Pod koniec marca
na ekrany kin całego świata wchodzi nowy film Darrena Aronofsky’ego
pt. „Noe: wybrany przez Boga”. To hollywoodzka wersja biblijnej historii o Noem i ogólnoświatowym potopie w gwiazdorskiej obsadzie. Oby gwiazdy nie okazały się jedynym atutem tego filmu.
pt. „Noe: wybrany przez Boga”. To hollywoodzka wersja biblijnej historii o Noem i ogólnoświatowym potopie w gwiazdorskiej obsadzie. Oby gwiazdy nie okazały się jedynym atutem tego filmu.
Reżyser Czarnego
łabędzia i Pi do filmu o Noem zaprosił Russella
Crowe’a z Gladiotora, Jennifer Conne-
lly
z Pearl Harbour, Raya Winstone’a z Furii, Emmę Watson
z Harry’ego Pottera i Anthony’ego Hopkinsa z Milczenia
owiec. Obsada i filmowe zwiastuny zapowiadają interesujące kino
i wysokobudżetowy obraz.
Poza Noem wśród odtwarzanych
postaci obejrzymy takich biblijnych bohaterów jak patriarchów Matuzalema
i Lamecha, synów Noego Sema, Chama i Jafeta, ale także Adama
i Ewę, Kaina i Abla, Tubal Kaina i innych.
Według zapowiedzi dzieło
Aronofsky’ego to jego własna wizja biblijnej historii, bardziej niż
na Biblii oparta na komiksie pt. Noe: za niegodziwość ludzi.
Oczywiście kanwą dla obu, i komiksu, i filmu, jest biblijna
opowieść o potopie. Przedpotopowy świat Aronofsky’ego to miejsce bez
nadziei, deszczu i zboża, rządzony przez samozwańczych przywódców
barbarzyńskich hord. Jedynym sprawiedliwym jest Noe, ukazany jako doświadczony
wojownik, mag (sic!) oraz uzdrowiciel, który pragnie tylko jednego — pokoju
dla swojej rodziny. Bóg we śnie oznajmia mu, że wielka podłość
człowieka sprowadziła na świat równie wielki gniew; że człowiek splugawił
świat i napełnił go przemocą i dlatego świat musi zostać zniszczony.
Ma nadejść wielka powódź. Noe zaś ma zbudować wielki statek, by ocalić
niewinnych. W trailerach (zwiastunach) filmu padają zdania, że choć potop
to „koniec świata”, to jednocześnie jest to „dopiero początek” nowego świata.
Pojawiają się obrazy ludzi wrogich poczynaniom Noego, zwierząt samodzielnie
przybywających do arki, deszczu zalewającego świat, wybuchających spod
ziemi gejzerów wody, ludzi próbujących siłą wedrzeć się do już zamkniętej
arki.
Zdania internautów jak zwykle są
podzielone. Wielu jest zachwyconych zwiastunami filmu i spodziewa się
świetnego filmu ze spektakularnymi efektami — czegoś w rodzaju Roku
2012 (obraz potopu niszczącego współczesny świat), tylko w innych
realiach. Widzą w Noem: wybranym przez Boga zapowiedź dobrego
„christian fantasy”, cokolwiek to oznacza. Twierdzą, że współczesnemu kinu
brakuje takich opowieści.
Inni w samym tytule
dopatrują się dewocji. Dla nich Noe kojarzy się automatycznie z potopem,
potop zaś z Biblią, a Biblia z dewocją. Mają pretensje nawet
do polskiego podtytułu filmu: „wybrany przez Boga”. Uważają, że polscy
dystrybutorzy nadali filmowi taki tytuł dla zysku, by do kin masowo
poszły „mohery”. Niektórzy ateiści obawiają się religijnych wątków
w filmie, już — niejako na zapas — czują się nimi rozdrażnieni. Inni
deklarują, że pójdą na film nie ze względu na tematykę
religijną, a dla ulubionego aktora czy efektów specjalnych. Są też tacy,
którzy uważają, że Boga w tym filmie będzie tyle, co w tytule, czyli
co kot napłakał.
Jeszcze inni już
w dostępnych w internecie kilku wersjach zwiastunów filmu dopatrują
się odstępstw od przekazu biblijnego, a co będzie, gdy zobaczą cały
film?
Premiera przed nami. Na ile
wierne przekazowi biblijnemu będzie dzieło Aronofsky’ego? Przekonamy się.
Znając Hollywood, na pewno będzie to film nie tyle religijny, co
komercyjny. Ma zarobić na siebie, na honoraria dla gwiazd oraz
gwarantować zysk producentom. Religia zaś dobrze się nie sprzedaje. Jeśli
jednak film zainspiruje widzów do sięgnięcia do oryginalnego przekazu
biblijnego, by się przekonać, jak było naprawdę, to spełni swoje zadanie,
choćby nawet nie było ono celem producentów.
Andrzej Siciński
Znaki Czasu marzec 2014 r. www.sklepznakiczasau.pl e-mail kontakt@znakiczasu. Warto zajrzeć Zachęcam do odwiedzenia bloga " tajemnicebibliiblogspot.com"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz