Siły zła nigdy jeszcze nie były tak potężne, tak przebiegłe
i tak zamaskowane pozorami atrakcyjności. Pewne jest, iż ostatnia bitwa
wielkiego boju między dobrem a złem będzie zażarta i gwałtowna
Apostoł Paweł napisał: „Bój toczymy nie z krwią i ciałem lecz
z nadziemskimi władzami ze zwierzchnościami, z władcami tego świata
ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich”1.
Umysł może być jak dobrze strzeżona twierdza, odpowiednio
wyposażona, należycie zorganizowana we współdziałaniu z Tym, który
nigdy nie przegrał bitwy. Może być fortecą, którą Chrystus zajmuje
w zbuntowanym świecie. Ale może też być słaby, niestrzeżony, podatny
na atak.
Serce, czyli umysł
W sercu każdego człowieka rozciąga się scena działań. Nic
dziwnego, że Bóg mówi: „Czujniej niż wszystkiego innego strzeż swego serca, bo
z niego tryska źródło życia!”2. Czy nie byłoby właściwe zrozumieć,
co w Biblii oznacza słowo serce? Czym jest serce, że mamy go tak pilnie
strzec? Czym jest serce, iż z takim naciskiem jesteśmy wzywani, by oddać
je Chrystusowi? Czy to porównanie straciło dla nas moc, bo słyszymy je
powtarzane wielokrotnie, ale rzadko bywa wyjaśniane?
Z pewnością w Piśmie Świętym nie chodzi o mięsisty
organ pompujący krew przez układ krwionośny. Serce musi być symbolem czegoś
ważnego — jakiegoś wewnętrznego źródła życia. Czy może to być cokolwiek innego
niż umysł? Umysł, nazywany w Biblii sercem,
jest siedliskiem uczuć, twierdzą duszy, centrum świadomego rozumowania
i kanałem łączności między Bogiem a człowiekiem.
Jezus powiedział: „Z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą
złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa”3. Czyż takie czyny
nie lęgną się w umyśle? Apostoł Paweł opisuje Słowo Boże jako „zdolne
osądzić zamiary i myśli serca”4. Jedynie umysł jest
źródłem myśli i zamiarów.
Tak, gdy wkraczamy w obszar walki między Chrystusem
a szatanem, między dobrem a złem, zauważamy, że przemiana umysłu jest
absolutnie niezbędna. Sugerowanie czegokolwiek innego jako trwałego lekarstwa
byłoby jak leczenie raka dezodorantem. Serce — umysł — potrzebuje przemiany.
Słowa apostoła Pawła wskazują, że przemiana ta jest nie tylko konieczna, ale
i możliwa: „Nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie
przez odnowienie umysłu swego”5.
Zatem nie należy się dziwić, że Bóg mówi: „Dam wam serce nowe”6.
Serce potrzebuje zupełnego odnowienia, gdyż „podstępne jest serce, bardziej niż
wszystko inne, i zepsute”7.
Brudna podświadomość
To niesamowite i zdumiewające, jak Pismo Święte
przedstawia ten najważniejszy problem. Współcześni psycholodzy opisują go
w słowach podobnych do tych, jakie znamy od dawna
z wyraźnych wypowiedzi Słowa Bożego. Najwyraźniej Stwórca dobrze wie, co
stało się z umysłem człowieka, gdy ten upadł i utracił swoje pierwotne
dziedzictwo.
Na przykład wiele mówi się dzisiaj o podświadomości
i bezradności człowieka wobec jej siły. Starożytny patriarcha Hiob nigdy
nie słyszał o podświadomości, gdy zadał pytanie: „Jak może czysty
pochodzić od nieczystego?”. A jednak dzięki natchnionemu zrozumieniu
odpowiedział: „Nie ma ani jednego”8.
Głęboko w podświadomości każdego z nas zapisane są
skłonności i nawyki, w tym także brud, który wydobywa się
na powierzchnię naszego umysłu. Bardzo długo prześladowało mnie pytanie:
czy nawrócenie człowieka do Boga wpływa na ludzką podświadomość?
Jednak zrozumiałem, że gdyby nie wpływało, to nikt nie miałby nadziei
na autentyczną przemianę umysłu. Dzięki Bogu taka przemiana jest możliwa!
Dotyk Wszechmogącego sięga do głębi umysłu i oczyszcza go
od podstaw. W słowach zbyt wyraźnych, by można ich było nie
zrozumieć, Bóg mówi, że da nam serce nowe. Nowy umysł, przemieniony przez moc
Boga!
Pokusa to nie grzech
To prowadzi nas do bardzo znanego słowa — pokusa. Choć
wielu jest tym zaskoczonych, pokusa to jeszcze nie grzech. Pokusy mogą nas
dręczyć w dowolnym momencie. Jak długo jesteśmy ludźmi, pokusy będą
do nas docierać zarówno przez ciało, jak i przez umysł. Są one jak
zarazki w środowisku, w którym żyjemy. Jednak fakt, iż jesteśmy
kuszeni, nie musi być powodem do skrywanego poczucia winy. Pokusa nie jest
grzechem. Powtarzam to, gdyż sama sugestia zła wydaje się nieść ze sobą
skażenie. Jeśli błędnie wierzymy, że pokusa to grzech, będziemy się obwiniać
za to, że odczuwamy sugestie zła, nawet jeśli się ich brzydzimy. Będzie to
powodować w nas poczucie samopotępienia i zniechęcenia.
A zniechęcenie, gdy utrzymuje się przez dłuższy czas, prowadzi
do upadku, grzechu. Bardzo często zdarza się nam upadać tylko dlatego, że
boimy się upaść!
Wróg ludzkości jest gotowy wykorzystać każdą okazję. Przynosi
sugestię zła i wmawia nam: „Jak grzeszny jesteś, skoro masz takie myśli!
Na pewno nie jesteś nawrócony. Na pewno twoja wiara nie jest
szczera!”. Pod wpływem takich sugestii obwiniamy się i prosimy
o przebaczenie za grzechy diabła! To tak jakby włamywacz wdarł się
do twojego domu, a potem zatelefonował na policję
i oskarżył cię o włamanie.
Otóż najważniejszą kwestią jest to, że wróg nie może pokonać
człowieka, póki nie przeciągnie go na swoją stronę i nie namówi
do współpracy. Nie jesteśmy winni grzechu, póki myślą, słowem lub czynem
nie zapraszamy kusiciela. Pokusy mogą się nam dawać we znaki. Mogą być
męczące i trudne do zniesienia. Mogą tworzyć atmosferę, w której
trudno nam oddychać. Jednak nie mogą nas skazić bez aktu woli z naszej
strony. Nie mogą zatriumfować nad nami bez naszej zgody. Aby pokusa
okazała się skuteczna, musi się spotkać z przyjęciem kuszonego.
Nie ma mocy na ziemi i
w piekle, która byłaby zdolna zmusić cię do grzechu. Ale wierz mi,
całe niebo nie może uratować cię od grzechu, jeśli myślisz o nim,
pielęgnujesz go, lubujesz się w nim i igrasz z nim
w myślach.
Czy rozumiesz, dlaczego Bóg mówi, że twierdza umysłu musi
zostać przemieniona? Myślę, że psycholodzy dotarli do sedna problemu, gdy
mówią, że w każdej walce między wyobraźnią a wolą wyobraźnia zawsze
wygrywa. Nie jesteś bezpieczny, jeśli w myślach pielęgnujesz grzech albo
pozwalasz, by grzech łasił się do ciebie bezkarnie.
Ale kuszenie może też posłużyć nabieraniu siły. Za każdym
razem, gdy jesteś kuszony, albo wzrastasz, albo upadasz — albo zwyciężasz, albo
zostajesz pokonany. Twoja reakcja na pokusę zmienia cię na lepsze
albo na gorsze. Jeśli ufając w moc Chrystusa, odnosisz zwycięstwo,
stajesz się silniejszy i lepiej przygotowany na następny atak. Jeśli
przegrywasz, słabniesz i stajesz się bardziej podatny, coraz mniej zdolny
oprzeć się kolejnemu atakowi. Jedynie ci, którzy stawili czoło pokusie
w mocy Najwyższego, wytrwają w ostatecznym kryzysie.
Osobiście nie znam większej pomocy w walce przeciwko
pokusie niż słowa Jezusa: „Ufajcie, Ja zwyciężyłem świat”9.
Gdy zrozumiałem, że nigdy nie spotka mnie grzech czy pokusa, jakich On już nie
pokonał, zapewnienie to stało się dla mnie ostoją siły. Dlaczego ja, mając
do dyspozycji Jego moc w każdej chwili, miałbym ulegać temu, co On
już pokonał?
Przychodzi mi na myśl legenda o starożytnym
wojowniku, który w bitwie stracił głowę, ale w ferworze walki nie
zauważył tego i zabił jeszcze wielu wrogów, aż pewna kobieta zawołała:
„Twoja głowa została ucięta! Ty nie żyjesz”. Wtedy wojownik upadł i zmarł.
Zło toczy swoją bezsensowną walkę. Ale dlaczego miałbyś
pozwolić złu pomiatać sobą? Przecież zło już dawno straciło głowę.
Jedną z najłatwiejszych rzeczy na świecie jest
rozwinięcie kompleksu niższości z powodu grzechu. Nawykliśmy myśleć, że
grzech jest niezbywalnym elementem rzeczywistości i nie może zostać
usunięty, a nasz przypadek jest szczególny i odmienny, więc ponieważ
Bóg nas miłuje, przymknie oczy na nasz grzech i sto jeden wymówek,
jakie stosujemy, by go uzasadnić. Tak oto przegrywamy walkę w naszym
umyśle, zanim jeszcze walka się rozpocznie. Nigdy nie zapominaj, że walka toczy
się o twoją duszę, a zostanie wygrana albo przegrana w twoim
umyśle, zanim ktokolwiek się o tym dowie.
Gdy pojawia się na twojej
drodze silna pokusa, dlaczego nie miałbyś nakazać jej, by zgięła kark?
A wtedy zobaczysz na jej karku znak krwi Zwycięzcy z Golgoty,
który swoją przebitą dłonią nagiął pokusę do posłuszeństwa Jego mocy. Dlaczego
więc ty miałbyś się poddawać pokonanej pokusie? Dzięki łasce Boga zwyciężyłeś. Jesteś
po zwycięskiej stronie. Zaufanie prowadzi do zwycięstwa — nie
zaufanie we własne siły, ale zaufanie Zbawicielowi, który pokonał grzech.
Jego zwycięstwa stają się naszymi.
Pułapka
czerwonolicej małpy
czerwonolicej małpy
Mam nadzieję, że ten punkt jest dla ciebie wystarczająco
jasny, by zachęcić cię do wypróbowania sekretu zwycięstwa. Liczy się to,
na co kierujemy uwagę. Ciągle patrząc na siebie ściągamy
na siebie jedynie słabość i porażkę, bo nie widzimy nic, jak tylko
naszą własną bezradność wobec grzechu. Gdy patrzymy na siebie —
na nasz upadły stan i odczucia — zamiast patrzeć na Chrystusa,
wówczas mamy bardzo wypaczony obraz rzeczywistości.
Pan ma dla nas lepszy sposób. Prosi nas, byśmy
przemieniali nasz umysł, patrząc na Niego. Oto nasza najważniejsza
potrzeba. W życiu chrześcijan nic nie działa
tak przygnębiająco, zniechęcająco i destruktywnie, jak usilne próby
zwalczania grzechu w umyśle, usunięcia go z umysłu o własnych
siłach. Czy Boży sposób nie jest lepszy? Po prostu skieruj swoją uwagę
tam, gdzie nie ma grzechu — na Jezusa Chrystusa.
Ten punkt żywo i wyraziście zilustrował E. Stanley Jones,
gdy na podstawie swoich licznych doświadczeń opowiadał o hinduskim
fakirze, który przybył do pewnej wioski i oznajmił, że pokaże, jak
zrobić złoto. Mieszkańcy wioski zgromadzili się wokół niego, gdy ten nalał wody
do dużego kotła, dodał jakiś barwnik i zaczął nucić zaklęcia,
mieszając w kotle. Gdy przy pomocy sprytnych zabiegów odwrócił
na moment uwagę widzów, wrzucił do kotła niewielki samorodek złota.
Potem pomieszał jeszcze trochę, wylał wodę i oto na dnie kotła
pojawiło się złoto! Wieśniakom oczy wyszły z orbit. Miejscowy lichwiarz
zapłacił pięćset rupii za woreczek czarodziejskiego proszku. Odbierając
pieniądze, fakir powiedział szczęśliwemu nabywcy: „Jednak pamiętaj, że
mieszając wodę z czarodziejskim proszkiem w kotle, nie możesz myśleć
o małpie z czerwoną twarzą. Jeśli pomyślisz o niej, złoto nie
powstanie”. Lichwiarz obiecał, że tak zrobi. Jednak choć starał się
ze wszystkich sił, czerwona twarz małpy na dobre wryła się
w jego umysł, tak iż pomimo licznych prób nie udało mu się uzyskać złota.
Podobnie próby zapomnienia o grzechach jedynie przywodzą
je na myśl. Jedynym sposobem, by o nich zapomnieć i je porzucić,
jest skierowanie uwagi tam, gdzie ich nie ma. Właściwy kierunek myśli jest więc
tylko jeden, a jest nim Jezus Chrystus. Zwróć swój wzrok na Niego.
Wpatruj się w Jego cudowne oblicze. Wtedy przekonasz się, że ziemskie
sprawy zbledną w chwale i łasce, które płyną od Niego.
Barka
pełna problemów
pełna problemów
Zaczynamy rozumieć, że większość naszych problemów bierze się
z wyobraźni — chorej, niegodnej zaufania wyobraźni, wypaczonej wskutek
długiego kontaktu z grzechem. Jednak dzięki Bogu nasze lęki, pokusy,
wątpliwości mogą zostać oddane w ręce Chrystusa. Taką otrzymaliśmy obietnicę.
Taką mamy wspaniałą możliwość10.
Tak, walka w sercu każdego z nas nie jest niczym
nowym. Nie jest też czymś drugorzędnym. Jest cząstką wielkiego boju między
Chrystusem a szatanem. Od początku najważniejszym polem tego
konfliktu był ludzki umysł. Walka toczy się o to, kto będzie w nim
panował. Każdy wyłom w umyśle, każde dobrowolne osłabianie go, każde
poddawanie go pod kontrolę zewnętrznych czynników, nawet chwilowe i
w pozornie dobrym celu, może spowodować nadwerężenie twoich obronnych
barier i to w sposób, którego sobie nie uświadamiasz. Umysł człowieka
należy do Boga. Tylko Bóg może w nim czytać. Nawet aniołowie nie
otrzymali takiego przywileju. Lekkomyślne poddawanie tej twierdzy drugiemu
człowiekowi, nawet w pozornie dobrym celu, może mieć długofalowe złe
skutki. To ostrzeżenie odnosi się do hipnozy. Przemyśl je. Być może pomoże
ci uratować życie i twoją duszę!
Prawdziwe uzdrowienie ciała, umysłu i duszy nie może
pochodzić z nas samych, z jakichkolwiek wewnętrznych mocy, które
posiadamy. Musi ono pochodzić od Boga. Oczywiście możemy współdziałać
z prawami, którymi Bóg obwarował funkcjonowanie cudownego narzędzia
ludzkiego umysłu. Ale uzdrowienie i przemiana, których potrzebuje i
za którymi tęskni człowiek, mogą pochodzić wyłącznie od Boga
i są możliwe jedynie dzięki działaniu Jego mocy.
Gdy inżynierowie projektowali jeden z potężnych mostów
nad zatoką w Nowym Jorku, szukali podstawy, na której mogliby
oprzeć ogromne dźwigary. Na dnie morza odkryli wówczas wielką barkę pełną
kamieni i cegieł, która dawno temu zatonęła. Trzeba było ją usunąć. Jednak
pomimo licznych prób barka ani drgnęła, głęboko zaryta w dnie morza.
Wreszcie konstruktorzy wpadli na pomysł, jak rozwiązać problem.
Zgromadzili inne barki i długimi łańcuchami połączyli je z zatopionym
wrakiem podczas odpływu. Potem czekali. Nadszedł przypływ. Woda podnosiła się
coraz wyżej, a wraz z nią barki. Łańcuchy napięły się do granic
możliwości i wtedy stara barka drgnęła i uniosła się z miejsca
podniesiona siłą oceanu!
Czy twój umysł jest jak stara barka pełna cegieł
i kamieni, trzymana wspomnieniami, których nie potrafisz porzucić,
wieloletnimi nawykami i nałogami, z których pragniesz się uwolnić,
związana lękami i złymi wyobrażeniami? Czy wszelkie ludzkie sposoby
zawiodły i nie przełamały mocy zła w twoim życiu? Wiesz, że siła
wszechmogącego Boga może cię podnieść. On potrafi ci pomóc!
Wróg Boga i człowieka za wszelką cenę chciałby utrzymać te
cenne prawdy w tajemnicy i wypaczyć ich zrozumienie, bo wie, że gdy
przyjmiesz je w pełni, wówczas jego władza zostanie przełamana. A ty
będziesz wolny!
George Vandeman
[Tekst
pochodzi z książki G. Vandemana pt. Zbuntowana planeta, Warszawa
2006. Środtytuły pochodzą od redakcji].
1 Ef 6,12. 2 Prz 4,23. 3 Mk 7,21. 4 Hbr 4,12. 5 Rz 12,2. 6 Ez 36,26. 7 Jr 17,9. 8 Hi 14,4.
9 J 16,33. 10 2 Kor 10,5.
9 J 16,33. 10 2 Kor 10,5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz