Zagrożenia konkurencyjności sektora żywności ekologicznej i tradycyjnej przez uprawy GM roślin i GM żywność wynikają zarówno z dynamiki wzrostu GM upraw oraz udziału płodów rolnictwa molekularnego w handlu światowym, jak i z potencjalnych i faktycznych korzyści upraw GM roślin.
Nawet jednak pozorne zmniejszenie kosztów upraw GM roślin, pojawiające się przy części GM upraw, a stąd możliwość konkurowania mniejszymi cenami GM żywności (i paszy) nie rozwiązują podstawowych problemów związanych z degradacją gleby oraz wprowadzaniem toksycznych substancji do żywności. Co więcej, pojawiają się nowe zagrożenia związane z możliwością pojawiania się razem z GM żywnością coraz to nowych alergizujących i toksycznych substancji, a nawet nowych odmian chorobotwórczych bakterii i wirusów.
Istnieją jednakże inne jeszcze zagrożenia konkurencyjności żywności ekologicznej, a także konwencjonalnej,jak np. (Tomiałojć, 2007):
1) działania władz ustawodawczych i wykonawczych bez uzyskiwania aprobaty społecznej, jak np. decyzja Komisji Europejskiej o nie przedłużeniu moratorium na dostęp upraw i produktów GMO w Unii Europejskiej,czy ostatnio zezwolenie na uprawę ziemniaka GMO Amflora,
2) praktyki narzucania siłą upraw i pasz z GMO, jak np. w Iraku,
3) praktyki wymuszania wprowadzania upraw roślin lub zakupu pasz transgenicznych z pomocą mniej jawnego nacisku handlowego ze strony USA, WTO i biotechnologicznych korporacji.
Tymczasem posłowie Parlamentu Europejskiego planują zaostrzyć przepisy dotyczące dopuszczalnej zawartości produktów genetycznie modyfikowanych w żywności ekologicznej z maksymalnie 0,9 procent do całkowitego zakazu ich obecności (Kurowska, 2007).
Zasadnicze zagrożenie konkurencyjności polskiej żywności ekologicznej i konwencjonalnej nastąpi po uwolnieniu do środowiska upraw GMO w dotychczas czystej ekologicznie i genetycznie produkcji rolnej w Polsce, jak to zauważają, np. Tomiałojć (2007), Żarski (2007), Sieniarska (2007), czy Narkiewicz-Jodko (2007).
Podsumowując zagrożenia sektora żywności tradycyjnej, w tym ekologicznej, Narkiewicz-Jodko (2007, s.3-4) stwierdza: W razie wprowadzenia upraw GMO w Polsce trzeba będzie zapomnieć o uprawach ekologicznych i integrowanych, które nie mogą współistnieć z uprawami GMO, tak jak nie może współistnieć hałas z ciszą.
Uderzy to w małe i średnie gospodarstwa w Polsce specjalizujące się w uprawach ekologicznych i integrowanych.
Na razie produkcja i handel GM żywnością w Europie jest ograniczana przez ustawodawstwo oraz brak popytu na taką żywność ze strony handlu wskutek nastawienia anty-GMO ankietowanych konsumentów, co wyrażają wyniki szwajcarskiego referendum (Szwajcarskie, 2007) oraz stanowiska wielu organizacji i instytucji w sprawie GMO (Stanowiska (2007).
Ostatnie badanie opinii publicznej w krajach członkowskich UE, Eurobarometer z maja 2006, wykazało nie tylko, że miażdżąca większość respondentów sprzeciwia się żywności transgenicznej, ale że nawet zgodę na produkcję środków farmakologicznych z pomocą GM roślin w zamkniętych szklarniach, pod rządami obowiązującego prawa, daje tylko 25% ankietowanych (Hałat, 2007).
Przyszłość, a zwłaszcza konkurencyjność rolnictwa i żywności ekologicznej względem rolnictwa molekularnego produkującego GM żywność leży, jak się wydaje, głównie w rękach ustawodawców i konsumentów.
Jednym i drugim brakuje, jak się wydaje, podstawowej wiedzy nie tylko o korzyściach i wadach,
ale zwłaszcza o zagrożeniach związanych z jednym i drugim rodzajem rolnictwa i produkcji żywności.
Brakuje wiedzy zwłaszcza o zagrożeniach związanych z uwalnianiem GMO do środowiska i tym samym wprowadzaniem do lokalnych i globalnych łańcuchów pokarmowych genów, powodujących zmiany, które nigdy by samodzielnie w przyrodzie nie nastąpiły.
Bliższa analiza tych tendencji jest zawarta, np. w pracy Nowaka (2006).
W tej sytuacji konieczne są przede wszystkim dwa kierunki działań:
1)działania decydentów zdolnych zmieniać prawo lub politykę gospodarczą na różnych szczeblach zarządzania oraz
2)działania edukacyjne
W kontekście zwłaszcza zagrożeń, jakie pociągają za sobą decyzje o uwolnieniu GMO do środowiska oraz o dopuszczaniu do obrotu GM żywności lub paszy nasuwa się pytanie: czy zasada Primum non nocere ma obowiązywać tylko lekarzy?
W działalności gospodarczej, która ma wpływ na środowisko, rolę analogiczną do powyższej zasady winna pełnić zasada ostrożności, sformułowana przez ministrów rządów wielu krajów jeszcze w 1990 r.:
Przedsięwzięcia środowiskowe muszą przewidywać, zapobiegać i zwalczać przyczyny degradacji środowiska. Tam, gdzie istnieją zagrożenia poważnej lub nieodwracalnej szkody, brak pełnej naukowej pewności nie powinien służyć jako powód zaniechania przedsięwzięć zapobiegających degradacji środowiska..
O ile trudno nie dostrzegać korzyści dla medycyny i różnych branż przemysłu płynących ze współczesnej biotechnologii, (zob. np. raport pod red. Dubina, 2007) pod warunkiem niedopuszczenia do uwolnienia się do środowiska jakichkolwiek genetycznie zmodyfikowanych organizmów – to w przypadku rolnictwa lub żywności, która jak GM żywność może prowadzić do poważnych lub nieodwracalnych szkód na zdrowiu lub w środowisku, zasada ostrożności nabiera szczególnego znaczenia.
Nawet jednak pozorne zmniejszenie kosztów upraw GM roślin, pojawiające się przy części GM upraw, a stąd możliwość konkurowania mniejszymi cenami GM żywności (i paszy) nie rozwiązują podstawowych problemów związanych z degradacją gleby oraz wprowadzaniem toksycznych substancji do żywności. Co więcej, pojawiają się nowe zagrożenia związane z możliwością pojawiania się razem z GM żywnością coraz to nowych alergizujących i toksycznych substancji, a nawet nowych odmian chorobotwórczych bakterii i wirusów.
Istnieją jednakże inne jeszcze zagrożenia konkurencyjności żywności ekologicznej, a także konwencjonalnej,jak np. (Tomiałojć, 2007):
1) działania władz ustawodawczych i wykonawczych bez uzyskiwania aprobaty społecznej, jak np. decyzja Komisji Europejskiej o nie przedłużeniu moratorium na dostęp upraw i produktów GMO w Unii Europejskiej,czy ostatnio zezwolenie na uprawę ziemniaka GMO Amflora,
2) praktyki narzucania siłą upraw i pasz z GMO, jak np. w Iraku,
3) praktyki wymuszania wprowadzania upraw roślin lub zakupu pasz transgenicznych z pomocą mniej jawnego nacisku handlowego ze strony USA, WTO i biotechnologicznych korporacji.
Tymczasem posłowie Parlamentu Europejskiego planują zaostrzyć przepisy dotyczące dopuszczalnej zawartości produktów genetycznie modyfikowanych w żywności ekologicznej z maksymalnie 0,9 procent do całkowitego zakazu ich obecności (Kurowska, 2007).
Zasadnicze zagrożenie konkurencyjności polskiej żywności ekologicznej i konwencjonalnej nastąpi po uwolnieniu do środowiska upraw GMO w dotychczas czystej ekologicznie i genetycznie produkcji rolnej w Polsce, jak to zauważają, np. Tomiałojć (2007), Żarski (2007), Sieniarska (2007), czy Narkiewicz-Jodko (2007).
Podsumowując zagrożenia sektora żywności tradycyjnej, w tym ekologicznej, Narkiewicz-Jodko (2007, s.3-4) stwierdza: W razie wprowadzenia upraw GMO w Polsce trzeba będzie zapomnieć o uprawach ekologicznych i integrowanych, które nie mogą współistnieć z uprawami GMO, tak jak nie może współistnieć hałas z ciszą.
Uderzy to w małe i średnie gospodarstwa w Polsce specjalizujące się w uprawach ekologicznych i integrowanych.
Na razie produkcja i handel GM żywnością w Europie jest ograniczana przez ustawodawstwo oraz brak popytu na taką żywność ze strony handlu wskutek nastawienia anty-GMO ankietowanych konsumentów, co wyrażają wyniki szwajcarskiego referendum (Szwajcarskie, 2007) oraz stanowiska wielu organizacji i instytucji w sprawie GMO (Stanowiska (2007).
Ostatnie badanie opinii publicznej w krajach członkowskich UE, Eurobarometer z maja 2006, wykazało nie tylko, że miażdżąca większość respondentów sprzeciwia się żywności transgenicznej, ale że nawet zgodę na produkcję środków farmakologicznych z pomocą GM roślin w zamkniętych szklarniach, pod rządami obowiązującego prawa, daje tylko 25% ankietowanych (Hałat, 2007).
Przyszłość, a zwłaszcza konkurencyjność rolnictwa i żywności ekologicznej względem rolnictwa molekularnego produkującego GM żywność leży, jak się wydaje, głównie w rękach ustawodawców i konsumentów.
Jednym i drugim brakuje, jak się wydaje, podstawowej wiedzy nie tylko o korzyściach i wadach,
ale zwłaszcza o zagrożeniach związanych z jednym i drugim rodzajem rolnictwa i produkcji żywności.
Brakuje wiedzy zwłaszcza o zagrożeniach związanych z uwalnianiem GMO do środowiska i tym samym wprowadzaniem do lokalnych i globalnych łańcuchów pokarmowych genów, powodujących zmiany, które nigdy by samodzielnie w przyrodzie nie nastąpiły.
Bliższa analiza tych tendencji jest zawarta, np. w pracy Nowaka (2006).
W tej sytuacji konieczne są przede wszystkim dwa kierunki działań:
1)działania decydentów zdolnych zmieniać prawo lub politykę gospodarczą na różnych szczeblach zarządzania oraz
2)działania edukacyjne
W kontekście zwłaszcza zagrożeń, jakie pociągają za sobą decyzje o uwolnieniu GMO do środowiska oraz o dopuszczaniu do obrotu GM żywności lub paszy nasuwa się pytanie: czy zasada Primum non nocere ma obowiązywać tylko lekarzy?
W działalności gospodarczej, która ma wpływ na środowisko, rolę analogiczną do powyższej zasady winna pełnić zasada ostrożności, sformułowana przez ministrów rządów wielu krajów jeszcze w 1990 r.:
Przedsięwzięcia środowiskowe muszą przewidywać, zapobiegać i zwalczać przyczyny degradacji środowiska. Tam, gdzie istnieją zagrożenia poważnej lub nieodwracalnej szkody, brak pełnej naukowej pewności nie powinien służyć jako powód zaniechania przedsięwzięć zapobiegających degradacji środowiska..
O ile trudno nie dostrzegać korzyści dla medycyny i różnych branż przemysłu płynących ze współczesnej biotechnologii, (zob. np. raport pod red. Dubina, 2007) pod warunkiem niedopuszczenia do uwolnienia się do środowiska jakichkolwiek genetycznie zmodyfikowanych organizmów – to w przypadku rolnictwa lub żywności, która jak GM żywność może prowadzić do poważnych lub nieodwracalnych szkód na zdrowiu lub w środowisku, zasada ostrożności nabiera szczególnego znaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz