Skandynawski portal,
którego nazwy nie warto tu wymieniać, zachęca na swojej stronie
internetowej do „uwolnienia
pożądania”, „już dziś”, tysiące „żonatych, mężatek i w związku”,
szukających „dyskretnego romansu”. A to wszystko oczywiście... „za darmo”.
Autorzy reklamy posunęli się jeszcze dalej w przekraczaniu
granic przyzwoitości i smaku. Wykorzystali na billboardach wizerunek
tragiczne zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Do reklamy czego? Nasze
babki odpowiedziałyby: rui i porubstwa. Ale co ma wspólnego prezydent
Kaczyński z uwalnianiem pożądania? Tu z billboardów wyziera
zdumiewająca „logika” — od „braku pazura” w związku (w domyśle
ostrości), przez kotkę Fionę (bo koty mają pazury), do jej wybranka. Tym
ostatnim miał być oczywiście Jarosław Kaczyński, ale nie wiadomo skąd — rzekomo
przez pomyłkę — na billboardach znalazł się jego brat bliźniak. Cel został
osiągnięty — o skandalicznej z uwagi na treść i formę
reklamie zaczęły mówić wszystkie media, jeszcze bardziej zwielokrotniając jej
pierwotny zasięg.
Wróćmy jednak do tego, czy uwalnianie pożądania, usilne
poszukiwanie w związku ostrości i nawet dyskretne romanse
rzeczywiście tak nic nie kosztują.
Pragnienie
szczęśliwego domu
szczęśliwego domu
Andżelika pochodziła z rodziny prawie rozbitej. Ojciec
zostawił jej mamę, gdy była w ciąży z trzecim dzieckiem. Dziewczynka
ta zmarła krótko po urodzeniu. Mama została sama z dwójką dzieci.
Ojciec żył z różnymi kobietami, a z jedną z nich miał nawet dwie
córki. Do żony wrócił po trzynastu latach, ale tylko po to, żeby
dostać od niej rozwód. Mama nie chciała się na to zgodzić. Pragnęła,
by dzieci miały ojca, nawet takiego. Wtedy urodziło im się trzecie dziecko,
które także szybko zmarło. Po dwóch latach na świat przyszła Andżelika.
Mimo że jej rodzice mieszkali ze sobą, to ciągle mieli
o coś do siebie pretensje. Atmosfera domu była przygnębiająca —
kłótnie, awantury i wzajemne wypominanie sobie win z przeszłości.
Andżelika chciała mieć inny dom. Chciała szczęścia. Wyszła
za mąż i przez kilka lat wydawało się jej, że to szczęście miała.
Czarne chmury zawisły nad małżeństwem Andżeliki wraz z pojawieniem
się dzieci. Gdy były małe, wymagały nieustannej opieki. Często bywała zmęczona.
Gdy mąż chciał się do niej zbliżyć, odmawiała mu. Sam nie mógł zbyt pomóc
w opiece nad dziećmi, bo dużo pracował i późno wracał
do domu. Czuł się zaniedbywany. W małżonkach narastała frustracja,
prowadząca do wielu kłótni.
Niemoralne propozycje
Mąż Andżeliki zaczął szukać pocieszenia i zaspokojenia
swoich seksualnych potrzeb w internecie. Rozmawiał na czatach
i forach. Przeglądał anonse. Nawiązywał kontakty z innymi kobietami,
nie tylko wirtualne. Żonie proponował wspólne oglądanie filmów
pornograficznych, seks z nieznajomymi, trójkąty, czworokąty i inne figury.
A ona nie chciała. Często budziła się w nocy z uczuciem spadania
w przepaść. Nie potrafiła zrozumieć, jak mąż może jej coś takiego
proponować. W dodatku był to człowiek uchodzący za pobożnego
i nawet udzielający się w swoim lokalnym kościele.
Nie miała o tym z kim porozmawiać, a nawet nie
chciała. Jako osobie wierzącej została jej tylko modlitwa, ale Bóg jakby jej
nie słuchał.
Pewnego razu Andżelika z mężem zaprosili do siebie
na obiad znajome małżeństwo z innego miasta. Ludzie ci przyjechali
do nich ze swoją córeczką. Po obiedzie mąż Andżeliki i żona
znajomego poszli z dziećmi na spacer. W domu została Andżelika
ze swoim synem i mężem tej kobiety. Mężczyzna był masażystą. Przed
wyjściem mąż namawiał Andżelikę, by wykorzystała ten czas na masaż, bo
często bolały ją plecy od noszenia małego dziecka. Z pewnymi obawami,
ale w końcu zgodziła się na masaż. Mężczyzna poprosił, by
do masażu położyła się na brzuchu, podciągnęła bluzkę i odpięła
stanik. Zrobiła to. Była skrępowana tym, że jest masowana i to przez
obcego mężczyznę. Kiedy masaż się już kończył, mąż Andżeliki z żoną
masażysty i córkami wrócili i zapukali do drzwi. Andżelika
poderwała się, by im otworzyć, ale spiesząc się, nie zdążyła zapiąć stanika.
Mąż zapytał, czy skorzystała z masażu. Potwierdziła. Pogładził ją ręką
po plecach i wyczuł odpięty stanik. Gdy znajomi odjechali, oskarżył
żonę o zdradę. Nie mogła w to uwierzyć, że właśnie on ją o to
posądził. Potem jeszcze wielokrotnie wypominał jej to zdarzenie. Czuła, jak
bardzo się od siebie oddalają.
Po kilku latach mąż Andżeliki dostał pracę w innej
miejscowości. Do domu wracał tylko na weekendy. Ona nie mogła się
z nim przeprowadzić, gdyż tym razem jej schorowani rodzice potrzebowali
pomocy. W dodatku rozpoczęła zaoczne studia, o których zawsze
marzyła.
Odszedł do innej
Rozłąka pogłębiała oddalenie małżonków, choć Andżelika nadal
kochała męża. I wtedy ten zaczął wspominać o rozstaniu. Początkowo
nie traktowała tego poważnie, myślała, że może żartuje. A może nie chciała
przyjąć tego do wiadomości, bo czas nie był najlepszy. Mama właśnie
umierała i wymagała intensywnej opieki. Gdy zmarła, na zdrowiu
podupadł ojciec i w ciągu roku zmarł. Jednak zanim to się stało, mąż
Angeliki wniósł sprawę o rozwód.
Była zrozpaczona. Pytała go, dlaczego chce się rozwieść. Żeby
być wolnym — mówił. Pytała, czy małżeństwo go zniewala. Nie potrafił
odpowiedzieć.
Andżelika walczyła o swoje małżeństwo prawie rok. Poddała
się w momencie, kiedy mąż powiedział jej, że jeżeli go kocha, powinna
pozwolić mu odejść. Pozwoliła. Odszedł do innej. Czy ze mną jest coś
nie tak, że odszedł? — zastanawiała się. I nie znajdowała odpowiedzi. Jej
samoocena legła w gruzach.
Seksualne zagubienie
Dopóki była żoną, była mężowi wierna, mimo wszystko, ale kiedy
ją porzucił, nie potrafiła sobie poradzić z samotnością. Zaczęła spotykać
się z różnymi mężczyznami. Tęskniła za ich ciepłymi słowami
i miłym dotykiem ich dłoni. Wkrótce przekroczyła granice do tej pory
dla niej nieprzekraczalne. W świetle prawa ludzkiego była wolna.
W świetle prawa Bożego cudzołożyła. Wdała się w romans z żonatym
mężczyzną. Był bardzo miły i żalił się na swoją żonę. Potrzebował
pocieszenia, również fizycznego. Więc mu je dała, a on jej.
Byli jeszcze inni mężczyźni. Usprawiedliwiała się, że mąż
zdradził ją pierwszy; że to on ją opuścił; że jest wolna i wszystko jej
wolno. Jednak sumienie i myśl, że to cudzołóstwo, nie dawały jej spokoju.
Bóg uzmysłowił w pewnym momencie Andżelice, że chociaż
jest wolna i wszystko jej wolno, nie wszystko jest dla niej
pożyteczne. Było jej ciężko podźwignąć się z samotności. Uchwyciła
się Bożej obietnicy: „Nie odstąpię cię ani cię nie opuszczę”2.
Słowa te dodawały jej sił do życia. Powierzyła swoje sprawy Bogu, pewna,
że tylko On może wszystko dobrze uczynić. Dziś Andżelika
wie, że Bóg jest z nią wszędzie. Już nie jest sama. Przestała się bać
każdego nowego dnia, martwić się o wszystko. Życie to coś więcej niż tylko
rzeczy, które można kupić. Bóg jest w stanie zaspokoić
każdą jej potrzebę. Wyznała Mu swoje grzechy i On jej przebaczył. Wrzucił
je w morskie głębiny. Co było czarne, stało się bielsze niż śnieg.
Dziś Andżelika wie, że z Bogiem może osiągnąć wszystko, bo On jej daje
siłę.
Oprac. O.D.
1 Zob. 1 Kor 6,12. 2 Joz 1,5. 3 Zob. Ps 37,5. 4 Zob. Mt 6,25. 5 Zob. Iz 1,18.
Znaki i fakty
ZŁODZIEJE ŻYCIA
Nigdy nie jest za późno na rzucenie palenia,
choć lepiej wcale nie zaczynać. Jak dowodzą najnowsze szwajcarskie badania,
palacze, którzy rozstali się z nałogiem, umierają z powodu chorób
serca rzadziej niż stali palacze.
Po wprowadzeniu w niektórych kantonach w 2007
r. ograniczeń palenia w miejscach publicznych spadła liczba osób
przyjmowanych do szpitala z powodu zaburzeń rytmu serca — mówiła
Alessandra Pia Porretta z San Giovanni Hospital w Bellinzonie podczas
Europejskiego Kongresu Kardiologicznego w Amsterdamie. W kantonie
Ticino zakaz spowodował spadek liczby pacjentów o 20 proc. już
w pierwszym roku od jego wprowadzenia. Korzyści najbardziej były
widoczne u osób powyżej 65. roku życia. Trwanie w nałogu zwiększa
ryzyko śmierci w wyniku chorób serca o 50 proc.! Główną przyczyną
zgonu są choroby naczyń, rak i schorzenia dróg oddechowych.
Jak wynika z badań dr. Jonathana Embersona
z Oksfordu, osoby palące, którym udało się dożyć siedemdziesiątki, będą
żyły średnio o cztery lata krócej niż te, które nigdy nie wpadły
w szpony nałogu, i o dwa krócej niż te, które przestały palić. To
oznacza, że dwie trzecie nigdy niepalących siedemdziesięciolatków dożyje 85.
roku życia. Z tych, którzy palą, 85. wiosnę zobaczy tylko połowa.
Wcześniejsze badania wykazały też, że palenie w wieku dorosłym skraca
oczekiwaną długość życia o dziesięć lat! Jedną czwartą palaczy nałóg
zabije, zanim dożyją siedemdziesiątki. Ale jest nadzieja — zaprzestanie palenia
tytoniu w wieku 60, 50, 40 i 30 lat przywraca nam odpowiednio trzy,
sześć, dziewięć, a nawet wspomniane dziesięć lat życia.
• Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście
i że Duch Boży mieszka w was? Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego
zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście —
apostoł Paweł
Znaki Czasu Październik 2013 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz