środa, 22 stycznia 2014

SUKCES KTÓREGO NIE BYŁO

Wielu było w dziejach świata przywódców, których dziwaczne wizje rzeczywistości prowadziły do konfliktów na ogromną skalę. W takich czasach opór wobec ustalonych reguł przybierał szczególnie ostre formy.
Podobna sytuacja zaistniała w królestwie izraelskim za panowania króla Achaba. Toczył
on bój z prorokiem Eliaszem o duchowy rząd dusz w narodzie. Skandaliczny w tej historii był zarów­no powrót Izraelitów do pogaństwa, jaki i smutny los setek reprezentantów obu stron konfliktu zamordowanych i straconych w wieloletnich zmaganiach. Dodatkowo naród cierpiał wskutek suszy, która miała przekonać króla i jego stronników o zawodności pogańskiego kultu. To także można uznać za skandal, bo w jej wyniku cierpieli wszyscy. I wtedy prorok Boży Eliasz odniósł spektakularne zwycięstwo nad pogańskimi kapłanami. Mógł to być zwrotny punkt w dziejach Izraela, ale tak się nie stało. Zwycięstwo okazało się złudnym sukcesem.

Zwrot ku pogaństwu

Po objęciu władzy w roku 874 p.n.e. Achab jeszcze bardziej niż jego poprzednicy zamierzał promować w Izraelu pogaństwo. Biblia opisuje Achaba i jego żonę tak: „Nie było doprawdy takiego jak Achab, który by tak się zaprzedał, czyniąc to, co złe w oczach Pana, do czego przywiodła go Izebel, jego żona”1.
Tym dwojgu sprzeciwił się prorok Eliasz. Pewnego dnia oświadczył Achabowi, że za jego czyny Bóg sprowadzi na kraj suszę, co ma go przekonać do porzucenia pogańskiego kultu Baala, bożka płodności. Historia ta opisana jest w Starym Testamencie w rozdziałach od siedemnastego po dziewiętnasty Pierwszej Księgi Królewskiej. Po tym wystąpieniu Eliasz musiał się ukryć, gdyż król wydał na niego wyrok śmierci. Według religijnych poglądów ówczesnych pogan katastrofy naturalne oznaczały utratę przychylności bogów. Najprawdopodobniej Achab wierzył, że opozycja proroka wobec nowego programu religijnego ich rozgniewała. Należało więc ich przebłagać, zabijając „winowajcę”. Po trzech i pół roku suszy kraj wysechł zupełnie, a król nadal nie chciał uznać, że to on jest temu winien.
Po tym czasie Bóg polecił Eliaszowi, by stawił się przed królem i podał warunki zakończenia suszy. Na widok Eliasza, król zawołał: „Czy to ty jesteś, sprawco nieszczęść w Izraelu?”. W odpowiedzi Eliasz wypomniał królowi pogaństwo: „Nie ja sprowadziłem nieszczęście na Izraela, lecz ty i ród twojego ojca przez to, że zaniedbaliście przykazania Pana, a ty poszedłeś za Baalami”.

Konfrontacja

Eliasz zażądał zgromadzenia ludu na górze Karmel. Tam zarzucił ludowi religijną chwiejność: „Jak długo będziecie kuleć na dwie strony? Jeżeli Pan jest Bogiem, idźcie za nim, a jeżeli Baal, idźcie za nim!”. Izraelici usiłowali pogodzić poglądy i praktyki pogańskie z własną religią. Nadszedł czas, by z tym skończyć.
Aby wyraźnie oddzielić kult prawdziwego Boga Jahwe od kultu Baala, Eliasz zasugerował złożenie bogom ofiar. Kapłani i prorocy Baala mieli złożyć ofiarę swojemu bogu, a Eliasz swojemu. Przygotowano ofiary, ale nie spalono ich. Ten element próby miał zostać pozostawiony interwencji siły wyższej. Eliasz zaproponował: „Wzywajcie wy imienia waszego boga, ja zaś będę wzywał imienia Pana”. O tym, kto ma rację, miało zdecydować to, czyja ofiara zostanie spalona ogniem z nieba.
Zaczęli reprezentanci Baala. Bezskutecznie wzywali swojego boga „od rana aż do południa”. Wtedy Eliasz zaczął z nich drwić: „Wołajcie głośniej, wszak jest bogiem, ale (...) może śpi?”. Rozdrażnieni poganie w religijnej ekstazie nawet zaczęli zadawać sobie rany nożami i włóczniami, ale nadal „nie było żadnej odpowiedzi”. W końcu się poddali.
Eliasz poprosił lud, by wszyscy podeszli bliżej. Naprawił ołtarz Pana, przygotował ofiarę... i polecił wykopać wokoło ołtarza głęboki rów, a następnie obficie oblać wodą ofiarę, drewno i ołtarz, aż woda wypełniła rów. Chodziło o to, aby nikt nie mógł mieć wątpliwości, że spalenie ofiary było wynikiem przypadku czy oszustwa. Eliasz zaczął się modlić: „Panie, Boże Abrahama, Izaaka i Izraela! Niech się dziś okaże, że Ty jesteś Bogiem w Izraelu, a ja twoim sługą i że według twego słowa uczyniłem to wszystko. (…) niech ten lud pozna, że Ty, Panie, jesteś Bogiem prawdziwym i że Ty odmienisz ich serca”.
Odpowiedź Boga była natychmiastowa i imponująca. „Wtedy spadł ogień Pana i strawił ofiarę całopalną i drwa, i kamienie, i ziemię, a wodę, która była w rowie, wysuszył”. Wynik próby nie pozostawił wątpliwości, kto jest prawdziwym Bogiem i kto Go reprezentuje. Twierdzenia kapłanów i proroków Baala okazały się fałszywe. Lud upadł na kolana i wołał: „Pan jest Bogiem, Pan jest Bogiem!”.

Ucieczka zwycięzcy

Wydawało się, że pogaństwu został zadany miażdżący cios. Jednak nie do końca. Achab i jego żona nie zamierzali porzucić kultu Baala. Upokorzenie tylko umocniło Izebel w postanowieniu zgładzenia Eliasza. Jej reakcja dowiodła, że osoba przekonywana wbrew jej woli nie porzuci swoich przekonań, bez względu na to, jak bezwartościowe i bezpodstawne się okażą. Sam cud, choć niepodważalny, nie doprowadził do wiary w prawdziwego Boga. Eliasz zdał sobie sprawę, że nawet nawrócenie ludu było powierzchowne i zapewne krótkotrwałe.
To wszystko stało się przyczyną osobistego kryzysu u samego Eliasza. Pomimo zwycięstwa musiał uciekać, by ratować swoje życie. Na pustyni „życzył sobie śmierci, mówiąc: Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie”. Wszystkie jego wysiłki spełzły na niczym wobec nienawiści królowej. Nie widział sensu w dalszym przedłużaniu swojej egzystencji. Zmęczony zasnął.
Jednak Bóg miał inny plan. W cudowny sposób przygotował mu posiłek, a anioł polecił Eilaszowi: „Wstań, posil się, gdyż masz daleką drogę przed sobą”. Wzmocniony tym cudownym posiłkiem Eliasz podjął czterdziestodniową wędrówkę aż do góry Bożej Choreb (Synaj). To tam Izraelici otrzymali dziesięć przykazań i ujrzeli majestat Boży. Tam Mojżesz widział Boga i rozmawiał z Nim jak z przyjacielem. Tam naród izraelski zawarł z Bogiem przymierze duchowego życia.
Pięćset lat po tych wydarzeniach Eliasz przybył na Synaj zupełnie przybity. Nie wiedział, jak zawrócić ludzi ku prawdziwej wierze. Choć wydarzenia na Karmelu zdyskredytowały kult Baala, istniało prawdopodobieństwo, że bałwochwalstwo się odrodzi, bo taka była mentalność jego narodu. Eliaszowi wydawało się, że jako jedyny oparł się ułudzie pogaństwa i pozostał wierny Bogu.

Objawienie charakteru Boga

Na Synaju samotny prorok doświadczył objawienia, jakiego nie otrzymał nikt wcześniej. „A oto Pan przechodził, a wicher potężny i silny, wstrząsający górami i kruszący skały szedł przed Panem; lecz w tym wichrze nie było Pana. A po wichrze było trzęsienie ziemi, lecz w tym trzęsieniu ziemi nie było Pana. Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz w tym ogniu nie było Pana. A po ogniu cichy łagodny powiew”. Było to przypomnieniem tego, co stało się przed wiekami, kiedy Mojżesz i Izraelici obozowali pod Górą Synaj, kiedy miały miejsce przerażające zjawiska, mające uświadomić ludziom moc i obecność Boga2. Tyle że tym razem nie było Pana ani w huraganie, ani w trzęsieniu ziemi, ani w ogniu. Gdzie zatem był Pan?
Osobisty kryzys Eliasza nastąpił w znacznej mierze dlatego, że on sam nie pojmował Bożego charakteru. Kiedy upragniony przez niego cel się nie spełnił, wówczas jego troska o ożywienie i reformację w narodzie ustąpiły miejsca obawie przed utratą własnej wiary. Na Synaju Eliasz doświadczył prawdziwej Bożej natury z pierwszej ręki — Bóg przemówił do niego w cichym i łagodnym powiewie. Prorok ujrzał wtedy Boga w nowym świetle. Uświadomił sobie, że ludzkie rozumienie Boga nie zmieni się pod wpływem imponującej demonstracji siły. Rozwiązania siłowe jedynie wzmagają opozycję. Zrozumiał, że choć Bóg często uciekał się do użycia środków siłowych, to robił to raczej ze względu na ograniczone poglądy ludzi — z których wielu nie rozumie innego języka niż język siły — a nie dlatego, że kierował się swoim prawdziwym charakterem. Gromy, błyskawice i ogień były czasem konieczne jako doraźne, korygujące środki, ponieważ ogólny „hałas” wykluczał możliwość skutecznego przemawiania łagodnym szeptem. Jak rodzic podnosi głos, by zwrócić uwagę rozkojarzonego dziecka, tak Bóg posługuje się metodami odpowiednimi ze względu na tych, do których pragnie dotrzeć, ale Jego ostatecznym celem jest zawsze objawienie prawdziwego boskiego charakteru.
Na Karmelu Bóg niby wygrał, ale ludzie nie przybliżyli się do Niego w swoich uczuciach, a tym bardziej w poznaniu Go takim, jaki jest naprawdę. Natomiast na Synaju Bóg dał Eliaszowi głębsze spojrzenie na starotestamentowe objawienie. „Łagodny szept” nauczył pełnego wątpliwości Eliasza, że wiele biblijnych sprawozdań opisujących Boże działania nie przedstawia właściwego obrazu Bożego charakteru — nie miało poziomu zamierzonego przez Boga. Z perspektywy Synaju prorok jeszcze raz spojrzał na pozorne sprzeczności i niewytłumaczalne paradoksy Starego Testamentu. Bóg, który wielokrotnie podnosił głos i wydawał polecenia sprzeczne z pojęciem miłującej osoby, a także często niewytłumaczalnie milczał w obliczu rażącej niesprawiedliwości, przemówił do Eliasza cichym szeptem. W ten sposób dał mu klucz do interpretacji niezrozumiałych wydarzeń i umieścił je we właściwej perspektywie. Wcześniejsze objawienia Bożej siły miały ograniczone przeznaczenie. Służyły jedynie przygotowaniu ludzi na duchową rzeczywistość, ale błędnie interpretowane czasami powodowały niejasności w kwestii zrozumienia, jaki Bóg jest naprawdę.
Na Synaju Bóg szeptem zapytał proroka: „Co tu robisz, Eliaszu?”. Była to łagodna nagana, że niepotrzebnie rozpaczał i że sam wystawił się na rozczarowanie, oczekując, że ogień z nieba wystarczy, by obalić fałsz i zmienić duchowe nastawienie rządzących. Mimo to Eliasz użalał się: „Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga Zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z tobą, twoje ołtarze poburzyli, a twoich proroków wybili mieczem. Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać”. W swoim zniechęceniu nie potrafił właściwie ocenić sytuacji. Okazało się, że nie on jeden odrzucił kult Baala. W całym Izraelu Bóg zachował sobie jeszcze „siedem tysięcy, tych wszystkich, których kolana nie ugięły się przed Baalem, i tych wszystkich, których usta go nie całowały”. Ludzie ci nie potrzebowali ognia z nieba, by zrozumieć głupotę pogaństwa.

Spojrzenie w przyszłość

Doświadczenie Eliasza jest kamieniem milowym w walce przeciwko złu w czasach starotestamentowych. Choć jego następca Elizeusz nadal jeszcze korzystał z nadnaturalnych środków w walce z pogaństwem, to już kolejni prorocy nie powoływali się na moc Bożą jako najważniejszy czynnik w tej walce. Lekcja, jakiej doświadczył Eliasz na Karmelu i Synaju, uczy, że nawet objawienie Bożej wszechmocy nie musi prowadzić do trwałej przemiany ludzkich serc, a użycie siły nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Ponadto swoim zasięgiem lekcja ta wykracza daleko poza kryzys w starożytnym Izraelu — sięga wydarzeń czasów ostatecznych.
W scenariuszu przyszłości Księga Apokalipsy objawia układ sił podobny do tego, jaki istniał w czasach Eliasza. Wspomniana jest nawet symboliczna Izebel jako moc wiodąca do odstępstwa3. W czasach końca dojdzie do połączenia religii i polityki w ostatniej ofensywie przeciwko prawdzie. Siły zła zjednoczą się w żądaniu od ludzi lojalności. Dojdzie do konfrontacji podobnej do tej z góry Karmel, ale tym razem to moc odstępcza ucieknie się do środków przypominających te użyte przez Eliasza. Według proroctwa moc ta „czyni wielkie cuda, tak że i ogień z nieba spuszcza na ziemię na oczach ludzi”4. Widać tu wyraźne nawiązanie do wydarzeń z Karmelu, kiedy ogień z nieba rozstrzygnął o wiarygodności Eliasza. Baal okazał się fałszywym bożkiem, gdyż nie mógł sprowadzić ognia z nieba. Jednak w czasach ostatecznych odstępcza moc najwyraźniej odniesie powodzenie tam, gdzie prorocy Baala zawiedli. Potwierdzi swoją wiarygodność przy pomocy środka, który wcześniej był dla kananejskiego bożka niedostępny. W czasach końca ogień rzekomo pochodzący od Boga zostanie z powodzeniem użyty do zwiedzenia ludzi5. Kto nie będzie rozumiał Bożych samoograniczeń związanych z demonstrowaniem siły, prawdopodobnie zostanie zwiedziony. Ludzie będą chcieli cudu i go dostaną, ale to nie będzie cud od Boga.
Doświadczenie Eliasza i jego apokaliptyczny nowotestamentowy odpowiednik wymagają ostrożniejszego przyjrzenia się złu. Zwalczanie zła siłą wydaje się pozornie atrakcyjne, ale w praktyce się nie sprawdza. W Apokalipsie Jana moc przeciwna Bogu nie ogranicza się, jak za czasów Eliasza, do pustych form pogańskiej religii. Przeciwnie — posługuje się spektakularnymi cudami i demonstracją siły. Wielu uzna to za dowód, że stoi za nią Bóg, a to będą tylko pozory. Jeśli skandal doświadczenia Eliasza jest lekcją o tym, że demonstracja siły pochodzącej od Boga ma być ograniczana, to odpowiadający temu skandal w czasach ostatecznych ostrzega, że wielu nie uświadomi sobie w porę tego ograniczenia.
Ludzie przeważnie myślą, że Bóg albo nie reaguje należycie na zło, albo Jego reakcje są za daleko idące. Takie myślenie prowadzi ich do zwątpienia w Jego istnienie. Ogień, burza i trzęsienie ziemi wydają się stosownymi środkami reakcji na zło w jego najbardziej oczywistych i najohydniejszych przejawach. Jednak gdy przyjrzymy się problemowi zła w sposób bardziej złożony — bliższy rzeczywistości — wówczas jesteśmy skłonni głębiej rozważyć środki niezbędne w walce ze złem. „Łagodny szept” Boga prowadzi nas do pytań rzadko zadawanych: Skąd się wzięło zło? Jak działa? Jakie środki położą mu kres, jeśli nie uczyni tego wszechmoc Boża?   
Oprac. A.S.

1 1 Krl 21,25. 2 Zob. Wj 19,18. 3 Zob. Ap 2,20. 4 Ap 13,13. 5 Zob. Ap 13,14.

 Znaki Czasu 2014 r
Zapraszam  na bloga www.tajemnicebiblii.blogspot.com. Wiele ciekawych filmów i wykładów. Zapraszam 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz