Zatrudnienie Adama Darskiego „Nergala” jako jurora
w jednym z programów muzycznych telewizji publicznej wywołało
dyskusję i liczne protesty, w tym kilku rzymskokatolickich biskupów.
Oto bowiem celebryta, otwarcie deklarujący uwielbienie dla osobowego zła,
zyskał możliwość dalszego promowania swojego wizerunku oraz zarobienia wcale
niemałych pieniędzy pochodzących z kieszeni podatników. Czyżby idea zła
stała się ideą popieraną przez nasze państwo?
arski ogrzewa się
w ogniu tych dyskusji i protestów. Zwiększają one jego popularność
i otwierają drogę do następnych,
jeszcze zyskowniejszych kontraktów. Prawdopodobnie będzie miał kolejne okazje do składania deklaracji typu: „Szatan znowu wygrał (...). Niech żyje Szatan”1, czym wywoła frustrację chrześcijan.
jeszcze zyskowniejszych kontraktów. Prawdopodobnie będzie miał kolejne okazje do składania deklaracji typu: „Szatan znowu wygrał (...). Niech żyje Szatan”1, czym wywoła frustrację chrześcijan.
Ale co to znaczy „szatan zwyciężył”? To, że dał swojemu
wyznawcy sławę i pieniądze? Dla chrześcijan nie powinno być to
zaskoczeniem, ani tym bardziej powodem frustracji, a już na pewno
zawiści… Jezus Chrystus nazwał szatana władcą tego świata, ale zaraz dodał, że
„nie ma on nic do mnie”2.
Duży wpływ szatana na nasze „światowe” życie jest faktem.
Faktem jest jednak również i to, że jeszcze niedawno otwarte, publiczne
oddawanie czci szatanowi zostałoby uznane za wstydliwą patologię. Co
spowodowało, że dzisiaj zarząd państwowej telewizji nie odczuwa niesmaku,
popularyzując wizerunek czciciela diabła, a sędzia w uzasadnieniu
wyroku stwierdza, że publiczne zbezczeszczenie Biblii mieści się
w granicach dopuszczalnej krytyki Kościoła rzymskokatolickiego? Jakieś
istotne zmiany musiały zajść w świadomości społecznej w ciągu
ostatnich kilkunastu lat. Jakie?
Chrześcijaństwo
kontra wolność?
kontra wolność?
Współczesny przeciętny człowiek Zachodu odczuwa chrześcijańskie
normy postępowania (zarówno w zakresie etyki, jak i przestrzegania
obrzędów) jako nieznośne i całkowicie bezsensowne jarzmo. Moim zdaniem
jest to skutek zbiegu dwóch czynników.
Po pierwsze, postrzegamy świat wyłącznie z punktu widzenia
naukowego opisu i biznesowej manipulacji ludźmi i przedmiotami
(zresztą i ludzie zostają sprowadzeni do roli zaledwie przedmiotów —
„zasobów ludzkich”). Wartości duchowe nie są z tej perspektywy żadnymi
wartościami. Nikt ich nie notuje na giełdzie, nie dają się zważyć ani
zmierzyć. Skoro świat składa się wyłącznie z rzeczy lub ich pochodnych
(tak ekscytujących jak wyrażona w pieniądzu ich wartość wymienna),
a nie stwierdzono naukowo istnienia żadnej rzeczy o nazwie „Bóg”, to
dla dużej części ludzi znaczy, że Boga nie ma. A jeśli tak, to
wszystkie Kościoły są dla nich oszukańczymi organizacjami biznesowymi,
które handlują nieistniejącym towarem. Głoszą bowiem życie wieczne
w Chrystusie, podczas gdy Chrystus nie istnieje, a już tym bardziej
nie istnieje wieczne życie. Z tego punktu widzenia nauka Kościołów
chrześcijańskich związana z głoszeniem ewangelii, wzywająca
do otworzenia się na życie wieczne „tu i teraz” poprzez kontakt
z Żywym Bogiem, jest odbierana jako kłamliwa propaganda mająca zapewnić
oszukańczym instytucjom biznesowym władzę nad ludźmi, a ludziom
niosąca wyłącznie absurdalne i nieznośne ograniczenia. Takie rozumowanie
wydaje się nawet logiczne, bowiem współczesny człowiek nie zna już innego
działania niż działanie dla zysku, a innych ocenia przecież
z perspektywy swojej wiedzy.
Po drugie, zarówno współczesna gospodarka, jak i kultura
wzniesione są na fundamencie niczym nieograniczonego egoizmu. To wyłącznie
zaspokajanie pożądań ego ma zapewnić dobrobyt narodom. To rozdęte
do monstrualnych rozmiarów ego celebrytów jest obiektem powszechnej
medialnej adoracji i wzorem dla mas. Egoizmu nie da się jednak
pogodzić z nauczaniem Mistrza z Nazaretu, który zalecał, aby się
zaprzeć samego siebie i pójść za Nim3, a On sam był
„cichy i pokornego serca”4. Jak tu miłować nieprzyjaciela, kiedy
dla kariery trzeba zdeptać bliźniego? Jak tu miłować Boga, rozmyślać
o Nim, kiedy myśli zarówno bogaczy, jak i biedaków wypełniają
pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze? Jak tu nie osądzać, nie poniżać
bliźnich, kiedy jest to jedyną treścią tabloidów i nie tylko ich?
Tak. Człowiek, który miałby się
wyrzec egoizmu i ukorzyć przed Bogiem, cierpiałby okropną frustrację.
Musiałby przestrzegać ograniczeń, których nie przestrzegają idole popkultury,
a przecież to ich zachowanie jest premiowane przez świat. A świat —
myśli sobie taki człowiek — chyba wie, co robi?
Szatan jest cool?
Z powyższej perspektywy satanizm Darskiego jawi się już jako
pozytywna, a przynajmniej interesująca wartość popkulturowa. Co bowiem
głosi lider Behemothu? Odrzućcie Boga, który twierdzi, że jest waszym Ojcem,
a w związku z tym wy wszyscy wzajemnie braćmi i siostrami. Odrzućcie Boga, który chce wymusić na was zachowania tak nieopłacalne jak wyrzeczenie się egoizmu, miłość bliźniego czy nieosądzanie innych. Wasz egoizm jest dobry, wasze żądze są dobre.
a w związku z tym wy wszyscy wzajemnie braćmi i siostrami. Odrzućcie Boga, który chce wymusić na was zachowania tak nieopłacalne jak wyrzeczenie się egoizmu, miłość bliźniego czy nieosądzanie innych. Wasz egoizm jest dobry, wasze żądze są dobre.
Co jeszcze mówi ta najnowsza gwiazda publicznej telewizji? To
szatan mnie wyleczył, to on dał mi pieniądze i sławę. Bóg nie jest wam
potrzebny. Niepotrzebne jest zachowywanie Bożych przykazań. Szatan da wam
wszystko, o czym marzycie: karierę, bogactwo, seks. Przecież nic więcej
nie jest ważne, prawda?
Istotnie. We współczesnym świecie nic więcej nie jest
ważne, a Darski mówi, że to wszystko można osiągnąć bez Chrystusa. Jego
satanizm wygląda na nawrót do pogaństwa skoncentrowanego
na zabiegach o ziemski sukces. Dlatego nie mają absmaku szefowie
kolorowych czasopism ani szefowie TVP, którzy uczynili z niego celebrytę.
Z ich punktu widzenia Darski nie mówi nic złego. Popularność wiedźm,
czarowników, wampirów itp. jest faktem. Dlaczego kult szatana miałby być
dyskryminowany? To raczej głoszenie ewangelii zostałoby uznane
za nieznośną indoktrynację, naruszenie neutralności światopoglądowej,
a ogólnie za zgrzyt w pięknym i kolorowym świecie mediów.
Komu to potrzebne?
Komu zależy na tym, aby budować świat na fundamencie
egoizmu? Moim zdaniem globalnym korporacjom. To one albo same są właścicielami
mediów, albo jako główni reklamodawcy mają wpływ na politykę medialną.
Po pierwsze, globalnym korporacjom zależy na powszechnej
tolerancji dla wszelkich egoistycznych zachowań (obżarstwo, rozwiązłość,
niewierność itd.) oraz na znoszeniu różnic i wielokulturowości
(bardzo powierzchownie rozumianej). Daje to im możliwość sprzedawania tych
samych produktów, tak samo reklamowanych, we wszystkich zakątkach świata.
Od chipsów po filmy i piosenki. Wszystko wszędzie takie samo.
Reklamy, ubrania, ulice, zwyczaje i „tradycje”. Wielkie korporacje dążą
także do wyrugowania poczucia odrębności kulturowej narodów. Kultura
światowa ma być tylko jedna — konsumpcjonizm. Nawet kultura amerykańska, która
kiedyś była narzucana mniejszym narodom, w tej chwili sprowadza się już
wyłącznie do adorowania światowego Imperium. Wszyscy mają mieć poczucie
przynależności do Imperium lub zależności od niego. Imperium ustala,
co jest dobre, a co złe. Bombardowanie miast, zabijanie cywilów może być
„dobre”, zaś nieodnowienie globalnym koncernom koncesji na wydobycie ropy
może skutkować oskarżeniem o ludobójstwo.
Po drugie, globalnym korporacjom potrzebna jest armia
konsumentów nastawiona na pochłanianie wszystkiego, co reklamowane.
Jedzenia, rzeczy, metek, seksu, rozrywki, używek, widowisk, plotek
z cudzego życia. Takiemu pochłanianiu musi towarzyszyć chciwość. Jedno bez
drugiego nie istnieje. Jeśli jej nie ma, trzeba ją wzbudzić. Jeśli jest
za mała — wzmocnić. Takiemu pochłanianiu musi też towarzyszyć
skoncentrowanie na sobie i swoich żądzach. Drugi człowiek przestaje
już być bliźnim. Staje się kimś, z kim się porównujemy, z kim konkurujemy,
kto albo zaspokaja nasze żądze, albo nam w ich zaspokajaniu przeszkadza (i
w skrajnych przypadkach, jeśli jest nienarodzonym dzieckiem lub
niedołężnym staruszkiem, powinien być fizycznie wyeliminowany).
Po trzecie, globalnym korporacjom potrzebna jest też armia
pracowników, którzy gotowi są zrobić wszystko w imię zysku. Korporacja to
wirtualna „osoba”, której jedyną racją i celem istnienia jest zysk.
Człowiek o takich cechach zostałby uznany za psychopatę. Globalna
korporacja to psychopata absolutny, który jest już tak potężny, że może się
domagać od pracowników (czytaj: „zasobów ludzkich”), aby stali się
psychopatami na jego obraz i podobieństwo; aby bezwzględnie
konkurowali między sobą i stale zwiększali potęgę korporacji. Każdemu
stawiane są wymagania „moralne” zależne od jego pozycji. Od zarządów
wymaga się już takich czynów jak: wywołanie wojny, zniszczenie środowiska
naturalnego, przekupienie polityków celem uzyskania przepisów niszczących
konkurencję, przejęcie za bezcen cudzego majątku, spekulacyjny atak
na walutę jakiegoś kraju skutkujący nędzą milionów, przerzucenie
na podatników kosztów własnej nieudolności. I na koniec
wypłacenie sobie premii. Minimum sto milionów dolarów.
Nic dziwnego, że globalne korporacje wolałyby, aby nauczanie
Nazarejczyka jak najszybciej przeszło do historii. Pompowanie Darskiego
i jemu podobnych to tylko jeden z wielu
faktów medialnych nakierowanych na osiągnięcie tego celu.
faktów medialnych nakierowanych na osiągnięcie tego celu.
Czy ta „wolność”
to wolność?
to wolność?
Człowiek skoncentrowany na karierze, sterowany przez
reklamy, podążający za przypadkowo pojawiającymi się i znikającymi
żądzami pozornie jest wolny. Jednak jego życie jest wyjałowione z treści,
chaotyczne, jednowymiarowe. Szczęście w jego życiu obecne jest tylko
w fazie „euforii sukcesu”, choć i wtedy przebija przez nie nieznośne
poczucie pustki, które trzeba jakoś zagłuszyć, zakrzyczeć.
A z euforią, jak to z euforią — nie jest stanem trwałym. Kariera
się załamuje, bogactwo nie przychodzi lub będąc, odchodzi. Wrogiem euforii jest
też zwykła przeciętność, mijające lata. Sterowany przez reklamy egoista nie
jest panem własnego umysłu. Jego umysłem kierują agencje reklamowe, korporacje
medialne, a także jego własne żądze, chaotyczne i ślepe. Kto nie
kontroluje własnego umysłu, ten nie jest wolny. Choćby tysiąc reklam zapewniało
go o wolności — jest niewolnikiem.
Prawdziwą wolność daje nam Mistrz z Nazaretu. Kiedy
zagłębiamy się w modlitwę, odnajdujemy w sercu Tego, który jest
źródłem życia naszego i naszych bliźnich. Obmywamy się w jasnym
i czystym świetle Chrystusa. Wyznając Mu grzechy i uczynione nam
krzywdy, uwalniamy się od nich. W Nim możemy też uwolnić się
od naszych pożądań; sięgnąć do naszego prawdziwego, nieegoistycznego
„ja” i żyć w świecie uporządkowanym, wolni. Chrześcijańska moralność
i chrześcijańskie praktyki (takie jak modlitwa, czytanie Pisma Świętego,
udział w nabożeństwach) pozwalają nam utrzymać umysł w harmonii. Bez
nich nasze myśli rozlałyby się, padły ofiarą manipulacji lub przelotnej żądzy,
popadły w chaos. To Chrystus daje nam wolność, a egoizm niewolę.
Chrystus
jest rozwiązaniem
jest rozwiązaniem
Na koniec pozostaje pytanie: jak chrześcijanie powinni zachować
się wobec promowania w mediach satanisty? Ignorować? Protestować?
Narzucanie komuś poglądów, które są mu wstrętne, przynosi zazwyczaj jeszcze
większą niechęć i pogłębia przepaście między ludźmi. Chrystus tak nie
postępował. On „trzciny nadłamanej nie dołamał”7. Dlatego nie jestem
zwolennikiem potępiania jako działania odnoszącego skutek odwrotny
od zamierzonego. Chrześcijanie powinni raczej dbać o własną więź
z Chrystusem, tak aby potrafili zachować prawdziwą wolność i jako
ludzie wolni kochać bliźnich (także satanistów i tych, którzy ich
promują). Nadejdzie dzień, kiedy ludzie zrozumieją, że szatan i globalne
korporacje będące narzędziami w jego rękach niszczą świat swoją chciwością,
a życie według korporacyjnych wzorów jest jałowe i martwe. Im
wcześniej to zrozumieją, tym dla nich lepiej.
Marek Błaszkowski
1 Deklarację tę
Darski złożył na swoim blogu w Facebooku w sierpniu br., tuż
po uniewinnieniu w procesie karnym o obrazę uczuć religijnych
spowodowanym podarciem przez niego Biblii podczas koncertu zespołu Behemoth.
Zob. http://m.wyborcza.pl/wyborcza/51,105226,10138148.html [dostęp: 15.9.2011].
2 Zob. J 14,30. 3 Zob. Mt 16,24. 4 Mt 11,29.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz