piątek, 7 października 2011

MAMY WYBÓR


Życie to nieustanne wybory, przy których te polityczne często wydają się zupełnie nieistotne, zwłaszcza z perspektywy lat.
Tegoroczny październik to miesiąc wyborów do parlamentu. My jednak w tym numerze
„Znaków Czasu” świadomie wybraliśmy „ciszę przedwyborczą”. Nikomu nie sugerujemy na kogo i dlaczego ma głosować. Kto by nie wygrał i tak obowiązkiem chrześcijan jest posłuszeństwo wobec władzy, a przywilejem — modlenie się w jej intencji. Różnica tylko w tym, że za niektórych trzeba się będzie modlić bardziej. Jedno, co ośmielamy się zasugerować, zwłaszcza chrześcijanom, to wzięcie mimo wszystko udziału w tych wyborach. Chrześcijanin bowiem to człowiek poczuwający się do odpowiedzialności za swoje otoczenie; to ktoś świadomy również tego, że od właściwych wyborów zależy miara doświadczanych błogosławieństw.
Właściwy wybór to wiele błogosławieństw, zły — mało lub ich brak. Ta zasada obowiązuje w każdej sferze życia, nie tylko w polityce. Biblia zawiera wiele przykładów właściwych i niewłaściwych wyborów oraz ich konsekwencji. To przykłady z życia takich postaci biblijnych jak: Noe, Abraham, Lot, Mojżesz, Saul, Dawid, Salomon, Piotr, Judasz i wielu innych — ich dobrych, jak i złych wyborów.
Nie mam jednak pewności — w świetle wyników minisondy ulicznej, o której mowa w artykule „Polaków (nie)wiedza na temat Biblii” — czy te imiona nam, współczesnym polskim czytelnikom, cokolwiek jeszcze mówią (nie wspominając już o życiorysach tych postaci). Braki bowiem mamy tu ogromne. I trudno się dziwić, skoro ludzie publicznie niszczący Biblię zamiast z jakąś formą ostracyzmu spotykają się z nagrodą — nadzwyczajnym zainteresowaniem mediów, sławą i kontraktami, miejscem na celebryckim świeczniku. No bo w końcu co to takiego ta Biblia? O co tyle szumu?
A tymczasem czy Biblię niszczymy, czy kompletnie ignorujemy, to prawie na jedno wychodzi — sprawiamy, że jej przekaz pozostaje nieznany. A ona, niezależnie od tego, że jest Księgą Świętą, jest też przebogatym źródłem wiedzy o doświadczeniach całych pokoleń. Czerpanie z tych doświadczeń umożliwia uczenie się na cudzych błędach. Nie mamy dwóch żyć, żeby nabierać mądrości wyłącznie po szkodzie. Zdając się na doświadczenia innych, uwalniamy się od konieczności ponoszenia bolesnych konsekwencji własnych błędów. Te doświadczenia, skodyfikowane, przybierają często postać praw, a zdawanie się na nie — jest posłuszeństwem. Takie posłuszeństwo uwalnia, a nie zniewala. Nergal niszczący Biblię jako symbol zniewalania jego wolnej woli jest przykładem tragicznego niezrozumienia natury Biblii; człowiekiem szkodzącym w ostateczności sobie i własnym, bezkrytycznie naśladującym go fanom.
Biblia zawiera wiele obietnic, których spełnienie zależne jest od naszej postawy wobec praw Bożych. Posłusznym Bóg obiecuje szereg błogosławieństw, między innymi że poszczęści im się zarówno w życiu rodzinnym, jak i zawodowym; że uda im się wszystko, czego się dotkną, i niczego im nie będzie brakowało, a ich wrogowie nie zdołają im zaszkodzić. Nieposłuszni zaś we wszystkich tych sferach życia poniosą sromotne porażki1.
Bóg i przed nami stawia podobny wybór. „Patrz! — mówi. — Kładę dziś przed tobą życie i dobro oraz śmierć i zło; gdyż ja nakazuję ci dzisiaj, abyś miłował Pana, Boga twego, chodził jego drogami i przestrzegał jego przykazań, ustaw i praw, abyś żył i rozmnażał się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił (...). Wybierz przeto życie, abyś żył, ty i twoje potomstwo”2.
Mamy wybór. Ten polityczny — choć nie bez pewnego znaczenia dla naszego tu i teraz — nie jest tak ważny jak ten, od którego zależy nie tylko jakość naszego życia doczesnego, ale i nasze życie wieczne; nasze ostateczne być albo nie być.
Ten wybór rozciąga się też na to, co mamy jeść, a czego powinniśmy unikać. Nawet tu Biblia może być źródłem pewnych rad. Mówi na przykład: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą”3. Oznacza to, że Bogu nie jest wcale obojętne nawet to, co i jak jemy. Osobiście wcale się temu nie dziwię — w końcu Bóg Biblii chce, abyśmy nazywali Go ojcem, a każdy normalny ojciec wie, że od tego, co i jak je jego dziecko, zależy jego zdrowie. W innym miejscu Biblia mówi podobnie: „Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was? Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście. (...) czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego (...) i że nie należycie do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym”4. To zaś oznacza, że chrześcijanin, mając świadomość lub choćby tylko wątpliwość co do tego, że coś szkodzi jego zdrowiu, powinien tego unikać — w imię tego kim jest i do kogo należy. A tym, co ewidentnie wywołuje wątpliwości, jeśli chodzi o wpływ na nasze zdrowie, jest okładkowe GMO — żywność genetycznie modyfikowana. Wybór w tej sprawie ciągle jeszcze należy do nas.  
Andrzej Siciński

1 Zob. Pwt 28. 2 Pwt 30,15-16.19. 3 1 Kor 10,31. 4 1 Kor 3,16-17; 6,19-20.
ZNAKI CZASU  Październik 2011 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz