Czucie
i wiara silniej do mnie mówi, niźli
mędrca
szkiełko
i oko” —
Adam
Mickiewicz
mędrca
szkiełko
i oko” —
Adam
Mickiewicz
Kioskowy pijak podchodzi
do księdza, któremu wyrządził wcześniej dużo
przykrości. Trzymając w ręku jakąś gazetę, kieruje pozdrowienie.
Ksiądz zignorował to powitanie, bo widzi, że ten znów jest pijany. Ale pijak
się nie poddaje, gdyż przyszedł w konkretnym celu.
— Ksiądz wybaczy
— odezwał się. — Czy mógłby mi ksiądz powiedzieć, co powoduje artretyzm?
Ksiądz
zignorował to pytanie, nie chcąc wchodzić w dyskusję. Ale gdy mężczyzna
po raz drugi zadał to samo pytanie, stara krzywda odżyła i ksiądz
niemal krzyknął:
— Pijaństwo
powoduje artretyzm! Hazard powoduje artretyzm! Uganianie się za kobietami
powoduje artretyzm!
I dopiero gdy
się trochę opanował i zawstydził swoją reakcją, dodał spokojniej:
—
A dlaczego pytasz?
— Bo tu napisali
— pokazuje na gazetę pijak — że na to właśnie choruje nasz biskup1.
Emocje budzą
emocje. Słyszy się czasem o okropnościach, jakich ludzie dopuszczają się
pod ich wpływem. Emocje i uczucia często kojarzą się z utratą
kontroli, ranieniem innych, podatnością i otwartością na zło.
Pora postawić
kilka pytań. Czy chrześcijanie powinni dopuszczać do siebie emocje, ulegać
im? Najczęściej słyszy się odpowiedź, że nie powinni. Czy słusznie? Co
na to Pismo Święte?
Kopia
oryginału i lęk
W Księdze
Rodzaju czytamy, że Stwórca „uczynił człowieka na obraz swój, podobnego
sobie”1. Czy to podobieństwo dotyczyło także
sfery emocjonalnej? Z pewnością tak, skoro w Edenie Adam wyznaje:
„Usłyszałem szelest twój w ogrodzie i zląkłem się”2. Prawdopodobnie nasz praojciec po raz pierwszy odczuł lęk właśnie
wtedy. Oznacza to jednak, że był on stworzony do przeżywania uczuć
przyjemnych (np. bezwarunkowej miłości agape), z możliwością
odczuwania nieprzyjemnych (lęku, wstydu i innych), chociaż
w bezgrzesznym stanie Edenu emocje te nie były mu jeszcze znane
i potrzebne.
Tu,
na ziemi, czyli w świecie skażonym grzechem, lęk pojawia się też jako
emocja pożyteczna, np. ostrzega nas przed ewentualnymi zagrożeniami3 lub skłania nas
do posłuszeństwa4. Niestety w nadmiarze lęk jest
szkodliwy i prowadzi do chorób (nerwica), a nawet śmierci
(samobójstwo, nowotwór).
Oryginał
i nienawiść
A co
z innymi uczuciami? Pismo Święte ukazuje nam całe bogactwo stanów
emocjonalnych, których doświadcza nasz Ojciec Niebieski, z którego też
zostaliśmy zrodzeni. I tak możemy wymienić: miłość, radość, pokój, litość,
pokorę, łagodność, dobroć, uprzejmość itd.5. Tych pozytywnych uczuć i emocji raczej u Boga nie
kwestionujemy. Należy jednak wymienić i te stany emocjonalne, które nawet
my, ludzie, uważamy za negatywne, a które przeżywa Wielki
i Święty Bóg. Są to m.in.: zazdrość, nienawiść, gniew i zapalczywość,
wstyd, żal, boleść, ból duszy6.
Jak pogodzić ten
fakt z pojęciem grzechu i zła? Czy te „negatywne” uczucia (w tym
nienawiść) u Boga nie są grzechem, a u ludzi są? Nierozumienie tych
spraw prowadzi nas często do dziwnych postaw. Znam chrześcijan, którzy
„nie lubią” niektórych ludzi, ale broń Panie Boże, aby ich „nienawidzili”!
Nienawiść to już grzech. A nie lubić można spokojnie wiele rzeczy —
od kolorów począwszy, a na psie i człowieku skończywszy. Bóg
nigdy nie nienawidził człowieka, lecz go miłował. Ale za to zawsze
nienawidził zła i grzechu. Tym się różnimy od Boga — my często
miłujemy grzech, a nienawidzimy bliźniego.
Zazdrość
No a co
powiemy o Bożej zazdrości? Niewielu z nas uzna ją za cnotę lub
pozytywną cechę charakteru, ponieważ u ludzi prowadzi ona z reguły
do podejrzliwości i braku zaufania, dalej — nadkontroli, by
ostatecznie zakończyć się czymś jeszcze gorszym.
W świetle
historii biblijnych oraz całokształtu Bożych zachowań możemy z pewnością
stwierdzić, że zazdrość u Boga wiedzie do skutków pozytywnych, tzn.
nakierowanych na dobro człowieka jako jednostki albo dla dobra całego
ludu Bożego. Boża zazdrość nas wybawia i ratuje.
Gdy czytamy
w drugim przykazaniu o tym, że Bóg jest zazdrosny o swój lud,
a potem, że w „gniewie i zapalczywości” dokona nad nim sądu
za jego grzechy i odstępstwa7, to widzimy tu
najczęściej rodzica, który nie panuje nad swoją złością i leje
biednego dzieciaka tak długo, aż sobie ulży — skończy, gdy zejdzie z niego
cała para. Oceniamy tak Boga, bo widzieliśmy wokół siebie wielu takich
rodziców. A może oceniamy Go swoją miarą...? Nie wolno nam jednak
zapomnieć o tym, że Bóg nigdy nie wymierza konsekwencji, które byłyby
zaprzeczeniem zasady sprawiedliwości, ponieważ sprawiedliwość jest jedną
z podstawowych cech Jego charakteru, a „berłem sprawiedliwym jest
berło królestwa” Jego8.
Z pewnością Boży
gniew nie jest tym samym co nasz gniew, ponieważ posiew grzechu zniekształcił
w nas wszystko, co Adam w Edenie posiadał jako doskonałe. W tym
także nasze uczucia oraz emocje. A co za tym idzie — nasze reakcje.
Złość
Skoro jednak
mowa o złości, warto się zastanowić nad tym, czy jest ona wyłącznie
zjawiskiem negatywnym. Otóż okazuje się, że nie. Psychologia postrzega złość
jako emocję wtórną, tzn. taką, która pojawia się jako druga i zazwyczaj
„przykrywa” emocje pierwsze: samotność, odrzucenie, ból i cierpienie,
wstyd lub zawstydzenie, niepokój, bezradność lub bezsilność, utratę kontroli,
lęk, poczucie krzywdy... Gniew jest więc jedynie reakcją
na pojawienie się wyżej wymienionych uczuć. Dr. Tavris twierdzi, że „celem
gniewu jest zapoznanie kogoś z żalem lub pretensją”. Złość jest więc
posłańcem, który zdecydowanie i usilnie dobija się do naszej
świadomości z wyrazistym przesłaniem: rzeczy idą nie tak, jak trzeba;
zajmij się tym! Ode mnie zależy więc, jak się nimi zajmę. Mogę bowiem pójść
do bliźniego z argumentem siły (czytaj: kijem bejsbolowym) albo
z siłą argumentu. Jeśli jestem człowiekiem o niskiej samokontroli
i niskich potrzebach społecznych, wówczas w mojej opinii
skuteczniejszym argumentem będzie kij, a nie rozmowa. Gniew sam
w sobie wydaje się więc być czymś „neutralnym”. Właściwie dopiero reakcja
na gniew może być dobra lub zła. Dlatego apostoł Paweł pisał: „Gniewajcie
się, lecz nie grzeszcie”9. Jeśli więc gniew nie musi być sam
w sobie grzeszny u ludzi, to tym bardziej nie jest taki u Boga.
Wstyd
Podobnie jest
ze wstydem, którego celem jest poinformowanie nas: nie jestem Bogiem,
jestem niedoskonały, popełniam błędy, właśnie jeden z nich popełniłem.
Wstyd poprzez poczucie dyskomfortu wysyła nam przekaz, że trzeba się cofnąć,
trzeba coś naprawić lub poprawić. Inaczej sprawa ma się z uczuciem
zawstydzenia. To rodzaj wstydu toksycznego. O ile bowiem zdrowy wstyd mówi
mi, że popełniłem błąd, o tyle zawstydzenie mówi mi, że to ja jestem
błędem. A to duża różnica, bowiem zawstydzenie niszczy poczucie własnej
wartości.
Duchowość
a religijność
a religijność
Podsumowując,
należy stwierdzić, że poza światem zdarzeń, posiadanym doświadczeniem
z przeszłości oraz ludźmi wokół nas uczucia stanowią ważne źródło
informacji o nas samych i otaczającym nas świecie. Są też tym, co
w życiu nas napędza. A jeśli tak jest, to stanowią także istotny
element w naszej duchowości i religijności. Pewnego dnia Bóg zarzucił
Izraelowi: „Ten lud zbliża się do mnie swoimi ustami i czci mnie
swoimi wargami, a jego serce jest daleko ode mnie, tak że ich bojaźń
przede mną jest wyuczonym przepisem ludzkim”10. Bóg nie chce
wyłącznie intelektu. Nie chce samej tylko religijności (rytuałów i form).
Chce duchowej intymności. Chce naszych serc, a więc naszych uczuć.
Jezus apelował:
„Idźcie i nauczcie się, co to znaczy: Miłosierdzia chcę, a nie
ofiary”11. Żywy odruch serca jest ważniejszy
niż bezduszne posłuszeństwo. To właśnie o nasze uczucia zazdrosny jest
Bóg, jak zazdrosny jest niemiłowany mąż. Dlatego Pan dalej mówi poprzez proroka
Izajasza: „Będę nadal dziwnie postępował z tym ludem, cudownie
i dziwnie, i zginie mądrość jego mędrców, a rozum jego rozumnych
będzie się chował w ukryciu”12. By mogło to
się stać faktem, przyszedł do nas Immanuel, Bóg w kształcie
prawdziwego człowieka, i rzekł: „I objawiłem im imię twoje,
i objawię, aby miłość, którą mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja
w nich”13. Oto cel misji Jezusa. Oto pragnienie
Boga: kochać i być kochanym.
Bo i
na czym polega wypełnienie przykazań? Słowo mówi: „Będziesz miłował”. Nie
mówi zaś: „Będziesz czynił”. A dlaczego? Bo „jeśli kto mnie miłuje, słowa
mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego
przyjdziemy, i u niego zamieszkamy”14. Jak się mawia
w AA: pierwsze rzeczy pierwsze. Dlatego „Bóg nie patrzy na to,
na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma,
ale Pan patrzy na serce”15.
* * *
Podobno
odległość między niebem a piekłem wynosi zaledwie 30 centymetrów —
dokładnie tyle, ile w przybliżeniu wynosi odległość między sercem
a głową. Myśl ta symbolizuje niewielki, a jednocześnie olbrzymi
dystans, jaki występuje pomiędzy myślami a uczuciami. Między racją
a relacją.
Pamiętam, jak
modląc się pewnego razu, miałem wrażenie, jakby moje modlitwy krążyły zaledwie
nad moją głową, ale nie docierały do Boga. Nie wiedziałem dlaczego.
Czułem się niewysłuchany, nieskuteczny, winny. Wówczas zacząłem się modlić,
zaczynając od słów: Panie, przychodzę do Ciebie, bo czuję się…
I nagle modlitwy moje przebiły sufit i wzleciały do góry.
Łączność została nawiązana. Bo kto mówi z rozumu, trafia do rozumu,
a kto mówi z serca, trafia do serca, także Bożego. Wierzę, że
po to Bóg dał nam uczucia, serce, aby nas lepiej rozumieć i abyśmy
lepiej rozumieli Jego samego. Dlatego miej serce i patrz w serce.
Krzysztof
Kudzia
1 Rdz 1,26. 2 Rdz 3,10. 3 Zob. 1 Kor 21,30. 4 Zob. Ml 2,5. 5 Zob. J 17,26; 2 Kor 13,13; Sf
3,17-18; Jr 16,5; J 14,27; 1 Krn 21,14-15; Mk 6,34; Mt 11,29; Iz 57,1; Ga
5,22-23. 6 Zob. Wj 34,14; Iz 61,8; Wj 34,4-6; Mk 8,38;
Rdz 6,6. 7 Zob. Ez 5,15. 8 Ps 45,7.
9 Ef 4,26. 10 Iz 29,13. 11 Mt 9,13. 12 Mt 9,14. 13 J 17,26. 14 J 14,23. 15 1 Sm 16,7.
9 Ef 4,26. 10 Iz 29,13. 11 Mt 9,13. 12 Mt 9,14. 13 J 17,26. 14 J 14,23. 15 1 Sm 16,7.
Znaki Czasu grudzień 2013 r. www.znakiczasu.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz