niedziela, 11 września 2011

WIĘCEJ NIŻ CIEŚLA


Skąd przyszedł Chrystus? Kim jest? Rewolucjonistą, który umarł za swoje idee? Jednym z wielu historycznych przywódców religijnych? Charyzmatycznym nauczycielem, który pociągnął za sobą ubogich? A może tylko wymysłem chrześcijaństwa?
Tyle różnych opinii na temat Mistrza z Galilei nie powinno dziwić, skoro nawet w Jego
czasach ludzie osobiście z Nim obcujący nie do końca zdawali sobie sprawę, z kim mają do czynienia.
Pewnego razu Jezus, mówiąc o sobie, zapytał swoich uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”. Odpowiedzieli Mu: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”. Wówczas zapytał ich wprost: „A wy za kogo mnie uważacie?”. Wtedy apostoł Piotr wypowiedział słowa będące do dziś fundamentalną deklaracją wiary chrześcijan: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”1.
Od zrozumienia, kim był Jezus, może zależeć pewność naszego zbawienia.
Apostoł Jan w swojej Ewangelii napisał: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo”. A potem dodał: „A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca”2.
Jezus, aby móc nas zbawić, musiał być całkowicie boski, a jednocześnie stać się całkowicie ludzki. Dlaczego? Zobaczmy.
Biblia ujawnia, że wszyscy ludzie zgrzeszyli i jako grzeszni zasługują na śmierć3. Upadek w grzech zaczął się u zarania dziejów, jeszcze w Edenie. To tam Bóg osadził dopiero co stworzonych przez siebie pierwszych ludzi. Tam obdarzył ich życiem. Ale ono nie należało do nich. Było uzależnione od wierności wobec jego Dawcy, wierności wobec Jego przykazań. Ich symbolem było przykazanie, by nawet nie dotykać drzewa poznania dobra i zła. Bóg ostrzegł swoje dzieci, że posłuszeństwo oznacza życie, a nieposłuszeństwo — śmierć.
Na nieszczęście ludzie wybrali nieposłuszeństwo i stanęli w obliczu śmierci. Co można było uczynić, aby ich ratować? Jeśli Bóg przebaczyłby człowiekowi, szatan oskarżyłby Go, że złamał swoje własne prawo, mówiące, iż konsekwencją nieposłuszeństwa jest śmierć. Z kolei gdyby Bóg pozwolił człowiekowi ponieść tę konsekwencję grzechu, zostałby oskarżony o brak miłosierdzia i narzucanie ludziom praw, których nie są w stanie przestrzegać.
Czy widzisz ten Boży konflikt? Jak zbawić człowieka, jednocześnie unikając oskarżeń o niesprawiedliwość lub brak miłosierdzia? Cały wszechświat oczekiwał na to, co zrobi Bóg. Od tego zależało, komu przyznano by rację, Bogu czy Jego przeciwnikowi Lucyferowi.

Cechy Zbawiciela

Zbawiciel, żeby mógł nim być, musiał być całkowicie boski, a więc być panem życia, jego źródłem, posiadać je w sobie, niezależnie od nikogo. Istota stworzona nie mogłaby nikomu ofiarować życia, ona sama potrzebuje go od swego Stwórcy. Nie tylko ludzie, ale nawet aniołowie nie mogliby być niczyimi zbawicielami, gdyż są zaledwie istotami stworzonymi.
Z drugiej strony, Zbawiciel musiał być też w pełni człowiekiem. Dlaczego? Bo grzech odseparował człowieka od Boga. Pierwszą reakcją Adama i Ewy po grzechu było ukrycie się przed Bogiem4. Z czasem ludzie zaczęli się lękać nawet samego głosu Boga5. Dlatego aby dotrzeć do człowieka, Bóg musiał stać się człowiekiem — niejako przykryć swoją boskość człowieczeństwem. To dlatego „Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas”. Biblia wspomina nawet, że symboliczne imię Zbawiciela brzmiało „Emmanuel, co się wykłada: Bóg z nami”6. Zbawiciel musiał być istotą ludzką również po to, aby jako człowiek poddać się próbie wierności, której nie przeszli pierwsi ludzie. Musiał udowodnić, że posłuszeństwo prawu Bożemu jest możliwe; że oskarżenia wobec Boga nie mają podstaw.
Trzecią cechą Zbawiciela jest całkowita bezgrzeszność. Ostatecznie po to przybył na ten świat, by ratować człowieka od grzechu. Dlatego Jezus musiał zwyciężyć w tym, w czym Adam zawiódł. Jako istota ludzka musiał wieść życie bezgrzeszne. A to nie było łatwe. Nieprzyjaciel Boga atakował Go przy każdej okazji — kusił na pustyni i podczas Jego misji; przez wrogów i przyjaciół. I choć jak napisał autor Listu do Hebrajczyków, Jezus doświadczył wszystkiego, tak jak my, to jednak nie doświadczył upadku w grzech7.
A teraz wyobraźmy sobie taką sytuację: Jezus stawia się przed Ojcem i mówi: Według Twojego prawa grzeszny człowiek zasługuje na śmierć. Ale oto ja stałem się człowiekiem i choć byłem kuszony, nigdy nie zgrzeszyłem, dlatego też zasługuję na życie. Ja już mam życie z racji bycia Bogiem, ale teraz uzyskałem prawo do życia jako istota ludzka. Ojcze, tak więc chcę, jako istota ludzka, umrzeć śmiercią, na jaką zasługuje grzeszny człowiek, a w zamian pragnę dać mu życie, które jako istota ludzka zdobyłem.
To właśnie stało się na krzyżu Golgoty. Prorok Izajasz opisuje to w taki sposób: „Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. (...) zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni”8. A święty Paweł dodaje: „Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł”9.
Faryzeusze, gnębiący biednego niewidomego uzdrowionego przez Jezusa, nie rozumieli tego, kim był Jezus, skąd przybywał, w jakim celu. Ich umysły były całkowicie zaćmione przez małe szczegóły przykazań, reguł i ludzkich tradycji. Niewidomy rzekł: „To rzecz dziwna, że nie wiecie, skąd On jest, a przecież otworzył oczy moje”10.
Słowa tego człowieka oznaczają, że teoria może być dobra, jednak to, co naprawdę ważne, to życiowe doświadczenie. Spotkałem Jezusa i Jezus mnie uzdrowił — powiedział.
Życie chrześcijańskie właśnie tym jest — codziennym spotkaniem z Jezusem, codzienną duchową łącznością z Chrystusem, w każdej sytuacji: gdy pracujemy i wypoczywamy, gdy jemy czy rozmawiamy z innymi; to nieprzerwana relacja z Chrystusem, a nie tylko chodzenie do kościoła i przestrzeganie reguł.
Biblia mówi, że możemy bez lęku przybliżyć się do Jezusa, który rozumie nas jak nikt inny. „Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze”11.

Sekret zwycięstwa

Chcesz wiedzieć, co było sekretem zwycięstwa Jezusa nad pokusą i grzechem, to zastanów się nad czasem spędzanym przez Niego na modlitwach, rozmowach z Jego niebiańskim Ojcem.
Kiedy Syn Boży przyszedł na ten świat, zobowiązał się nie wykorzystywać swojej boskiej mocy bez zgody Ojca. Musiał stawić czoło pokusom, mając te same środki obrony co człowiek, to znaczy modlitwę i nieustanną zależności od mocy Ojca.
Dlatego też Jezus może być dla nas najlepszym przykładem, gdyż „za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany; i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego”12.
Czy doświadczyłeś już w twoim życiu zwycięstwa? Ono nie pojawi się jako wynik twoich ludzkich wysiłków. Jezus zwyciężył nie dlatego, że był Bogiem, choć był, ale dlatego, że nieustannie szukał mocy u swojego Ojca; Ojca, który też jest naszym Ojcem.
Kiedy Bóg wiele razy powtarza, że kocha grzesznika, to nie czyni tego dlatego, że jest pobłażliwy dla grzechu, ale w swojej nieskończonej mądrości wie, że jedynym sposobem wydobycia człowieka z duchowej ślepoty jest sprawienie, aby poczuł się kochany i zaakceptowany takim, jakim jest. Bo miłość jest w stanie zdziałać to, czego nie mogą uczynić krzyk i groźby. Dlatego Jezus umarł, aby zwyciężyć; przyjął śmierć, aby zdobyć życie. Ukochał, poniżył się, oddał się, by stać się Królem w życiu milionów ludzi.
Jeśli chcesz Go takiego poznać, zbliż się do Niego bez uprzedzeń, tak jak niewidomy z Ewangelii — zaufał Jezusowi, choć inni ciągle dyskutowali, czy był prorokiem, grzesznikiem, czy uzurpatorem. Nawet nie wiecie, skąd On jest, ale ja zostałem uzdrowiony — rzekł ów niewidomy. A ty co powiesz?
Oprac. A.S.

1 Mt 16,15-16. 2 J 1,1-2.14. 3 Zob. Rz 3,23; 6,23. 4 Zob. Rdz 3,8-9. 5 Zob. Wj 20,19; Iz 6,1-5. 6 Mt 1,23. 7 Zob. Hbr 4,15. 8 Iz 53,4-5. 9 Rz 5,8. 10 J 9,30. 11 Hbr 4,15-16. 12 Hbr 5,7-9.

[Opracowano na podstawie książki Alejandro Bullóna pt. Gdy wszystko traci sens, wyd. 2, Warszawa 2009].
 ZNAKI CZASU sierpień 2011r. zamawiaj@znakiczsu.pl








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz