wtorek, 22 kwietnia 2014

WYPEŁNIAJĄCE SIĘ PROROCTWA /PRZYKAZANIA NIEZMIENNE

Protestanci przestają protestować. „Protest się skończył” — woła anglikański biskup.
„Po co nam dalej Kościół protestancki?” — pyta i wzywa do powrotu na łono katolicyzmu. Takich wezwań jest coraz więcej. To wyjątek
czy już tendencja?
Okładka przedstawia rzeźbę papieża Piusa VII (1800-1823) dłuta słynnego duńskiego
rzeźbiarza Bertela Thorvaldsena. Jego pontyfikat przypadł w czasach dla papiestwa bardzo trudnych. Poprzednik tego papieża, Pius VI (1775-1799), został zdetronizowany i zakończył życie w uwięzieniu. Państwo kościelne zostało zlikwidowane przez Francuzów w 1798 roku. Mimo to na głowie Piusa VII nadal spoczywa tiara — potrójna korona władcy nieba, ziemi i podziemi (czyśćca). Trudno o bardziej wyraźny symbol zasięgu roszczeń do władzy kolejnych papieży.
Ktoś powie, że to dawne czasy. Naprawdę? Tiara jest dalej koroną władców Watykanu, tyle że nieeksponowaną publicznie. Roszczenia się nie zmieniły. Strategia długofalowa realizowana jest kolejnymi małymi krokami. Pierwszym krokiem będzie odzyskanie dominacji duchowej.
Kolejne kanonizacje to tylko jeden z elementów układanki odzyskiwania wpływów [więcej w artykule pt. Kanonizacja i nie tylko]. Innym elementem jest przejmowanie inicjatywy w ruchu ekumenicznym.
Pod koniec lutego znajomy z jednego z mniejszościowych Kościołów ewangelikalnych przysłał mi e-maila od kolegi pastora, który zaniepokojony pisał: „Jesteśmy świadkami tworzącego się ogólnoświatowego ekumenicznego ruchu religijnego, w którym nie ma już znaczenia jedność w fundamentach nauczania biblijnego, ale jedność w przeżyciach, w mistycyzmie, jedność w uzdrawianiu świata poprzez wspólną ewangelię społeczną”. Ruch ten mieliby tworzyć Kościół rzymskokatolicki i charyzmatyczny (zielonoświątkowy) Ruch Wiary. Do e-maila załączony był link do strony internetowej. Kliknąłem...
Anglikański biskup Tony Palmer na spotkaniu z liderami protestanckich Kościołów zielonoświątkowych skrytykował podziały w chrześcijaństwie, twierdząc, że są diabelskie. Wezwał do jedności opartej na doświadczaniu obecności Bożej w odnowie charyzmatycznej, a nie na ujednolicaniu doktryn poszczególnych Kościołów. Wielokrotnie przy tym powtarzał, że zapoczątkowany przez Marcina Lutra w 1517 roku protest przeciwko katolickim wypaczeniom w chrześcijaństwie się skończył w 1999 roku, kiedy luteranie podpisali z katolikami wspólną deklarację o usprawiedliwieniu z wiary. „Skoro już nie ma protestu, po co Kościół protestancki?” — pytał anglikański biskup. „Głosimy już tę samą [co katolicy — A.S.] ewangelię” — kontynuował. Następnie przedstawił krótki filmik ze specjalnym przesłaniem papieża Franciszka do uczestników konferencji. Papież nazwał biskupa Palmera swoim wieloletnim przyjacielem, a potem odniósł się do separacji chrześcijan. Powiedział, że to efekt grzechu i historycznych nieporozumień, którym wszyscy są winni. Wyraził tęsknotę za zjednoczeniem chrześcijan. Zdaniem papieża cud jedności już się rozpoczął. Poprosił protestantów o modlitwy i błogosławieństwo oraz sam zapewnił ich o swoich modlitwach i błogosławieństwie. Na tym filmik nagrany smartfonem się zakończył. Zgromadzeni liderzy zielonoświątkowi odpowiedzieli na to przesłanie modlitwą w intencji papieża. Publiczną modlitwę prowadził pastor Kenneth Copeland, znany ewangelista telewizyjny. Mówił, że zgromadzeni zgadzają się z intencjami papieża. We fragmencie swojej modlitwy zaczął nawet modlić się w tych intencjach „językami”, wydając z siebie niezrozumiałe i przez nikogo nietłumaczone dźwięki. Po chwili wrócił do normalnego angielskiego i poprosił biskupa Palmera o nagranie dla papieża odpowiedzi zgromadzenia zielonoświątkowych liderów. Copeland podziękował papieżowi i zapewnił go o ich miłości do niego. Stwierdził, że wierzą w Boga tak samo jak papież. Poinformował, że ich odpowiedzią na prośbę papieża były modlitwy „w duchu” o zjednoczenie chrześcijan. Na koniec wraz z całym zgromadzeniem protestanckich liderów pobłogosławił papieża.
Oglądając filmową relację z tego wydarzenia, rzeczywiście można by dojść do wniosku, że protest protestantów już się skończył. Niektórzy protestanccy liderzy, jak Ulf Ekman ze Szwecji, już nawet porzucają swoje owczarnie i wracają na łono Kościoła rzymskiego [zob. rubryka „Znaki i fakty”]. To dokładnie ten ekumenizm i to zjednoczenie, którego życzy sobie ten Kościół — wszystkie drogi mają prowadzić do Rzymu.
Protestanci jednak nie kończą się na uczestnikach opisanej konferencji. Jest jeszcze wielu innych i ich protest przeciwko wypaczeniom chrześcijaństwa wcale się jeszcze nie skończył. A nie skończył, bo nie zniknęły jeszcze owe wypaczenia. Jednym z wielu takich wypaczeń jest nigdzie nieodwołana zmiana przykazań Bożych [zob. artykuł pt. Przykazania (nie)zmienne]. Na to zgody być nie może i żadna modlitwa „w duchu” i „językami” tego nie przykryje. O innych wypaczeniach można przeczytać w artykule pt. Kanonizacja i nie tylko.
Komentując opisane zgromadzenie liderów charyzmatycznych i ich reakcję na słowa papieża, znany adwentystyczny ewangelista i pisarz Doug Batchelor powiedział: „Nie każde podziały są diabelskie. Nawet Słowo Boże dzieli. Jest ostrzejsze niż miecz obosieczny. Jezus powiedział, że nie przyszedł przynieść pokój, ale miecz. Apostoł Paweł też wzywa do wyjścia i oddzielenia się”. Kto chce dziś trwać w biblijnej prawdzie, nie może przejść obojętnie obok nauk, które są tej prawdy wypaczeniem.
Ostatnio pewna uczennica liceum opowiadała mi o referacie, jaki przygotowała na temat XVI-wiecznej reformacji. Zilustrowała go podobiznami Lutra i Kalwina, najsłynniejszych ówczesnych reformatorów, z książki pt. Wielki bój autorstwa Ellen G. White1. „Przecież ja też mam w domu tę książkę, ale nie wiem, dlaczego właściwie jej jeszcze nie przeczytałam” — powiedziała zaskoczonej uczennicy jej nauczycielka.
Może i inni czytelnicy „Znaków Czasu” mają na półce tę książkę, a jeszcze do niej nie sięgnęli. A warto, zwłaszcza do rozdziału: „Dążenia papiestwa”. Książka ta, napisana w XIX wieku, gdy papiestwo było w głębokiej defensywie, zapowiada rychłe nadejście powrotu papiestwa do jego dawnej świetności i uległość protestantów wobec jego potęgi. Można powiedzieć, że proroctwo to wypełnia się na naszych oczach.               
Andrzej Siciński

1 Książka do nabycia: http://sklep.znakiczasu.pl/
Kto chce dziś trwać w biblijnej prawdzie, nie może przejść obojętnie obok nauk, które są tej prawdy wypaczeniem

Przykazania
(nie)zmienne
Czyli o prawie, które nie lubi zmian, i o tym,
co można, a czego nie można w nim zmieniać.
Amerykańska konstytucja jest obecnie najstarszą obowiązującą
konstytucją na świecie. Ma 227 lat. Składa się z siedmiu artykułów i przez te wszystkie lata doczekała się jedynie 27 poprawek. Zna ją każdy Amerykanin i jest z niej dumny. W tym czasie Polacy mieli już konstytucje: majową, marcową, kwietniową, stalinowską i tzw. małą konstytucję. Obecna z roku 1997 ma 243 artykuły, a stopień znajomości jej przepisów w społeczeństwie polskim jest bliski zeru. Dlaczego? Może dlatego, że coś, co zbyt często ulega zmianom, nie jest warte zapamiętywania. Może się bowiem okazać, że zanim przyswoimy sobie nowe regulacje, kolejna władza już je zmieni.
Dobre prawo nie lubi zmian. Zbyt często uchwalane, kierowane doraźnymi interesami politycznymi nowelizacje wprowadzają tylko chaos i atmosferę niepewności w stosunkach prawnych i zwykłym codziennym życiu. W takich warunkach ludzie boją się zakładać i prowadzić firmy, a inwestorzy inwestować. Nie są pewni, czy nowy rok nie przyniesie im kolejnej zmiany przepisów podatkowych, celnych, bankowych, która doprowadzi ich do bankructwa. Podobno ilością stanowionych przepisów nasz system prawa przypomina prawo czasów bizantyjskich.
Doszło do tego, że zmienia się nawet to, co wydawałoby się, że zmieniać się nie powinno. Już latem ubiegłego roku media donosiły o zmianach w prawie instytucji, która od lat w oczach Polaków uchodzi za ostoję tradycjonalizmu, konserwatyzmu i stabilności, a do wszelkich zmian nastawiona jest raczej niechętnie. Chodzi o Kościół rzymskokatolicki i przykazania kościelne.

Taneczne piątki

W marcu polscy biskupi zatwierdzili zeszłoroczną zmianę czwartego przykazania kościelnego. Do tej pory brzmiało ono: „Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach”. Okresami pokuty jak dotąd były w katolicyzmie wszystkie piątki, dla upamiętnienia dnia śmierci Chrystusa na krzyżu. Nowe brzmienie tego przykazania jest następujące: „Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach”. Jak widać teraz powstrzymanie od zabaw zostało ograniczone tylko do Wielkiego Postu.
Tłumacząc zmianę, znany warszawski duchowny ks. Mateusz Matuszewski wyjaśnia, że „Kościół ma świadomość czasów, w których żyjemy, i tego, że utrzymując zakaz zabaw w piątki, wierni praktycznie nie mogliby pójść potańczyć”1.
Każda zmiana przykazań kościelnych wywołuje wśród wiernych Kościoła rzymskokatolickiego pewne poruszenie, żeby nie rzec — konsternację. I trudno się ludziom dziwić, że bardziej sobie cenią wartości trwałe i niezmienne. Zmiany w prawie świeckim denerwują i utrudniają życie, ale zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić. Natomiast zmiany w prawie kościelnym, dotykającym sfery sacrum, mogą budzić obawy katolików — że oto zmianie ulega coś, co z natury rzeczy, jak sądzą, powinno pozostać niezmienne.

Kościelne
nie znaczy Boże

Żeby te obawy rozwiać wspomniany ks. Mateusz Matuszewski wyjaśnia, że w Polsce często myli się przykazania kościelne z Bożymi. „Mamy dwie grupy przykazań: Przykazania Boże i Kościelne. Dekalog dał sam Bóg, te przykazania nigdy nie będą zmienione”2 — wyjaśnia ksiądz. Co oznacza, że te drugie — kościelne — zmieniane być mogą.
Prawie tak samo w 2003 roku pisał „Tygodnik Powszechny”: „Przykazania kościelne mają inną naturę niż przykazania Boże: Nie są one częścią Objawienia Bożego, które jest zapisane w Piśmie Świętym i ma charakter zamknięty, tzn. nie podlega zmianom i uzupełnieniom”3. Wyjaśniając na nasze, przykazania Boże są niezmienne, a kościelne już zmienne.
I tu trzeba „Tygodnikowi Powszechnemu” oddać rację, a nawet świętą rację. Dekalog, czyli dziesięć przykazań Bożych, jako część Pisma Świętego jest niezmienny, gdyż ustanowił go niezmienny Bóg. Przykazania kościelne są dużo niższej rangi i Kościół, który je ustanowił, może je zmieniać, jak chce. Nie ma się na co gniewać. Choć strach pomyśleć, co by było, gdyby tak wiernym ogłoszono kiedyś, że zmieniono już nie kościelne, ale Boże przykazania.
I tu trzeba wrócić do wypowiedzi ks. Mateusza — że przykazania dekalogu „nigdy nie będą zmienione”. Chciałoby się, żeby tak było. Jednak prawda jest inna. One już zostały zmienione! I przez kogo? Jasno i bez ogródek wyjawił to ponad sto lat temu ks. prof. F. Spirago, tak pisząc o dekalogu w Katolickim katechizmie ludowym: „Nie naruszając istoty przykazań, poczynił w nich Kościół następujące zmiany formalne. Drugie przykazanie, dotyczące czci obrazów, złączył z pierwszym, natomiast dziesiąte przykazanie Boże rozdzielił na dwa osobne przykazania (…) Nakaz święcenia sabatu przemienił Kościół na nakaz święcenia niedzieli3. No, jak to są tylko nieistotne zmiany formalne, to jakie musiałyby być istotne zmiany merytoryczne? Może nakaz zabijania rodziców albo zakaz składania prawdziwego świadectwa? Czy jak zmienia się dzień święty, to nadal jest to zmiana li tylko formalna? To po co nam był powrót do 3 maja, skoro mieliśmy
1 maja? Po co nam był 11 listopada, skoro mieliśmy 22 lipca? To też były tylko zmiany formalne?
* * *
Prawo to ta dziedzina ludzkiej aktywności, która potrzebuje pewnego minimum stabilności i która sama tę stabilność wprowadza. Stabilne prawo stwarza poczucie bezpieczeństwa. Jest lepiej znane, a przez to bardziej szanowane. Nie należy negować potrzeby drobnych zmian, bo to wymóg życia, które znamionuje ciągły ruch. Ale rzeczy kardynalne, zasadnicze, powinny pozostać takie same. Zbyt częste zmiany w tych sprawach nie tylko denerwują, ale wywołują poważniejsze konsekwencje — zmieniają postawę społeczeństwa wobec prawa. Przestaje się je szanować. A to prędzej czy później każdy boleśnie odczuje na własnej skórze. Pozostaje więc jedynie apelować do prawodawców — obojętnie świeckich czy kościelnych: panowie, co musicie i co wasze, zmieniajcie, ale czego nie musicie i co nie wasze, zostawcie w spokoju!       
A.S.

1 Z´ródło: http://wiadomosci.wp.pl/kat,
1342,title,Polscy-biskupi-zmienili-przykazanie-koscielne-dotyczace-zabaw,wid,16490967,wiadomosc.
html?ticaid=1126f0&_ticrsn=3 [dostęp: 25.3.2014]. 
2 Tamże. 3 Mikołów — War­szawa 1906, t. II, s. 79, kursywa A.S.
Znaki Czasu kwiecień 2014r.  www,sklep.znakiczasu.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz