niedziela, 12 stycznia 2014

JEŻELI JEST TAK DOBRZE TO DLACZEGO JEST TAK ŹLE ?

Nasi gimnazjaliści podobno są prawie najlepsi na świecie. Polski alkohol też. Podobno nawet ułatwia trawienie i zapobiega chorobom serca. Tylko dlaczego nie widzimy ani jednego, ani drugiego? Odpowiedź jest w słowach „podobno” i „prawie”.

 Na początku grudnia 2013 roku nasze główne media jak jeden mąż zawyły z radości i dumy,
że oto polscy gimnazjaliści są jednymi z najlepszych w Europie i świecie. Nasza dziatwa ponoć bije innych na głowę w matematyce, naukach przyrodniczych, czytaniu i interpretacji tekstu. Tak wyszło z badania PISA 2012, czyli Programu Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów. Jak tak cały dzień słuchałem tego pienia na cześć gimnazjalistów i ich nauczycieli, niemal zacząłem żałować, że nie było mi dane ukończyć żadnego gimnazjum, że skończyłem zwykłą ośmioletnią podstawówkę — relikt poprzedniego systemu nauczania.
To „niemal” czyni jednak różnicę, bo właśnie wtedy przypomniał mi się filmik oglądany jakiś czas temu w internecie, na którym nieco starsza uzdolniona młodzież przeprowadzała wywiady z gimnazjalistami, zaraz po ich egzaminie kończącym edukację gimnazjalną. Zadawano im najprostsze pytania: Ile dni ma rok? Ile centymetrów mają dwa metry? Jeśli jedno jajko gotuje się trzy minuty, to ile gotują się dwa? Co jest cięższe: kilogram piór czy kilogram kamieni? Jak miałem 4 lata, to mój brat był o połowę młodszy. To ile będzie miał lat, gdy ja będę miał 18 lat? Ile sztuk ma kopa? Która planetą od Słońca jest Ziemia? Ile mamy kontynentów i jakie są ich nazwy? Gwarantuję, że nie chcielibyście usłyszeć żenujących prób odpowiedzi na te pytania. Żaden z przepytywanych nie odpowiedział na nie prawidłowo. Na końcu prowadzący zadał te pytania tak na oko 50-letniemu bywalcowi osiedlowej ławeczki o, powiedzmy, mocno zmęczonej życiem twarzy. Ten, o dziwo, tak z marszu, bez większego zastanowienia odpowiedział prawidłowo na wszystkie pytania. Był nawet nieco zdziwiony ich łatwością.
Coś jest więc nie tak. Albo do badań wybrano samą gimnazjalną śmietankę, albo z samym badaniem jest coś nie tak. Ale może to tylko szukanie, tak po polsku, dziury w całym. Dobrze, zgódźmy się — nasze gimnazja zasłużyły sobie na medal z tytułu osiągnięć edukacyjnych. Tyle że ten medal ma dwie strony — drugą jest panosząca się w tych szkołach i narastająca przemoc. Gimnazja to dziś nie tylko miejsce nauki, szlifowania intelektu i kształtowania osobowości młodych ludzi, ale także bicia, popychania, plucia, kopania, zabierania rzeczy, poniżania, przezywania, wyśmiewania i rozpuszczania niszczących reputację plotek. Więcej przeczytacie na ten temat w artykule pt. Bullying — nowe słowo, stary problem.
Drugi temat wart szczególnego polecenia to ten z okładki. W numerze znajdziecie i medyczne obalenie powszechnie panujących mitów alkoholowych i krytykę picia alkoholu z punktu widzenia chrześcijaństwa biblijnego. Jednak prawdopodobnie najmocniej przemówi do Czytelników artykuł okładkowy — historie prawdziwe Andrzeja, Roberta, Adama i Eryka, którym alkohol zrujnował życie. Nie omijałbym tego artykułu. To nieprawda, że najlepiej uczyć się na błędach własnych.
Tu do jednego z biblijnych argumentów przemawiających za abstynencją od alkoholu dorzucę tylko jeden — że nasze ciała są świątynią Ducha Świętego i że nie należymy do siebie samych, bo zostaliśmy drogo kupieni, przez Jezusa Chrystusa na krzyżu Golgoty. Dlatego powinniśmy czcić Boga nie tylko sercem, duszą i umysłem, ale i naszym ciałem, zachowując je w zdrowiu i czystości1.
Jakoś trudno mi to pogodzić z piciem alkoholu, nawet tym rzekomo kulturalnym. Alkoholizm bowiem rodzi się właśnie z przyzwolenia na picie, choćby małych ilości, ale regularnie. Każdy z dotkniętych tą chorobą tak zaczynał — od towarzyskiego, umiarkowanego picia, przez codzienne piwko lub dwa, po... W którymś momencie umiarkowanie się skończyło, a zaczęło najzwyklejsze chlanie. Umiarkowane picie to jak chodzenie po krawędzi dachu i wmawianie sobie, że przecież nie wszyscy spadają. Jedyna rozsądna decyzja to niewchodzenie na ten dach.
Andrzej Siciński

 Znaki Czasu 2014 styczeń 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz