niedziela, 21 sierpnia 2011

NIE WSZYSTKO ZŁOTO CO SIĘ ŚWIECI


Wydaje się, że to prawda stara jak świat, a jednak stale dajemy się komuś na coś się nabrać. Kupiłem od domokrążcy miód. Miał być najprawdziwszy
, leśny, najzdrowszy. Mienił się w słoiku złotą barwą. Wyglądał jak prawdziwy. Nawet domokrążca wyglądał na chłopa ze wsi, którego pilna potrzeba zmusiła do osobistego sprzedawania własnych produktów miastowym. Dopiero teść, posmakowawszy tego cuda, wyprowadził mnie z błędu. Za cenę prawdziwego kupiłem miód sztuczny.
Dajemy się nabrać w sprawach małych i dużych. Oszukują nas reklamy i opakowania. Im większe, bardziej kolorowe, z szokująco atrakcyjną ceną, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś chce nas wykorzystać. Oszukują nas operatorzy telefonii komórkowej, pozwalając, by przychodziły do nas SMS-y od innych oszustów o treściach: Wygrałeś! Wylosowałeś nagrodę! Musisz tylko wpłacić..., wysłać SMS-a pod numer..., zadzwonić... Zrób to, a przekonasz się, ile naprawdę będzie cię kosztowała twoja „wygrana”.
Weszliśmy w okres kampanii wyborczej do parlamentu. Politycy zamieniają się wtedy w... producentów kiełbas, wyborczych oczywiście. Ale to taka sama kiełbasa jak ta „wyborowa” z supermarketu, w której jest więcej wody i dodatków niż mięsa.
Typową kiełbasą wyborczą wydaje się być majowy projekt ustawy o umowie związku partnerskiego. Niby chodzi w nim o wyjście naprzeciw coraz większej liczbie par, głównie heteroseksualnych, żyjących w związkach nieformalnych, które to pary rzekomo pozbawione są należnych im praw. Ale biorąc pod uwagę powyborcze losy poprzednich podobnych inicjatyw przedwyborczych, i ta obliczona jest tylko na zdobycie głosów, a nie na doprowadzenie do realnych zmian. Poza tym większość kiełbas wyborczych zielenieje zaraz po wyborach, ta zaś od początku ma nienaturalny kolor, i to nie jeden — mieni się wszystkimi barwami tęczy. A kolory te zdradzają, komu najbardziej na tej legalizacji zależy.
Tu muszę dorzucić swoje trzy grosze do artykułu Komu potrzebne są związki partnerskie? Nie negując potrzeby wprowadzenia pewnych zmian w prawie, które ułatwiłyby nieco życie osobom w związkach nieformalnych, trzeba jednak zwrócić uwagę na istotne cele, dla których ludzie łączą się w pary. Te cele to wzajemna pomoc i opieka nad sobą teraz i w starości, ale także zrodzenie i wychowanie potomstwa. Ono przejmie nad nami opiekę, gdy już będziemy bezradni. Instytucją, która od wieków stwarza ramy prawne i zapewnia bezpieczeństwo parom, które chcą realizować te cele, jest małżeństwo — związek mężczyzny i kobiety nakładający na nich zarówno określone prawa, jak i obowiązki. Obowiązki muszą być, bo małżonkowie odpowiadają za siebie i swoje dzieci.
Społeczeństwo to suma rodzin. Płodzenie potomstwa to nie tylko nasz przywilej, ale i obowiązek — wymóg międzypokoleniowej solidarności. Każde społeczeństwo, kierując się swoim dobrze pojętym interesem, musi dbać o to, by ludzie chcieli i mieli warunki łączyć się w pary, rodzić i wychowywać dzieci. Bez przyrostu demograficznego jako naród wymrzemy, a wcześniej pójdziemy na żebry. Dlatego państwo powinno popierać związki, które mogą rodzić dzieci. Powinno popierać rodziny, tworzyć im odpowiednie warunki ekonomiczne i prawne zapewniające w miarę bezpieczny byt.
Tworzenie instytucji quasi-małżeńskich, takich prawie małżeństw, których celem miałoby być tylko przyznanie ludziom żyjącym w związkach nieformalnych praw, jakie mają małżonkowie, ale bez nałożenia na nich obowiązków względem siebie nawzajem i ich potomstwa — jest wbrew interesowi społeczeństwa, naszego narodu i państwa. Tworzenie zaś instytucji, która w prawach i obowiązkach dublowałaby małżeństwo, jest nielogiczne, chyba że chodzi o ominięcie póki co powszechnie występującego kryterium małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety.
A wracając do oszustw, to grożą nam one nie tylko w sprawach materialnych, ale i niematerialnych, a wręcz duchowych. Autor Maskarady pisze m.in. o przebieraniu się starej magii w nowe szaty filozofii New Age, zwodniczych interpretacjach różnych dziwnych zjawisk (np. tzw. śmierci klinicznej czy opuszczania własnego ciała) czy o spotkaniach z aniołami, którzy wcale nimi nie byli.
Nie każdy cud pochodzi od Boga. Biblia ostrzega przed czyniącymi cuda duchami demonów1. Nie każdy duchowny jest — jakby to miało wynikać z samej nazwy — osobą oddająca się tylko sprawom ducha. I tu Biblia ostrzega, że skoro szatan może przybrać postać anioła światłości, to jego słudzy mogą się wydawać sługami sprawiedliwości2. O takich ludziach mówił Chrystus: „Biada wam uczeni w Piśmie i faryzeusze, że podobni jesteście do grobów pobielanych, które na zewnątrz wydają się piękne, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelakiej nieczystości. Tak i wy wewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, wewnątrz zaś jesteście pełni obłudy i bezprawia”3. Ale zostawmy duchownych, bo obłuda to problem szerszy. Nie każdy człowiek, który wydaje się pobożny, taki faktycznie jest. W listach apostoła Pawła czytamy o ludziach, którzy w czasach ostatecznych będą przybierać pozór pobożności, podczas gdy ich życie będzie temu przeczyć4. Nie każdy, kogo usta będą pełne Chrystusa odmienianego przez wszystkie przypadki, wejdzie do Królestwa Niebios. Wejdą tylko ci, którzy faktycznie pełnią wolę Bożą5.
Jak nie dać się takim ludziom oszukać? Biblia mówi: „po owocach poznacie ich”6. A te owoce to m.in. łagodność, ustępliwość i pokojowe usposobienie7. Biblia mówi, że o szczerości czyichś intencji świadczą nie tyle słowa, co czyny8. Jeśli uznać, że osoba oszukana to ta, która błędnie oceniła sytuację lub innych ludzi, to sam Jezus radził, jak nie popełniać takich błędów. Mówił: „Błądzicie, nie znając Pism ani mocy Bożej”9. Czyli znajomość Pisma Świętego — będącego m.in. zbiorem natchnionych rad, ostrzeżeń i przykładów płynących z życia innych ludzi na przestrzeni setek, jeśli nie tysięcy lat — może nas ustrzec od podejmowania dziś błędnych decyzji. A jeśli już je podejmiemy, pomóc w wykryciu błędów i wskazać drogę wyjścia z trudnego położenia10. Bo jak mawia stare przysłowie, nie wszystko złoto, co się świeci.

1 Zob. Ap 16,13-14. 2 Zob. 2 Kor 11,14-15. 3 Mt 23,27-28. 4 Zob. 2 Tm 3,5. 5 Mt 7,21-23. 6 Mt 7,20. 7 Zob. Jk 3,13-18. 8 Zob. 1 J 3,18. 9 Mt 22,29. 10 Zob. 2 Tm 3,16.
Autor: Andrzej Śiciński  Znaki Czasu sierpień 2011r.

Ludzie listy piszą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz