piątek, 21 marca 2014

FAŁSZERZE OBRAZÓW

Han van Meegeren, właściwie Henricus Anthonius van Meegeren (ur. 10 października 1889 w Deventer, zm. 30 grudnia 1947 w Amsterdamie) – holenderski malarz, który zyskał rozgłos jako fałszerz obrazów. Dzieła holenderskich mistrzów XVII wieku (przede wszystkim Jana Vermeera) fałszował w sposób tak doskonały, że wybitni znawcy uznali je za oryginały.
Od dzieciństwa zamiłowanie do sztuki zwalczał w Van Meegerenie jego surowy ojciec. Już w młodym wieku Van Meegeren żywił przekonanie o wyższości malarstwa dawnych mistrzów nad sztuką współczesną. Po początkowych sukcesach artystycznych malarz został skrytykowany i uznany za zdolnego jedynie do kopiowania i naśladowania, a nie tworzenia oryginalnych dzieł. Van Meegeren, przekonany że krytycy zniszczyli jego karierę, postanowił w akcie zemsty sfałszować dzieła jednego z najwybitniejszych holenderskich malarzy XVII wieku – Jana Vermeera. Po kilkuletnich przygotowaniach i próbach, pierwsze dzieło, które zdecydował się sprzedać (Uczniowie w Emaus), zostało uznane przez ówczesny autorytet – Abrahama Brediusa – za oryginał i sprzedane jednemu z muzeów. Po pierwszej udanej sprzedaży falsyfikatu Van Meegeren stworzył jeszcze kilka płócien uważanych za oryginały. Łącznie udało mu się sprzedać co najmniej sześć rzekomych dzieł Vermeera i dwa Pietera de Hoocha. Namalował też parę obrazów (Vermeera, Fransa Halsa i Gerarda ter Borcha), których nie sprzedał, a które podrobił w ramach eksperymentów.
Jeden z jego falsyfikatów, „Chrystus i jawnogrzesznica”, trafił do kolekcji Hermanna Göringa. Po II wojnie światowej obraz odnaleziono i dotarto do Van Meegerena, którego oskarżono o kolaborację z wrogiem. Nie przypuszczano jednak, że „Chrystus i jawnogrzesznica” oraz inne płótna, są fałszywe. Prawdę tę wyjawił sam fałszerz, by uniknąć wieloletniego więzienia. Wyznanie Van Meegerena wywołało sensację, ale nie dawano mu wiary. Jego procesem emocjonowały się międzynarodowe media i opinia publiczna. Dopiero badania chemiczne i namalowanie na prośbę sądu przez Van Meegerena „nowego” dzieła Vermeera doprowadziło do uznania go w 1947 za winnego fałszerstwa i skazania na rok więzienia. Malarz zmarł w tym samym roku. Po jego śmierci pojawiały się głosy wątpiące w autorstwo Van Meegerena i uważające obrazy Van Meegerena za oryginały Vermeera. Analizy naukowe przeczą jednak takiemu stanowisku.”1
Tyle na temat tego genialnego fałszerza podaje Wikipedia. Ciekawy i zastanawiający jest fakt, że Meegeren musiał udowodnić przed sądem, że jest oszustem, ponieważ nie chciano uwierzyć, że namalowane przez niego obrazy nie są oryginalnymi dziełami. Kolejnym interesującym faktem w tej historii jest to, co przedstawiały te obrazy. Spośród około trzydziestu namalowanych przez Vermeera obrazów, tylko dwa są dziełami historycznymi, a tylko jeden z nich przedstawiał scenę związaną z Biblią- „Chrystus w domu Marii i Marty”. Tymczasem wszystkie falsyfikaty to obrazy historyczne inspirowane Pismem Świętym. Oprócz „Uczniów w Emaus” oraz „Chrystusa i jawnogrzesznicy” Meegeren namalował „Ostatnią wieczerzę”, „Izaaka błogosławiącego Jakuba” oraz „Mycie nóg”.
Jedno z najdoskonalszych fałszerstw w historii malarstwa związane jest z Bogiem, a większość „dzieł” Meegerena przedstawia Jezusa. Historia ta ma bardzo dużo powiązań z największym oszustwem w naszych dziejach, które ma na celu zwiedzenie ludzi, a różnego rodzaju „obrazy” są istotnym elementem tego kłamstwa. Przed różnymi podróbkami ostrzegał już apostoł Paweł, apelując w swoim liście: „O nierozumni Galacjanie! Któż was omamił, was, przed których oczami został wymalowany obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego?” (Gal 3,1). Przykład Galacji, prowincji rzymskiej w której Paweł prowadził ewangelizację, pokazuje jak działa mechanizm zwiedzenia. Namalowany Galatom przez Pawła obraz Boga bardzo szybko zaczął być zastępowany różnymi falsyfikatami, których jakość musiała być naprawdę wysoka, skoro młodzi chrześcijanie, którym Paweł niedawno przekazał ewangelię, dali się oszukać. Zwodzenie tych, którzy uwierzyli w Jezusa Chrystusa polega na psychomanipulacji oraz deformowaniu prawdy o Bogu. Zwodzeni ludzie są przekonani o tym, że nadal idą we właściwym kierunku i budują się w wierze, a swoje postępowanie odbierają jako wzrost duchowy. Uważają, że dążą w ten sposób do doskonałości, a przecież do tego wzywał Jezus: „Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest” (Mat 5, 48).
Problem zwiedzenia jest szerszy i dotyczy wszystkich ludzi. Każdy człowiek, niezależnie od światopoglądu i tego jak głęboka jest jego wiara, podlega działaniu tego, który chce odciągnąć od Boga wszystkich ludzi. Diabeł tworząc swoje falsyfikaty uwzględnia wszystkie możliwe czynniki, zarówno zewnętrzne (wpływające na wiedzę i poglądy) jak i wewnętrzne (wiedza, charakter, osobowość, a szczególnie ludzkie słabości i wady). Biorąc pod uwagę to, na jakim etapie drogi do Boga znajduje się człowiek, można wyróżnić następujące możliwości, tzw. „stany wiary”:
1.    Wiara w to, że nie ma Boga
2.    Wiara w istnienie Boga
3.    Wiara w Boga
Zwodzenie pierwszej grupy polega najczęściej na maskowaniu tego, co może być o Bogu „oglądane w [Jego] dziełach i poznane umysłem” (Rzym 1, 20). W tym celu wykorzystywane są różne dziedziny nauki, które mają utwierdzić wierzących w nieistnienie Boga w ich poglądach. Teoria ewolucji jest tego dobrym przykładem. Psalmista wypowiedział się o takich ludziach w sposób bardzo dobitny: „głupi rzekł w sercu swoim: Nie ma Boga!” (Ps 14, 1). Nie bez powodu, ponieważ nauka, która podobno przynosi dowody na to, że Bóg nie istnieje, robi dokładnie coś przeciwnego. Istnieją dowody naukowe, które obalają powszechnie uznawane teorie naukowe, ale są one przeważnie ignorowane. Tym samym poprzez ukrywanie niewygodnych faktów lub udowadnianie ich nieprawdziwości, utwierdza się ludzi należących do tej grupy w ich poglądach. Diabeł przekonuje ich, że Boga nie ma ale sam pozostaje w ukryciu, gdyż sama jego obecność jest dowodem na istnienie Stwórcy.
Szatan, z tego samego powodu, bardzo starannie zaciera ślady swojego istnienia także przed tymi, którzy wierzą tylko w istnienie Boga. Jednym z ulubionych diabelskich sposobów działania jest przypisywanie Bogu negatywnych cech i obarczanie Go odpowiedzialnością za niedoskonałość  świata. Szatan maluje obraz niedoskonałego Boga, który stworzył „wybrakowany” świat, a potem przestał się nim interesować.
W stosunku do tych, którzy znajdują się w trzecim stanie wiary, używane są metody, które można podzielić na motywujące i demotywujące. Każdy, kto uwierzył w fałszywy obraz Boga, jest utwierdzany w swoich poglądach. Diabeł przekonuje takiego człowieka, że ma racje, jego wiara jest doskonała i wie już wystarczająco dużo o Bogu.  W związku z tym nie musi tracić czasu na myślenie o Bogu i modlitwę, a szczególnie na poznawanie Biblii. Wykorzystuje do tego celu ludzi, o których Jezus powiedział swoim uczniom: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi” (Mat 7, 15), oraz ostrzegał ich, że „powstaną … fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych”. Z kolei ci, którzy mają właściwy obraz Boga przekonywani są, że nie mają racji. Diabeł potrafi doskonale wykorzystywać do tego celu Słowo Boże, czego przykładem może być częste powoływanie się przeciwników sabatu na wypowiedź apostoła Pawła z listu do Kolosan: „Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju albo z powodu święta lub nowiu księżyca bądź sabatu” (Kol 2, 16), która rzekomo potwierdza unieważnienie czwartego przykazania, oraz wypowiedź Jezusa, która ma świadczyć o jego niższej randze w stosunku do Boga Ojca: „Ojciec większy jest niż Ja” (J 14, 28), fragment na który powołuje się wielu antytrynitarian. Wielu głęboko wierzących ludzi dało się oszukać w ten sposób.
Lucyfer „był odbiciem doskonałości, pełnym mądrości i skończonego piękna” (Ez 28, 12). Nie można lekceważyć jego inteligencji która, pomimo skażenia grzechem, nadal jest bardzo wysoka, udało mu się przecież zwieść trzecią część aniołów. O jego możliwościach w tworzeniu fałszywych obrazów zaświadczyć może to, w jaki sposób wspomniany wcześniej Han van Meegeren (w pewnym sensie uczeń „ojca kłamstwa”) przygotowywał się do namalowania pierwszego falsyfikatu. „Przygotowania do powstania tego obrazu [Uczniowie w Emaus] trwały kilka lat. Meegeren nabył na prowincji dom, żeby tam swobodnie pracować. Studiował opisy starych holenderskich technik malarskich, przeprowadzał wiele prób, używając farb i spoiw, które wyrabiał sam, zgodnie ze starymi recepturami. Wyszukiwał i kupował zabytkowe naczynia, świeczniki, puchary służące mu jako wzory przedmiotów, malowanych na jego fałszywych obrazach. W końcu zdobył mierny, siedemnastowieczny obraz, który stanowił doskonałe podłoże.”2 Efekt tej mistyfikacji, swoistego zwiedzenia, był tak silny, że jeszcze przez trzydzieści lat po śmierci Meegerena, wielu znawców sztuki uważało jego obrazy za oryginalne dzieła Vermeera. A jaka będzie siła zwiedzenia, które będzie miało miejsce pod koniec czasów? „I oddadzą mu pokłon [fałszywemu obrazowi Boga] wszyscy mieszkańcy ziemi, każdy, którego imię nie jest od założenia świata zapisane w księdze żywota Baranka” (Ap 13, 8). I to pomimo wyraźnych ostrzeżeń o konsekwencjach: „Jeżeli ktoś odda pokłon zwierzęciu i jego posągowi … pić będzie samo czyste wino gniewu Bożego … i będzie męczony w ogniu i w siarce” (Ap 14, 9-10). Straszną i przygnębiającą wiadomością jest to, że dotyczyć to będzie większości ludzi, ponieważ „niewielu jest takich, którzy ją [drogę do żywota] znajdują” (Mat  7, 14). Jak to jest możliwe, że ludzie dysponując wiedzą wystarczającą do uniknięcia takiego losu, nie chcą z niej korzystać. To tak, jakby pracownik jakiejś fabryki odbył wszystkie potrzebne kursy bhp, a potem, lekceważąc to, czego się nauczył i nie zwracając uwagi na rozmieszczone w zakładzie ostrzeżenia, nie zachowywał należytej ostrożności nie zakładając wymaganej odzieży ochronnej. A przecież czytał podczas szkolenia: „weźcie całą zbroję Bożą ... opasawszy biodra swoje prawdą, przywdziawszy pancerz sprawiedliwości i obuwszy nogi … weźcie tarczę wiary … przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże” (Ef 6, 13-17). Jak w takich okolicznościach można wytłumaczyć to, że doszło do śmiertelnego wypadku? Na pewno nie z powodu braku wiedzy, ponieważ „Bóg wprawdzie puszczał płazem czasy niewiedzy, teraz jednak wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali” (Dz 17, 30).

Autor Lech kujawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz