to istniałoby dwieście milionów zamieszkanych światów w obserwowalnej części wszechświata. Ale kto powiedział, że Stwórca zasiedlił inteligentnymi istotami tylko jedną planetę w każdej galaktyce? Do tego astronomowie przypominają nam, że nie mamy pojęcia, jak wielki jest wszechświat poza owymi dwustoma milionami galaktyk, które jesteśmy w stanie dostrzec. Czy jest coś dziwnego, że najwybitniejsi astronomowie powtarzają do dziś słowa DeFontenelle’a: „Wiara, że istnieje więcej światów niż jeden, nie jest sprzeczna ani z rozumem, ani Pismem Świętym”?

Zastępy nieba

Przyjrzeliśmy się argumentom podawanym przez astronomów. A co czytamy na ten temat w Piśmie Świętym? Czy na natchnionych kartach tej Księgi znajdujemy coś, co uzasadnia wiarę w istnienie życia w innych światach? W Liście do Hebrajczyków czytamy, że Bóg przez Chrystusa „wszechświat stworzył”2. W oryginale występuje tu słowo aionas, które oznacza „wieki” lub „światy”. Zwróć uwagę na liczbę mnogą — światy. Zaś w Liście do Efezjan czytamy: „Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię”3. Ojcostwo na niebie. A teraz jeszcze wyraźniejsze stwierdzenie: „Ty jedynie jesteś Panem! Ty stworzyłeś niebiosa, niebiosa niebios i cały ich zastęp, ziemię i wszystko, co jest na niej, (...) a zastęp niebieski oddaje ci pokłon”4.
Niebiański zastęp oddaje cześć Bogu. Już samo stworzenie naszego świata byłoby wystarczającym powodem, by Bóg odbierał cześć i uwielbienie na wieki, mimo iż Ziemia to zbuntowana planeta.
Pozwólcie mi teraz uchylić zasłonę jednej z wczesnych scen wielkiego dramatu wieków, w którym nasza planeta odgrywa obecnie jedną z głównych ról. Scenę tę znajdujemy w Księdze Hioba. Otóż Bóg zwraca się do Hioba z pytaniem: „Gdzie byłeś, gdy zakładałem ziemię? (...) Gdy gwiazdy poranne chórem radośnie się odezwały i okrzyk wydali wszyscy synowie Boży?”5. W tym krótkim nawiązaniu do stworzenia dokonanym przez samego Boga czytamy, że synowie Boży wykrzyknęli z radości, gdy zobaczyli ziemię taką, jaką wyszła z rąk Stwórcy. Kim byli ci „synowie Boży”? Najwyraźniej byli to albo niebiańscy aniołowie, albo inne istoty stworzone jeszcze przed powołaniem do istnienia życia na ziemi. Nie mogli to być ludzie, jako że owi „synowie Boży” istnieli już wtedy, gdy życie na ziemi miało dopiero zostać stworzone.
Adam także został nazwany synem Bożym6. Oczywiście ci synowie Boży pisani są przez małe „s” i nie posiadają tej samej pozycji ani synostwa, jakie posiada Chrystus. Ale skoro Adam nie miał ziemskiego ojca, gdyż został stworzony bezpośrednio przez Boga, został nazwany synem Bożym właśnie z tytułu stworzenia. Adam w naturalny sposób był głową nowo stworzonej ludzkości. Czy nie jest zatem logiczne, że skoro Bóg stworzył istoty w innych światach, pierwsza z każdego rodzaju istot, głowa całej rasy, także nosi tytuł syna Bożego? Czy logika nie podpowiada, że tak właśnie jest?

Zbuntowana planeta

Tak czy inaczej, w pierwszym rozdziale Księgi Hioba czytamy o niezwykłym niebiańskim spotkaniu, w którym brali udział synowie Boży: „Zdarzyło się pewnego dnia, że przybyli synowie Boży, aby się stawić przed Panem, a wśród nich przybył też i szatan. I rzekł Pan do szatana: Skąd przybywasz? A szatan odpowiedział Panu, mówiąc: Wędrowałem po ziemi i przeszedłem ją wzdłuż i wszerz”7.
Oto spotkanie synów Bożych. Choć wydaje się to zaskakujące, w ich gronie — przynajmniej tym razem — zjawia się szatan, Lucyfer. Wydaje się, iż przybył tam jako reprezentant ziemi. Dlaczego nie było tam Adama? Przecież Adam był synem Bożym.
Jak zapewne wiesz, nasi prarodzice utracili prawo panowania nad światem. Samowolnie, z własnego wyboru, zaprzedali się wrogowi. Lucyfer przejął panowanie i zaczął je sprawować w miejsce Adama. Zobacz, jak po upływie kilku tysięcy lat nadal uważał ten świat za należący do niego. Podczas kuszenia Chrystusa na pustyni usiłował pokonać Zbawiciela przy pomocy swoich przebiegłych pokus. Zwróć uwagę, co powiedział: „I wyprowadził go [Jezusa] na górę, i pokazał mu wszystkie królestwa świata w mgnieniu oka. I rzekł do niego diabeł: Dam ci tę całą władzę i chwałę ich, ponieważ została mi przekazana, i daję ją, komu chcę. Jeśli więc Ty oddasz mi pokłon, cała ona twoja będzie”8.
Szatan twierdzi, że ma prawo dawać władzę, komu zechce. Jezus nie dyskutował z nim w tej kwestii. Stwierdził tylko, że nie ma on prawa odbierać boskiej czci: „Pójdź precz ode mnie, szatanie! albowiem napisano: Panu, Bogu twemu, kłaniać się będziesz, i jemu samemu służyć będziesz”9.
Czy teraz masz jaśniejszy obraz? Nasz świat utracił pierwotnego pana. Adam wskutek tragicznej decyzji w Edenie zaprzedał świat diabłu. Szatan stał się wtedy księciem tego świata i do dziś za niego się uważa.
Zdaję sobie sprawę, że historia upadku człowieka — historia Adama i Ewy, naszych prarodziców, którzy zjedli zakazany owoc i ściągnęli tym grzech na ludzkość i skażenie na świat — jest odrzucana przez krytyków, którzy nie chcą wierzyć w proste biblijne sprawozdanie. Ale skoro archeologia krok po kroku potwierdza historię sprawozdaną w Księdze Rodzaju, a to sprawozdanie jest częścią owej natchnionej historii, która jest niepodzielna i albo musi zostać w całości przyjęta, albo w całości odrzucona, to jak można nadal w nią wątpić? Jak myślący chrześcijanin może twierdzić, że upadek pierwszych ludzi nigdy nie nastąpił, skoro wojny, śmierć i cierpienie potwierdzają ten fakt jako potworny skutek wyboru Adama?
Jezus nie kwestionował faktu upadku pierwszych ludzi. Przyszedł na świat właśnie po to, by odwrócić skutki tej tragedii. Nie dyskutował z szatanem przypisującym sobie prawo do panowania nad światem. Przyszedł, by odebrać mu to panowanie. Powiedział: „Teraz odbywa się sąd nad tym światem; teraz władca tego świata będzie wyrzucony”10.
Tak więc najwyraźniej w innych światach nigdy nie zaistniało zjawisko śmierci. Nigdy nie poznano tam lęku ani bólu. Ale jeden świat — jeden z wielu w niebiańskiej rodzinie — wkroczył na drogę wiodącą do zguby. W najważniejszym dokonaniu w dziejach Bóg wszechświata oddał swojego Syna, który podjął heroiczny wysiłek, by zjednoczyć rozbitą rodzinę. „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał”11.
Stawką był los ludzkości. Ludzkość się zagubiła. A gdy nadszedł zapowiedziany czas, Syn Boży opuścił miejsce po prawicy Ojca, by przyjść na ten świat i odnieść zwycięstwo tam, gdzie Adam przegrał. Na terenie wroga oddał życie, by odkupić ludzkość i świat. Tego dnia wywalczył wolność dla każdego człowieka. Tego dnia los szatana został przypieczętowany. Tego dnia książę ciemności został wyrzucony precz. Tego dnia mieszkańcy nieba uradowali się: „Weselcie się, niebiosa, i wy, którzy w nich mieszkacie”12.
Czy widzisz, jak Pismo Święte przedstawia jeden kompletny obraz? Muszą istnieć inne zamieszkane światy. Pismo Święte wyraźnie wskazuje, że są one zamieszkane przez niezliczone zastępy istot, które nigdy nie porzuciły lojalności względem Stwórcy.
Ale mieszkańcy innych światów nie nawiedzają naszego świata na pokładzie statków kosmicznych. Te święte, doskonałe istoty z nieskażonych światów obserwują przebieg odwiecznego boju między Chrystusem a szatanem. Widzą, jak zbliża się on do zakończenia w tym świecie i w sercu każdego człowieka. Z zapartym tchem czekają na kulminację tej walki, gdy Jezus Chrystus, który zdobył prawo do panowania nad światem, przyjdzie ponownie na ziemię w mocy i wielkiej chwale, by założyć koronę utraconą niegdyś lekkomyślnie przez Adama.
„Weselcie się, niebiosa, i wy, którzy w nich mieszkacie”. Mieszkańcy niebios mogą się radować, gdyż szatan został stamtąd wyrzucony raz na zawsze. Ale zaraz potem czytamy w Księdze Apokalipsy: „Biada ziemi i morzu, gdyż zstąpił do was diabeł pałający wielkim gniewem, bo wie, iż czasu ma niewiele”13.
Weselcie się! Niebiosa są wolne od zarazy grzechu, czarnej chmury, która pojawiła się złowrogo na horyzoncie wieczności. Ale konflikt rozgrywa się teraz na ziemi. Szatan jest wściekły, bo jego czas dobiega końca.         
George Vandeman

[Artykuł pochodzi z książki: G. Vandeman, Zbuntowana planeta, Wydawnictwo „Znaki Czasu”. Śródtytuły pochodzą od redakcji].

1 Iz 45,18. 2 Hbr 1,2. 3 Ef 3,14-15. 4 Ne 9,6. 5 Hi 38,4.7. 6 Łk 3,38. 7 Hi 1,6-7. 8 Łk 4,5-7. 9 Łk 4,8 Biblia gdańska. 10 J 12,31. 11 J 3,16. 12 Ap 12,12. 13 Ap 12,12.
 Znaki Czasu  sierpień 2011r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz