sobota, 12 października 2013

KŁÓTLIWY JAK POLAK ?

Przyglądając się medialnym relacjom z kampanii wyborczych, posiedzeń sejmu czy zwykłych codziennych batalii jednych polityków z drugimi, urzędników z petentami czy w ogóle Polaków z Polakami, zastanawiamy się, skąd w nas tyle złości, zadziorności, nieustępliwości.
Czy naprawdę trzeba nam wojny, okupacji, nieszczęścia na skalę ogólnonarodową,
 żebyśmy zawarli sami ze sobą pokój lub choćby tylko rozejm? Dlaczego nie potrafimy koegzystować w pokoju? Ciągle tylko kłótnie i kłótnie.

Niestety
tacy jesteśmy

Szczycimy się polskim umiłowaniem wolności i niezależności ducha, ale te piękne cechy w czasach pokoju przeradzają się w warcholstwo, systematyczny bunt (opozycję) przeciwko wszelkiej władzy, nieustające protesty, rozłamy polityczne, brak dyscypliny i prywatę. Przecież znane powiedzenie, że gdzie dwóch Polaków tam trzy partie, nie wzięło się znikąd. Jesteśmy skrajnymi indywidualistami. Każdy z nas ma inną receptę na życie i pojawiające się problemy. Trudno nam osiągnąć jakąś płaszczyznę porozumienia zarówno w stawianiu sobie wspólnych celów, jak i w sposobach ich wspólnej realizacji.
Gdzieś w tle takich zachowań leży, również dla nas typowa, bezinteresowna zawiść. Melchior Wańkowicz pisał, że w Polsce nawet szewc potrafi zazdrościć kanonikowi, że ten został prałatem; że zawiść to choroba tak w naszym kraju popularna, jak w Afryce mucha tse-tse. „Pisarz wspominał, jak w czasie wojny Anglik zawsze próbował załatwić sprawę, Polak zaś odpowiadał zgryźliwie: »Czegóż się wam zachciało, przecież to wojna«. Zamiast wykazać się chociaż dobrą wolą, od razu przyjmował negatywną postawę i mówił: »Nie ma tak dobrze« albo »Boby każdy tak chciał«. W ten sposób manifestuje się — zdaniem Wańkowicza — tkwiąca w Polakach »nieuczynność i wrogość do drugiego człowieka«”1.
Złośliwość i kłótliwość naszej nacji wspominał również, już przed pięciuset laty, Jan Długosz w swoich Rocznikach czyli kronikach sławnego Królestwa Polskiego, twierdząc, że „jeśli różne narody odznaczają się rozmaitymi przymiotami, jak i wadami, to naród Polaków jest uważany za skłonniejszy do zazdrości i potwarzy jak do czego innego”2. O szlachcie pisał, że nie dotrzymuje przyrzeczeń, jest ciężka dla poddanych i ludzi niższego stanu. O ludzie wiejskim zaś — że jest skłonny m.in. do pijaństwa, kłótni, wyzwisk, chciwości i złośliwości oraz że niełatwo jest znaleźć inny naród „tak skalany rodzinnymi zabójstwami i okaleczeniami”3.
Polska szlachta znana była z pieniactwa, czyli zamiłowania do prowadzenia sporów sądowych nawet z błahych powodów. Szlachta zniknęła, ale choroba pieniactwa nam pozostała. Osią bodaj najsłynniejszej polskiej komedii pt. Sami swoi jest zadawniony spór Kargula z Pawlakiem o miedzę, a właściwie o pas miedzy szerokości... trzech palców. Śmiejemy się z tego do łez, choć tak naprawdę śmiejemy się z siebie.
Choć to wątpliwe pocieszenie, kłótliwość to przypadłość nie tylko Polaków. Można by tu próbować poszukiwać i innych nacji z podobnymi skłonnościami, i pewnie kilka byśmy znaleźli, ale kłótliwość, konfliktowość jest generalną cechą ludzkiej (grzesznej) natury. Dowody tego znajdujemy już w Piśmie Świętym. Dla apostoła Pawła ludzie z natury, z urodzenia są „dziećmi gniewu”, ludźmi „opornego ducha”4, żyjącymi w złości i zazdrości, nienawidzącymi się nawzajem. W Chrystusie, w efekcie nawrócenia się, mają szansę stać się inni, choć grzeszna natura tak łatwo nie ustępuje i nawet nawróconych chrześcijan ten i inni apostołowie jeszcze po wielokroć muszą napominać. „Skąd spory i skąd walki między wami?” — pytają6Piszą o ludziach chorych na „wszczynanie sporów i spieranie się o słowa”7. I ostrzegają, że ci, którzy tak się zachowują, „Królestwa Bożego nie odziedziczą”8, czyli nie będą zbawieni.

Natura konfliktu

Nauka definiuje konflikt jako integralny element życia społecznego wynikający ze ścierania się poglądów, interesów lub zachowań; jako konsekwencję różnic między ludźmi; różnych, często wykluczających się celów, które sobie stawiają9.
O co się najczęściej kłócimy? Z czego się to bierze? Od czego zaczyna? Pomijając przyczynę pierwotną, którą z chrześcijańskiego punktu widzenia jest nasze grzeszne, wybujałe ego, konflikt może mieć kilka bardzo rożnych źródeł. Może się pojawić na tle różnych informacji o dzielącym strony problemie. Mogą być różne, bo albo niektóre są błędne, albo niepełne, albo nawet prawdziwe i pełne, a inaczej przez strony interpretowane. Mamy wtedy do czynienia z konfliktem danych. Innym źródłem konfliktu może być irracjonalne odczuwanie do kogoś antypatii. Ktoś nie lubi na przykład rudych, bo kieruje się krzywdzącym stereotypem, że „rude to wredne”. Podobnie niektórzy traktują abstynentów, bo ten, kto nie pije, pewnie donosi. To jest konflikt relacji. Gdy źródłem sporu jest współzawodnictwo o określone dobra lub odmienne potrzeby stron i gdy jedna strona chce zaspokoić swoje potrzeby kosztem drugiej, wtedy mamy do czynienia z konfliktem interesów. W polityce (ale nie tylko) często dochodzi do konfliktu wartości, który jest efektem kierowania się przez ludzi odmiennymi systemami wartości i światopoglądami. Jednak pojawia się dopiero wtedy, gdy jedni próbują narzucać swoje poglądy innym i nie tolerują innego punktu widzenia. Czasami źródłem konfliktu może być ograniczona możliwość realizacji potrzeb wszystkich stron zaangażowanych w daną sytuację. Nie musi to wynikać z czyjejkolwiek złej woli, ale mieć źródło zewnętrzne, niezależne (obiektywne), na które strony nie mają wpływu. Na przykład firma z powodu kolejnej fali kryzysu może mieć mniej pieniędzy, mniej sprzętu, będzie musiała zwolnić część pracowników. Wszystko to może być źródłem wewnętrznych konfliktów między jej działami lub pojedynczymi pracownikami. Jednak uświadomienie sobie zewnętrznego charakteru źródła konfliktu może mieć wpływ na jego pozytywne rozwiązanie. Taki konflikt określa się mianem konfliktu strukturalnego1.
Każdy konflikt przechodzi przez różne fazy. Zanim się ujawni, zwykle jakiś czas pozostaje w fazie ukrytej — strony już go dostrzegają, pojawiają się symptomy niezgodności celów i interesów stron, ale nie podejmują one jeszcze żadnych działań. Konflikt ujawnia się, gdy strony zaczynają głośno nazywać istniejące sprzeczności i formułować swoje oczekiwania. Potem zwykle następuje powiększanie obszaru konfliktu i polaryzacja stanowisk, co wynika ze skrajnego subiektywizmu stron, jednowymiarowego i negatywnego postrzegania drugiej strony, braku dobrej woli i chęci zrozumienia oponenta, którego niemal każdy gest jest odczytywany negatywnie. Dochodzi do odmawiania spełnienia jakichkolwiek żądań oponenta. W końcu strony zrywają kontakty. Kolejnym po izolacji etapem konfliktu jest destrukcja. Na tym etapie wszystkie chwyty są dozwolone. Pierwotne przyczyny konfliktu już się nie liczą. Pojawia się nowy cel — zniszczenie oponenta. Ostatnią fazą jest zmęczenie i zniechęcenie stron. Wyczerpano już wszystkie środki walki i całą energię. Opadły też negatywne emocje dotąd stronom towarzyszące i napędzające spór. Strony zaczęły spostrzegać poniesione w wyniku konfliktu straty. To dobry moment na poszukanie rozwiązania sporu
Przebieg w dużej mierze zależy od postawy i nastawienia stron. Jeśli ktoś jest przekonany, że konflikt jest destrukcyjny i niszczy relacje osobowe, to zapewne taki się okaże. Taka osoba będzie chciała za wszelką cenę uniknąć konfliktu lub jak najszybciej go zakończyć. Gdy pojawi się sprzeczność interesów, będzie gotowa na wszelkie ustępstwa. Druga strona, wiedząc o tym, może to wykorzystać przez nakłonienie takiej osoby do niekorzystnych dla niej, niesatysfakcjonujących jej ustępstw. W efekcie osoba ta wyjdzie z konfliktu z poczuciem krzywdy, co tylko wzmocni jej pierwotne przekonanie, że każdy konflikt jest destrukcyjny i niszczy relacje międzyludzkie. Tymczasem to nie sam konflikt jest nieprzyjemny i niszczący, to nie on jest źródłem nieporozumień i walki, a niewłaściwe sposoby jego rozwiązywania.
Konflikty nie zawsze muszą prowadzić do negatywnych skutków. Mogą mieć też wymiar pozytywny. Konflikt zidentyfikowany i rozwiązany może w jakiejś grupie, organizacji czy firmie pozwolić na znalezienie nowych lepszych rozwiązań, naprawić i wyeliminować na przyszłość błędy, które doprowadziły do konfliktu
W następnym numerze m.in. o zjawisku eskalacji konfliktu i sposobach radzenia sobie z nim.        
Andrzej Siciński


1 Edmund Lewandowski, Charakter narodowy Polaków i innych, Warszawa 2008, s. 210.
2
 Tamże, s. 210-211. 3 Tamże, s. 211. 4 Ef 2,1-3. 5 Zob. Tt 3,3. 6 Jk 4,1. 7 1 Tm 6,4. 8 Ga 5,21. 9 Zob. Ewa Gmurzyńska, Mediacje i rozwiązywanie konfliktów w pracy, s. 52.
10
 Zob. tamże, s. 57-58. 11 Zob. tamże, s. 54-56. 12 Zob. tamże, s. 59-61. 13 Zob. Maciej Bobrowicz, Mediacje. Teoria i praktyka, s. 45.
Znaki Czasu  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz