Scena iście dantejska. Eksplozje, dym, wrzaski, ciała
porozrzucane
jak popsute zabawki. Ratownicy zwijający się jak w ukropie, koguty karetek i wozów strażackich rozpalające świat czerwonymi łunami. Wycie syren i ludzi. Zbryzgane posoką mury i ulice. Martwe albo pokaleczone ciała na noszach.
jak popsute zabawki. Ratownicy zwijający się jak w ukropie, koguty karetek i wozów strażackich rozpalające świat czerwonymi łunami. Wycie syren i ludzi. Zbryzgane posoką mury i ulice. Martwe albo pokaleczone ciała na noszach.
Bomby, które
wybuchły pod koniec tegorocznego Maratonu Bostońskiego,
spełniły swój cel: zjeżyły Amerykanom
włos na głowie. Ale mimo szoku nie całkiem nas zaskoczyły. Już nieraz
widywaliśmy podobne sceny: Bejrut, Teheran, Madryt, Nowy Jork, Londyn, Bombaj,
Oklahoma City... Akty nienawiści wymierzone we wszystkich, a przy tym
w nikogo konkretnie. Dokonane przez rozgniewanych ludzi, uważających, że
dostrzegane zło mogą naprawić, zadając innym ból. Modliliśmy się: nigdy więcej!
Lecz znając świat, w którym żyjemy, w głębi serca spodziewaliśmy się
wersji spod znaku: ciąg dalszy nastąpi.
Świat
pełen przemocy
pełen przemocy
Niektórzy mówią, że nigdy wcześniej nie było tyle przemocy co
dziś. Jednak przemoc nie jest niczym nowym. Już pierwsza ziemska rodzina —
w której ojciec i matka wyszli z rąk samego Boga — wydała
na świat pierwszego w dziejach mordercę1. Bratobójczy mord
Kaina na Ablu pokazał nie tylko, że ludzie mogą umrzeć, ale też coś
bardziej złowieszczego — grzech tak zepsuł stworzenia uczynione na Boży
obraz, że uzdolnił nas do odebrania życia drugiemu człowiekowi.
Na dodatek w początkach dziejów ludzkości przemoc tak się
wzmogła, że w końcu Bóg musiał położyć kres ówczesnemu światu. W 6.
rozdziale Księgi Rodzaju dwukrotnie pojawia się powód zniszczenia świata wodami
potopu: „Ziemia (…) napełniła się gwałtem”2.
I tak to szło. Na kartach Biblii, obejmującej kilka
tysięcy lat dziejów ludzkości, niebiańskie prawdy przeplatają się
z brutalnymi historiami. Widok tak wyraźnej w dzisiejszym świecie
przemocy nie musi nas zaskakiwać, bo Jezus zapowiedział, że świat
w czasach ostatecznych będzie bardzo przypominać ten tuż sprzed potopu3.
Słysząc w dzisiejszych czasach o aktach przemocy,
mimowiednie myślimy o islamskich ekstremistach. Ale to tylko złudzenie
spowodowane krótkowzrocznym postrzeganiem historii. Dość spojrzeć kilkadziesiąt
lat wstecz, a okaże się, że stosowanie przemocy nie ogranicza się
do jednej religii czy kultury. Chrześcijanie i żydzi też dopuszczali
się przemocy. Podobnie Amerykanie, Europejczycy, Afrykanie, Azjaci. Nikt nie
jest bez winy. Uciekamy się do przemocy z zamiarem przestępczym albo
przypadkowo. Kiedy indziej znów za pełnym przyzwoleniem prezydentów,
królów, premierów i ustawodawców. Czasem stosujemy ją pod wpływem
nagłego impulsu, a niekiedy jej użycie poprzedzają długie, świadome
przygotowania czynione przez naukowców, inżynierów i przywódców wojskowych
(jak choćby w Programie Manhattan, który doprowadził do konstrukcji
i produkcji broni atomowej).
Przyroda potrafi dopuszczać się potworności. Trzęsienia ziemi,
trąby powietrzne, powodzie i huragany zbierają żniwo śmierci. Zwierzęta
atakują i zabijają. Jednak przemoc, której dopuszczają się ludzie, ma
odmienny charakter. Robimy to umyślnie. Mięsożerne zwierzęta zabijają, żeby
jeść. Katastrofy naturalne są jedynie zakłóceniami w działaniu ziemskich
żywiołów. Jednakże do przemocy stosowanej przez ludzi, cechującej się
„premedytacją”, prowadzą względy osobiste: nienawiść, zawiść, żądza, chciwość.
Krótko mówiąc, wiemy, co robimy, ale i tak to robimy.
A najbardziej zaskakujące jest to, że niekiedy się usprawiedliwiamy.
Oto szaleństwo przemocy.
Serce
każdego człowieka
każdego człowieka
Dowiadując się coraz więcej o młodych zamachowcach, którzy
urządzili jatkę podczas Maratonu Bostońskiego, zastanawiałam się, co może
skłonić człowieka do popełnienia czegoś takiego. Coś sprawiło, że ci
młodzi ludzie zabrnęli tak daleko na złej drodze.
Zaczyna się od egoizmu zaszczepianego w sercu każdego
człowieka przez grzech. Zasadnicze kłamstwo szatana — wypowiedziane najpierw
do Ewy, pożądającej tego, co zakazane4 — brzmiało:
najważniejsze, żebym to ja był zadowolony. Stawia nas ono w roli rywali,
ponieważ chcąc czegoś, możesz odebrać to mnie. Wszyscy widzieliśmy to
u małych dzieci, które zabierają kolegom zabawki. U dorosłych może
wyglądać to subtelniej, np. w postaci współzawodnictwa o urodę,
miłość, pozycję, bogactwo. Bodziec jednak pozostaje ten sam: moja potrzeba jest
ważniejsza od twojej.
Kilkaset lat po nastaniu grzechu Bóg widział, że
„wszystkie ich [ludzi] pragnienia wciąż były tylko złe”5. Zło
narastało tak gwałtownie dlatego, że szatan rozmnożył egoizm, deprawując ludzki
umysł i charakter. Wszyscy mamy jakieś wrodzone wady charakteru, a im
jest ich więcej, tym łatwiej nas kusić.
Znając słabości ludzkiej duszy, normalne społeczeństwa
ustanawiają prawa hamujące szkodliwe zachowania. Mimo to nowotwór egoizmu
potrafi uderzyć w samo serce najlepszych cywilizacji, demoralizując
jednostki społeczne tak dokumentnie, że od rodziny po najwyższe
czynniki rządowe nienawiść i przemoc przemieszane są z prawdą
i dobrem. Zepsucie człowieka doprowadziło nasze społeczeństwa
do degrengolady.
Nie tylko więc mamy osłabione umysły i charaktery, lecz
także wychowujemy się z uprzedzeniami i skrzywionymi poglądami.
Niektóre kultury już od kołyski karmią dzieci nienawiścią do „wroga”.
W ten sposób nienawiść gwarantuje przemocy ciągłość z pokolenia
w pokolenie. Niektóre ustroje polityczne nauczają, że bogactwo godzi się
zdobywać wszelkimi sposobami, a nasza jedyna odpowiedzialność sprowadza
się do troski wyłącznie o siebie. Wynikające z takich postaw
krzywdy i niesprawiedliwości sprawiają, że uciskani kipią wrogością. Rządy
sankcjonują bomby i samoloty bezzałogowe, które zabijają bezlitośnie, oraz
wmawiają, że to potrzebne, a nawet słuszne i patriotyczne, tymczasem
sieją nie tylko śmierć, ale też nieugaszoną nienawiść.
Szatan jest specjalistą w zakresie zarówno ludzkiej
psychiki, jak religii. Jak pokazuje historia czterdziestu dni Jezusa
na pustyni, dobrze zna Biblię i też w nią wierzy6.
Jego najbardziej paradoksalne dokonanie to wykorzystywanie wiary religijnej
do takiego wypaczania naszych myśli, aby kierowały się ku przemocy.
Katolicy, protestanci, żydzi, hinduiści, muzułmanie — wszyscy
zabijają, i to rzekomo w obronie swojej wiary. Przodkowie współczesnych
Amerykanów mordowali Indian, którzy stanęli na drodze ich chciwemu
apetytowi na ziemię. Udawali, że zapomnieli o nauce Jezusa: „A Ja wam
mówię: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za waszych
prześladowców”7. I o osobistym przykładzie Jezusa, gdy
oddał się w ręce swoich oskarżycieli „jak owca, która milczy, gdy ją
strzygą”8. Teolodzy wypaczyli słowa Jezusa: „Nie przyszedłem przynieść
pokoju, ale miecz”9, usprawiedliwiając swe morderstwa i
z Księcia Pokoju czyniąc ludobójcę.
Skoro zdajemy sobie sprawę z władzy szatana
nad religią, to czy powinno nas dziwić nauczanie niektórych wierzących, że
sianie zniszczenia to duchowy obowiązek? Wierzących, którzy zagrzewają
do niesprawiedliwych wojen tylko dlatego, że prowadzone są przez
„naszych”?
Rozwiązanie
Nie możemy odnieść się do szaleństwa przemocy
w świecie, póki sobie nie uzmysłowimy, że jej ziarna tkwią w każdym
z nas. Choć bardzo niewielu ludzi robi bomby albo uprowadza samoloty, to
jednak nienawiść, forpoczta przemocy, znajduje się w nas wszystkich. Odczuwamy ją, gdy zajeżdża nam chamsko drogę kierowca,
gdy ktoś okazuje okrucieństwo osobie, którą kochamy, gdy kantuje nas pozbawiony
skrupułów handlowiec. Możemy się próbować dystansować od tej mrocznej
sfery ludzkiej psychiki, ale „podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne,
i zepsute, któż może je poznać?”10.
Odpowiedź na pytanie, jak ktoś mógł się czegoś takiego
dopuścić, jest zatem bardzo prosta: ktoś popełnił to dlatego, że bardzo
przypomina nas samych, tylko po prostu zaszedł dalej na ścieżce
nienawiści. Bóg pragnie nie tylko, abyśmy stawiali opór nienawiści w nas
samych, w naszych rodzinach, w naszym środowisku, lecz także aktywnie
działali na rzecz pokoju. A na przemoc przenikającą nasz świat
jest tylko jeden sposób: każdy z nas musi pozwolić Księciu Pokoju
przemienić nasze umysły i serca, a wtedy miłość, której uczył,
wyjdzie poza suche słowa na papierze, stając się naczelną pobudką
kierującą naszymi umysłami i sercami. Przemiany tej potrzeba nie tylko
sprawcom zamachu w Bostonie, lecz także nam wszystkim.
Jak zatem żyć w społeczeństwie, gdzie szaleństwo przemocy
może wybuchnąć w każdym miejscu i o każdej porze?
Wiara w Boga pomaga nam żyć z odwagą. Musimy być
ostrożni, ale nieulękli. „Bóg jest dla nas schronieniem i mocą,
niezawodnym wsparciem w udrękach. Dlatego nie będziemy się bać”11.
Chrześcijanie bowiem nawet w obliczu prawdziwego zagrożenia wiedzą, że to
nie śmierci winniśmy się obawiać najbardziej. Jezus rzekł: „Nie bójcie się
tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą”12. Jeśli
oddaliście życie Jezusowi, to choćbyście padli ofiarą przemocy, ujrzycie Go
podczas zmartwychwstania, ponieważ Bóg jest silniejszy od zła
i przejdzie z wami nawet przez krainę śmierci! Najlepiej ujął to
wielki protestancki reformator Marcin Luter, który sam nieraz doświadczył
przemocy: Choć diabłów pełen byłby świat / co połknąć by nas chcieli / my
nie boimy się ich zdrad / będziemy tryumf mieli.
Loren Seibold
1 Rdz 4,8. 2 Rdz 6,11; por. w. 13. 3 Zob. Mt 24,38–39. 4 Zob. Rdz 3,6. 5 Rdz 6,5. 6 Zob. Mt 4,1–11; Jk 2,19. 7 Mt 5,44. 8 Iz 53,7.
9 Mt 10,34. 10 Jr 17,9 Biblia warszawska.
11 Ps 46,1–2. 12 Mt 10,28.
9 Mt 10,34. 10 Jr 17,9 Biblia warszawska.
11 Ps 46,1–2. 12 Mt 10,28.
[Przedruk z „Signs of the Times” 7/2013. Tłum. Paweł
Jarosław Kamiński dla www.adwentysci.waw.pl. Jeśli nie zaznaczono inaczej,
wszystkie biblijne cytaty pochodzą z Biblii paulińskiej (Pismo Święte
Starego i Nowego Testamentu, wyd. Święty Paweł, Częstochowa 2011)]
Znaki Czasu Październik 2013 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz