piątek, 7 października 2011

WYSTĘPEK PRZECIWKO LUDZKOŚCI


Mamy wybór 3
Występek przeciw ludzkości 4
Dziennikarze docierają do tajemnic, ujawniają powiązania, partykularne interesy, kłamstwa, manipulacje. Ich praca potrafi zmieniać świat na lepszy. Oby stało się tak w przypadku upraw i żywności GMO, bo kulisy przemysłu biotechnologicznego odsłonięto.
Karma Frankensteina 8
Nikt nas nie pytał, czy chcemy być częścią największego eksperymentu żywieniowego w historii. Czy nazwanie ciemnogrodem tych, którzy sprzeciwiają się żywności modyfikowanej genetycznie, a postępowcami tych, którzy promują biotechnologię w rolnictwie, jest słuszne?
Znaki i fakty 13
Polaków (nie)wiedza o Biblii 14
Minisonda przeprowadzona na ulicach jednego z polskich miast ujawnia fatalny stan naszej wiedzy biblijnej.

Wolność postępowych ludzi 16
Czyżby idea zła stała się ideą popieraną przez nasze państwo? Celebryta Adam Darski „Nergal”, otwarcie deklarujący uwielbienie dla osobowego zła, zyskał możliwość dalszego promowania swojego wizerunku — i to dzięki naszym pieniądzom.
Problem grzechu a prawo Boże 19
Zarażony grzechem człowiek nie zdaje sobie sprawy ze swego stanu, dlatego nie przychodzi do Lekarza Dusz po wodę życia. Często jest nawet dumny ze swoich dobrych uczynków i myśli, że zbawienie mu się po prostu należy.
Dwa dekalogi 22
Większość Kościołów chrześcijańskich nie naucza oryginalnej, biblijnej treści dekalogu, uczy wersji zmienionej, sfalsyfikowanej. Kto i kiedy zmienił przykazania Boże?
Narodziny Mojżesza (cz. 1) 24
Józef, syn patriarchy Jakuba, uczynił dla Egiptu tak wiele, że jego rodzina otrzymała prawo pobytu w ziemi Goszen. Na jaki okres przypadło przybycie Józefa do Egiptu? Odpowiedź pomoże ustalić czas przybycia do Egiptu rodziny Jakuba, a także opuszczenia Egiptu w czasach Mojżesza.
Serwis AAI 27
Dwa Babilony 28
Na polskim rynku wydawniczym ukazało się w tym roku dzieło protestanckiego teologa Aleksandra Hislopa Dwa Babilony. Autor porównuje różne aspekty powszechnego chrześcijaństwa z religią babilońską i dochodzi do wniosku, że mają wiele wspólnego.
Mamut w warzywach 31
Mamy
wybór
Życie to nieustanne wybory, przy których te polityczne często wydają się zupełnie nieistotne, zwłaszcza z perspektywy lat.
egoroczny październik to miesiąc wyborów do parlamentu. My jednak w tym numerze
„Znaków Czasu” świadomie wybraliśmy „ciszę przedwyborczą”. Nikomu nie sugerujemy na kogo i dlaczego ma głosować. Kto by nie wygrał i tak obowiązkiem chrześcijan jest posłuszeństwo wobec władzy, a przywilejem — modlenie się w jej intencji. Różnica tylko w tym, że za niektórych trzeba się będzie modlić bardziej. Jedno, co ośmielamy się zasugerować, zwłaszcza chrześcijanom, to wzięcie mimo wszystko udziału w tych wyborach. Chrześcijanin bowiem to człowiek poczuwający się do odpowiedzialności za swoje otoczenie; to ktoś świadomy również tego, że od właściwych wyborów zależy miara doświadczanych błogosławieństw.
Właściwy wybór to wiele błogosławieństw, zły — mało lub ich brak. Ta zasada obowiązuje w każdej sferze życia, nie tylko w polityce. Biblia zawiera wiele przykładów właściwych i niewłaściwych wyborów oraz ich konsekwencji. To przykłady z życia takich postaci biblijnych jak: Noe, Abraham, Lot, Mojżesz, Saul, Dawid, Salomon, Piotr, Judasz i wielu innych — ich dobrych, jak i złych wyborów.
Nie mam jednak pewności — w świetle wyników minisondy ulicznej, o której mowa w artykule „Polaków (nie)wiedza na temat Biblii” — czy te imiona nam, współczesnym polskim czytelnikom, cokolwiek jeszcze mówią (nie wspominając już o życiorysach tych postaci). Braki bowiem mamy tu ogromne. I trudno się dziwić, skoro ludzie publicznie niszczący Biblię zamiast z jakąś formą ostracyzmu spotykają się z nagrodą — nadzwyczajnym zainteresowaniem mediów, sławą i kontraktami, miejscem na celebryckim świeczniku. No bo w końcu co to takiego ta Biblia? O co tyle szumu?
A tymczasem czy Biblię niszczymy, czy kompletnie ignorujemy, to prawie na jedno wychodzi — sprawiamy, że jej przekaz pozostaje nieznany. A ona, niezależnie od tego, że jest Księgą Świętą, jest też przebogatym źródłem wiedzy o doświadczeniach całych pokoleń. Czerpanie z tych doświadczeń umożliwia uczenie się na cudzych błędach. Nie mamy dwóch żyć, żeby nabierać mądrości wyłącznie po szkodzie. Zdając się na doświadczenia innych, uwalniamy się od konieczności ponoszenia bolesnych konsekwencji własnych błędów. Te doświadczenia, skodyfikowane, przybierają często postać praw, a zdawanie się na nie — jest posłuszeństwem. Takie posłuszeństwo uwalnia, a nie zniewala. Nergal niszczący Biblię jako symbol zniewalania jego wolnej woli jest przykładem tragicznego niezrozumienia natury Biblii; człowiekiem szkodzącym w ostateczności sobie i własnym, bezkrytycznie naśladującym go fanom.
Biblia zawiera wiele obietnic, których spełnienie zależne jest od naszej postawy wobec praw Bożych. Posłusznym Bóg obiecuje szereg błogosławieństw, między innymi że poszczęści im się zarówno w życiu rodzinnym, jak i zawodowym; że uda im się wszystko, czego się dotkną, i niczego im nie będzie brakowało, a ich wrogowie nie zdołają im zaszkodzić. Nieposłuszni zaś we wszystkich tych sferach życia poniosą sromotne porażki1.
Bóg i przed nami stawia podobny wybór. „Patrz! — mówi. — Kładę dziś przed tobą życie i dobro oraz śmierć i zło; gdyż ja nakazuję ci dzisiaj, abyś miłował Pana, Boga twego, chodził jego drogami i przestrzegał jego przykazań, ustaw i praw, abyś żył i rozmnażał się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił (...). Wybierz przeto życie, abyś żył, ty i twoje potomstwo”2.
Mamy wybór. Ten polityczny — choć nie bez pewnego znaczenia dla naszego tu i teraz — nie jest tak ważny jak ten, od którego zależy nie tylko jakość naszego życia doczesnego, ale i nasze życie wieczne; nasze ostateczne być albo nie być.
Ten wybór rozciąga się też na to, co mamy jeść, a czego powinniśmy unikać. Nawet tu Biblia może być źródłem pewnych rad. Mówi na przykład: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą”3. Oznacza to, że Bogu nie jest wcale obojętne nawet to, co i jak jemy. Osobiście wcale się temu nie dziwię — w końcu Bóg Biblii chce, abyśmy nazywali Go ojcem, a każdy normalny ojciec wie, że od tego, co i jak je jego dziecko, zależy jego zdrowie. W innym miejscu Biblia mówi podobnie: „Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was? Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście. (...) czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego (...) i że nie należycie do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym”4. To zaś oznacza, że chrześcijanin, mając świadomość lub choćby tylko wątpliwość co do tego, że coś szkodzi jego zdrowiu, powinien tego unikać — w imię tego kim jest i do kogo należy. A tym, co ewidentnie wywołuje wątpliwości, jeśli chodzi o wpływ na nasze zdrowie, jest okładkowe GMO — żywność genetycznie modyfikowana. Wybór w tej sprawie ciągle jeszcze należy do nas.  
Andrzej Siciński

1 Zob. Pwt 28. 2 Pwt 30,15-16.19. 3 1 Kor 10,31. 4 1 Kor 3,16-17; 6,19-20.

Książki, artykuły, reportaże mają wielką siłę. Dociekliwi dziennikarze docierają do najskrytszych tajemnic, ujawniają powiązania, partykularne interesy, kłamstwa, manipulacje, a czasem i zbrodnie. Ich praca potrafi zmieniać świat na lepszy. Jej efekty wpływają na całe społeczeństwa, polityków zmuszają do działania.
rezydent USA Teodor Roosevelt po przeczytaniu książki pt. Dżungla, w której Upton Sin-
clair zwrócił uwagę na niehigieniczne warunki panujące w przetwórniach mięsa, natychmiast doprowadził do przegłosowania ustawy o obowiązkowych kontrolach mięsa. Prezydent Kennedy po przeczytaniu książki Rachel Carson pt. Cicha wiosna, w której opisała zagrożenia, jakie niosą opryski pestycydami, zlecił swemu doradcy naukowe zajęcie się tą sprawą. Książkę tę uważa się dziś za początek amerykańskiej ekologii i źródło wydanego w 1972 roku zakazu używania rakotwórczego środka DDT.

Nasiona kłamstwa

Osiem lat temu na rynku amerykańskim pojawiła się książka Jeffreya M. Smitha pt. Nasiona kłamstwa, czyli o łgarstwach przemysłu i rządów na temat żywności modyfikowanej
genetycznie
. Z dociekliwością śledczego Smith przestudiował historię wpływów największych koncernów biotechnologicznych na amerykańskie agencje rządowe i media, powiązania urzędników z biznesem, manipulacje badaniami naukowymi, zatajanie faktów, dyskredytowanie badaczy ujawniających negatywne wyniki eksperymentów związanych z żywnością modyfikowaną genetycznie. Książkę Smitha przetłumaczono na dziesięć języków świata, w tym polski, i stała się bestsellerem na temat żywności GMO. Reprezentant amerykańskiego rządu stanu Vermont oznajmił, że publikacja ta „naznaczyła każdą debatę stanową o GMO. Pojawiła się wszędzie”. Wkrótce Vermont uchwalił pierwsze w USA przepisy dotyczące żywności GMO, a władze hrabstwa Trinity w Kalifornii zakazały uprawy genetycznie modyfikowanych roślin. Rewolucja dotknęła też branżę spożywczą — zapoczątkował ją Malcolm Walker, prezes Iceland Frozen Foods, który postanowił zbadać, co kryje się za „całym tym zamieszaniem”. W efekcie nakazał firmie produkcję żywności tylko z soi i kukurydzy naturalnej zamiast modyfikowanej. W ciągu pół roku poszli za jego przykładem inni producenci żywności. Niektóre amerykańskie sieci spożywcze ogłosiły, że przestają używać GMO do produkcji swojej żywności. Popyt na modyfikowane genetycznie rośliny drastycznie zmalał w Stanach Zjednoczonych. Ameryka zaczęła szukać nowych rynków zbytu, ale — patrząc na Europę — nawet kraje Trzeciego Świata odmówiły przyjęcia żywności GMO z uwagi na zagrożenie dla zdrowia. Gdy w maju 2003 roku prezydent USA George W. Bush przedstawił program „Inicjatywy zażegnania głodu w Afryce” przy pomocy żywności modyfikowanej genetycznie, oskarżył jednocześnie Europę o utrudnianie walki z głodem przez jej „bezpodstawne i nienaukowe obawy” wobec żywności GM. Bush chciał za wszelką cenę zwiększenia amerykańskiego eksportu, a jego wystąpienie było częścią planu korporacji biotechnologicznych, które za cel postawiły sobie przejęcie światowych zapasów żywności, pisze Smith. Plan ten oficjalnie przedstawiono cztery lata wcześniej na konferencji biotechnologicznej w USA, na której przedstawiciel Grupy Konsultingowej „Arthur Andersen” wyjaśnił, jak Grupa pomogła koncernowi Monsanto stworzyć strategię „zdominowania rynku nasion i roślin uprawnych tak, aby nie istniały już naturalne nasiona i uprawy rolne”. Częścią tego planu były wpływy w rządzie amerykańskim. Jednak firmie Monsanto, w ręku której jest obecnie 91 proc. światowego rynku żywności, nie udało się jedno: wymiana zapasów i źródeł naturalnych ziaren na genetycznie modyfikowane. Na całym świecie pojawili się oponenci;
odzywać się zaczęli naukowcy, którzy wcale nie uważają żywności GM za bezpieczną. Zresztą często płacili swoją karierą za obywatelską odwagę i czyste sumienie.
„Urzędnicy z różnych państw, odpowiedzialni za kwestie GMO, powinni dowiedzieć się o zagrożeniach powodowanych przez żywność genetycznie modyfikowaną — pisze Smith. — Powinno powiedzieć się o tym, jak przyjęto ją na rynek amerykański — nie na podstawie decyzji naukowych, lecz politycznych. Niestety poddawani są wciąż wpływom nieustającej reklamy przemysłu biotechnologicznego oraz prośbom i groźbom amerykańskiego rządu, który chce nakłonić kraje świata do przyjęcia żywności i upraw genetycznie modyfikowanych na swe rynki”.

Wikileaks ujawnia

Nieco ponad miesiąc temu portal Wikileaks opublikował tajne depesze rządu amerykańskiego dotyczące lobbingu jego przedstawicieli w Polsce w sprawie GMO. Jak z nich wynika, lobby GMO dotarło do części polityków, mediów, naukowców, a nawet studentów. Padają nazwiska i obietnice polskiej strony. Tych polityków,
którzy twardo sprzeciwiali się legi­slacyjnym ułatwieniom, delikatnie przestrzegano, że taka postawa może negatywnie wpłynąć na stosunki polsko-amerykańskie. Za kluczowe uznano w służbowych notatkach dla amerykańskich przełożonych takie działania, które pozwolą wpłynąć na kształt przyszłych przepisów w Polsce i „zmiękczyć społeczny sprzeciw”.
Mimo nacisków na Unię Europejską (Wikileaks ujawnił, że ambasada USA w Paryżu radziła administracji w Waszyngtonie rozpoczęcie wojny handlowej z każdym krajem unijnym, który sprzeciwia się uprawom GMO) siedem krajów unijnych wprowadziło zakaz upraw kukurydzy MON810: Francja, Niemcy, Austria, Włochy, Grecja, Węgry, Bułgaria
(a także Luksemburg i Szwajcaria;
Irlandia oraz Walia prawie w stu
procentach objęte są strefą wolną od GMO, zaś Anglia niemal w pięćdziesięciu), ponieważ „niezbadane są konsekwencje długofalowego spożywania GMO przez ludzi”, a „odmiany kukurydzy MON810 są niebezpieczne dla środowiska”. Podstawą prawną krajowych zakazów była tzw. klauzula bezpieczeństwa zawarta w unijnej dyrektywie 2001/18 dotyczącej GMO. Ponadto 8 września tego roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że kraje członkowskie mogą wprowadzać zakazy upraw poszczególnych gatunków GMO na podstawie rozporządzenia 1829/2003. Na razie koncerny biotechnologiczne nie odniosły zwycięstwa po tej stronie oceanu — w 2000 roku planowały osiągnięcie 50 proc. upraw GMO na terenie UE, ale do roku ubiegłego było tych upraw tylko 0,5 proc. Niestety, Europa importuje GMO ze Stanów Zjednoczonych w ramach umów zawartych na szczeblu Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Wydaną w Polsce w 2007 roku książkę Smith kończy tak: „Nie da się zaprzeczyć, że cały świat zwrócił szczególną uwagę na opór Polski przeciwko żywności modyfikowanej genetycznie. Obowiązujące w Polsce zakazy hodowli organizmów zmodyfikowanych genetycznie oraz podawania zwierzętom paszy ze zmodyfikowanych roślin są wzorem do naśladowania dla innych krajów”. Ale od tego czasu w Polsce wiele się zmieniło. Choć prezydent Bronisław Komorowski zawetował nową ustawę, która otwierała Polskę na GMO, wyjaśnił, że uczynił to z powodów legislacyjnych, a nie merytorycznych, i w Polsce potrzebna jest debata, która rozwiałaby (nieuzasadnione) lęki wobec GMO.

Świat według Monsanto

Wyjaśnieniem kwestii, czy lęki wobec upraw i żywności genetycznie modyfikowanej są uzasadnione, czy nie, zajęła się kolejna dziennikarka — Marie-Monique Robin. Jej pracę, wynik trzyletniego śledztwa, nagrodzono prestiżową nagrodą dziennikarską Prix Albert Londres. W dostępnej na rynku polskim książce pt. Świat według Monsanto (i filmie dokumentalnym o tym samym tytule) opisuje koszty, jakie płacą konsumenci, środowisko i rolnicy, którzy dali się przekonać biotechnologicznemu gigantowi. Ujawnia kazirodcze związki (jak skomentował jej publikację inny francuski redaktor Stefan Rieger) między biznesem a administracją USA, fakt infiltrowania przez firmę wszystkich instancji decyzyjnych oraz historię szykan i dyskryminacji tych naukowców, którzy nie ulegli propagandzie Monsanto i wskazywali na potencjalną szkodliwość jej produktów. Hasło koncernu: żywność, zdrowie, nadzieja powinno raczej brzmieć: trucizna, rak samobójstwa — tak komentuje Rieder wynik śledztwa Marie-Monique Robin i dodaje: „To nawet nie o zdrowie czy o żywność chodzi w pierwszym rzędzie, lecz o demokrację, autonomię, tradycję, życie jako takie”. Pisarz Frances Moore Lappé pyta w podobnym tonie: „Jak doszło do tego zamachu na naszą wolność wyboru, na demokrację?”. Sir Julian Rose, prezes Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi (ICCPC) ocenia: „Inżynieria genetyczna w służbie wielkich korporacji, która przebudowuje nasze (...) zwierzęta i rośliny, by później móc opatentować te nowe wynalazki, jest jednym z największych występków przeciw rodzajowi ludzkiemu”.
Robin prześledziła nie tylko powiązania Monsanto z rządową administracją i historię nacisków na urzędników i naukowców, ale opisała przeszłość koncernu, który z chemicznego arcytruciciela planety i jej mieszkańców przeobraził się w „żywiciela ratującego świat”. Najpierw przez kilkadziesiąt lat firma produkowała silny toksycznie i rakotwórczy środek PCB (znany jako Pyralen). Z ujawnionych niedawno tajnych dokumentów wewnętrznych wynika, że wiedziała o szkodliwości PCB, jednak nie informowała o tym użytkowników środka, własnych pracowników i ludności mieszkającej w okolicy fabryki. Co więcej, toksyczne odpady odprowadzała do cieków wodnych i składowała pod gołym niebem. Efekt? Zatruty obszar Anniston w Alabamie, zatrutych tysiące mieszkańców, z których dziesiątki zmarły. Chociaż środka tego nie ma na rynku od 1977 roku, kiedy to zakazano jego produkcji, nadal ludzie w Anniston chorują na raka i rodzą się im upośledzone dzieci. W 2002 roku sąd uznał koncern winnym „zaniedbania, zaniechania, oszustwa, działania na szkodę ludzi i mienia publicznego”, skazując go na grzywnę w wysokości 700 milionów dolarów. To kropla w morzu zysków, jakie PCB przyniósł firmie. Inny wynalazek Monsanto to wydzielający rakotwórcze dioksyny Agent Orange, słynny herbicyd używany w Wietnamie do niszczenia dżungli. Jego ofiarą padli nie tylko Wietnamczycy, ale i amerykańscy żołnierze, których od lat zabija rak i którym rodzą się chore dzieci. Zbiorowy pozew sądowy weteranów zakończył się ugodą sądową, bo jak pisze Robin, prawnicy koncernu przedstawili sfałszowane wyniki badań. Do grupy „cudownych” środków Monsanto można jeszcze dorzucić słynny DDT (również zakazany po latach użytkowania), niebezpieczny aspartam (ten wciąż zjadamy w produktach) czy bydlęcy hormon wzrostu Posilac, zakazany w wielu krajach Europy, którego historia wprowadzenia na amerykański rynek jest iście kryminalna. Dziś Monsanto obiecuje, że nakarmi cały świat. Czym? Kolejnym wynalazkiem, którego nie chce ani Afryka, ani Azja, ani Europa — żywnością modyfikowaną genetycznie. Ostatnią trutką, jak wykazały badania francuskich biologów molekularnych, jest cudowny środek do zwalczania chwastów Roundup, który tak samo łatwo jak chwasty zabija ludzkie komórki.

Wola Polaków
i Europejczyków

Dobrze by było, gdyby nasi politycy, którzy mają decydować o życiu i zdrowiu nas i naszych dzieci, słuchali nie tylko ekspertów biotechnologii (bo niezależne badania nie robią na nich wrażenia), lecz osobiście przeczytali obydwie książki. Jak widać, polscy naukowcy, którzy od lat przestrzegają przed uprawami GMO, nie u wszystkich znaleźli posłuch. Nie mówiąc już o woli polskiego społeczeństwa, które — jak wykazały sondaże i uchwały sejmików wojewódzkich — GMO nie chce w naszym kraju. Właśnie o tym przypomniał polskim politykom José Bové, wiceprzewodniczący Komisji Rolnictwa Parlamentu Europejskiego. W liście skierowanym 6 września do premiera Donala Tuska napisał m.in.: „Przykro jest zauważyć, iż Parlament RP złamał postanowienia tej Konwencji [z Aarhus — red.], uchwalając ustawę o nasiennictwie legalizującą uprawy GMO w Pańskim kraju, bez partycypacji społecznej i bez konsultacji wymaganej przez Konwencję z Aarhus. Nie ma konieczności wchodzenia w szczegółowy opis zagrożeń i potencjalnych niebezpieczeństw wywoływanych przez GMO — są one bardzo dokładnie udokumentowane i wiedza ta jest dostępna także w Polsce. Chodzi tu o całą gamę problemów — od potencjalnego zagrożenia zdrowia publicznego aż po problem patentowania ziarna siewnego, skażenia produkcji rolnictwa ekologicznego czy też transgenicznego przemieszczania się skażeń biologicznych. Mówiąc najkrócej, warto pamiętać o tym, że zastrzeżenia wobec GMO znacząco przeważają nad jego zaletami, a na szali jest przecież utrzymanie świetnej renomy polskiej żywności w Europie. Polacy w tej dziedzinie wyraźnie wyartykułowali swoje poglądy, rozumieją oni, że uwolnienie GMO można porównać do puszki Pandory, która raz otwarta, już nigdy nie będzie mogła być zamknięta — w warunkach otwartych granic w Unii Europejskiej. Wspomniana ustawa, jeżeli byłaby przyjęta w Polsce, miałaby wpływ na inne kraje europejskie. Dlatego jest naszym obowiązkiem obywatelskim, by aktywnie uczestniczyć w tym demokratycznym procesie. Podsumowując, decyzja Prezydenta RP Pana Bronisława Komorowskiego, by zawetować ustawę o nasiennictwie, była więcej niż uzasadniona. W imieniu większości obywateli Europy Zachodniej, dla których tak cenne są zasady partycypacji obywatelskiej i którzy nie godzą się na ekspansję GMO w Europie, uprzejmie proszę Pana o przekonanie rządzącej koalicji w Polsce, by nie odrzucała prezydenckiego weta do ustawy o nasiennictwie w Sejmie”.
Panie Prezydencie, panie Premierze, pójdźcie śladem Roosevelta i Kennedy’ego.       
Katarzyna Lewkowicz-Siejka
ZNAKI CZASU  październik 2011r. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz